To sum up.
Więc tak. Więc wyjeżdżasz, więc beze mnie...uświadomiłam go, że i tak się spotkamy, przecież mnie lubi. W dodatku to tylko na dwa dni. Ale ma do mnie pisać, chociażby smsy.
Dzień okropny. Albo i nie. Okropniejszy pewnie niejeden będzie. Nakarmiona słowami. Kolorem, myślami czyimiś, podkradniętym spokojem, dzieląc się rozumieniem, zajadając pączki z leśną herbatą. To wszystko wyjaśnia.
A jutro Warszawa. Jakaś nowość mi się przyda. Niedługo jednak napiszę modlitwę o monotonię. Posądzam siebie o pisanie biografii. Szczegóły wkrótce. Pilnie się uczę.
P.S. myślałam, że jeśli ludzie twierdzą, że brakuje im czasu, to ktoś jednak zgodzi się na dodatkowe życie. Zapomniałam, że to nie gra komputerowa.
w moich snach...
:)
Widzisz ile osób Cię lubi? :)
Lubie tu przychodzic..Naprawde!
Leniwiec się we mnie obudził no!!
Warszawa... jak dla mnie za duże miasto..
Dodaj komentarz