W sloncu i deszczu.
A ot i nie. Nie Krakow i nie Wroclaw. Troche dalej. Krakow widzialam oka mgnieniem, ale i to mi wystarczy. Wroce juz w poniedzialek. W zasadzie wszystkie typy humorow udalo mi sie przezyc. Napewno wole te przyjemniejsze.
Wsobote byl drugi wmoim zyciu dzien mokrych trampkow. Zakonczyl sie przeziebieniem i czerwonym nosem, no i nizszym tonem glosu. Zdjecia robie. Obejrzec by je juz w domu.
Nawet za duzo nie mysle. Wrzucam luz na troche. Nie ogladam wiadomosci, nie mam dostepu do komputera i komorki. Moze i raj. A moze i nie. Swiadomosc nieuchronnych zmian i nie koniecznie panowania nad wszystkim.
Z usmiechem.
No i wracaj szybko do zdrowia, w końcu jest lato =] nie ma co chorować! 3maj się
Warcaj do nas... z uśmiechem i w doskonałym nastroju :*.
Dodaj komentarz