nie wierzysz- mówiła miłość
poczekaj jak cię robnę
to we wszystko uwierzysz
nie twierdzę,żeby mnie rąbła...w sumie nie dałam jej do tego powodów...:] ale niektóre przemyślenia jush są...próbowałam nieudolnie napisać wiersz...
cholerne próby
nazwania miłości
nie dały nic
oprócz przekonania
o braku mózgu
(mojego)
w sumie
to ONA jest albo jej nie ma
tylko że
sama tego nie wie
no i siedzę sobie i myślę...heh co tu mówić na dobrze mi to nie wychodzi...ale wiem o tym sama...kilka słow, napisanych przez kogoś...trochę istotnych dla mnie:
łatwiej jest upaść na głowę niż powstać z miłości
jestem szczęśliwy to znaczy wyzbyty złudzeń
nie umiem z aniołami...
nie potrafię wytropić ich śladu
ani w tłumie,
ni na niebieskim stropie
Scgwytać by jednego i niech się STANIE
i zagada