Na granicy pomiędzy murem a murem.
Dlaczego nie chcą przyjąć do uwagi, że człowiek może tak poprostu zniknąć. Nie, te wszystkie pytania, ciekawość. Po co? Po nowy temat rozmów w autobusie? Fałszywa serdeczność i szczycenie się chlubnymi celami. Nie chodzi o to, że teraz mnie coś zatruwa i dlatego tak postrzegam rzeczywistość. Czasem są okresy kiedy widzę inaczej.
Ja wiem, że można zniknąć. Rozpłynąć się w powietrzu. Przychodzi po Ciebie przyjaciel nazajutrz, a Ciebie nie ma. Pojawiasz się bez uprzedzenia w innym miejscu. Nie swoim.
Co robi 5 lat z człowiekiem? Dla 50dziesięciolatka to nie dużo. Dla mnie trochę mniej niż 1/3 życia. Stanę, w oczy popatrzę i powiem:poznajesz? Ciekawe....Jestem taka jak on wtedy, a tamten jest taki jak ja wtedy. I co? I nic, takie duże n i c. A zresztą, nieważne.
Poprostu spotkam jeszcze raz ścieżki na których miałam być a nie ma mnie. Albo jakoś tak. Wszytsko się skończy dobrze. Pomodlę się. Tydzień zajmie mi układanie w głowie. wrócę. Powiem: cześć, już jestem.
Ktoś na mnie czeka.
Do przeczytania. Za jakiś czas. Tym razem znikam nie z powodów osobistych. Nie dlatego, że egoistycznie mam zamiar uchować moje sprawy przed wszytskimi-jeżeli o mnie chodzi możecie je sobie zabrać, ale sa nikomu niepotrzebne-szmat dobrej historii-obiektywnie patrząc. Znikam, bo tak wypada. I bo muszę. Pozdrawiam.
Dodaj komentarz