Dni, tydzień, czas
Tydzień z gatunku tych koszmarniejszych się skończył.W moim świecie tydzień ma 5 dni.Od poniedziałku do piątku. Dwa pozostałe są zawieszeniem. Jeżeli są wakacje nie ma tygodni, miesięcy jest czas. Najpierw mija powoli, zajmuję się szukaniem nowego miejsca. Kiedy je znajdę i przyzwyczaję się czas się rozkręca, biegnie dwa razy szybciej. I później od nowa.
Tydzień był troszkę inny, bo o feriach trzeba już mówić w czasie przeszłym. Do wakacji daleko. Rano widok za oknem, albo jego chwilowy brak nie zachęca do niczego. Poranna kawa pierwszymi łykami dodaje sił, aromat porusza się przełykiem, czasem wydaje się,że do aż do płóc. Ale to chyba drogą oddechową już. Kiedy już chcę jeszcze, i jeszcze okazuję się,że kawa wyszła. Co znaczy,że pozostało mi 10 minut do opuszczenia domu.
W drodze do szkoły najlepiej z nikim nie rozmawiać, myśleć i przekonać siebie do dobrego humoru. Po pierwsze dodaje pewności( dwie 5 z najtrudniejszych przedmiotów0, po drugie pozwala lepiej znosić niepowodzenia(oceny czastkowe z w-f 4,6,5 a ocena semestralna 4). I w dodatku można się jeszcze okazać komuś potrzebnym.
Kiedy tak wracałam dzisiaj wieczorem autobusem, zastanawiałam się. Było mi zimno i trzeba było odwlec od tego uwagę. Myślałam o Darku. Rok temu to był jeszcze jeden wielki znak zapytania. Jak to będzie, kiedy pojawi się malutkie dziecko w domu. Ja i 17letnia siostra. Dzisiaj wiem jak to jest. Ten przebłysk miłosci w niebieskich oczach powoduje,że wszytskie problemy umniejszają swoją skalę. Znaki zapytania, ruchy głowy, przytulenia, uśmiechy...Tak, nie tylko pozytywy-krzyk w nocy, kiedy warto byłoby się wyspać, siedzenie z nim, kiedy mam zamiar robić coś nowego. Ale nie tracę na tym. Zyskuję.
Doświadczenie dnia: w długiej spódnicy bez rozporka chodzi się jeszcze gorzej niż w związanych sznurówkami butach( w szkole dzień przebierańców. Przebrałam się niefortunnie za poetkę)
Dodaj komentarz