JADĘ
Plecak spakowany. JADĘ!!!! Tylko,żeby się nie spóźnić.
Bawcie się dobrze!!!!
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
28 | 29 | 30 | 01 | 02 | 03 | 04 |
05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 |
12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 |
19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 |
Plecak spakowany. JADĘ!!!! Tylko,żeby się nie spóźnić.
Bawcie się dobrze!!!!
Kocham więc nie muszę się bać
Zabierz mój strach, zabierz mój strach....
W mojej głowie tylko te słowa. Moja modlitwa. Bardzo długa i treściwa. Przecież skoro wszystko zależy od Niego, to czemu nie potrafię się modlić? mam zamknięte gardło i nieruchomy język Zagłuszają wszystkie myśli...nie muszę się bać, ale mogę, no nie? tylko komu to potrzebne?
Chwilę przed wydawało mi się,że wychodzę już na prostą. Teraz sama nie wiem.
Jakoś to będzie.
***
Mama jest jeszcze w szpitalu. Wyjdzie albo jutro, albo w piątek.
A ja? Ja gotuje niedosolone potrawy.
Rano:sprzątanie zakupy;wieczorem pranie pieluch - rajskie wakacje.
Szaro-niesmialy dzien
Zaglada spózniony przez zamkniete drzwi
W nieprzemakalny plaszcz
Ubierasz swe mysli nie mowiac nic
Przechodzisz obok znudzona
Robiac dobra mine do pustej gry
Idę już.
...i pomyśl,że na drugie nie masz szans...
Pisalam notkę, ale się zamyslilam i ona poszla sobie ode mnie. Nie byla za ciekawa. Może tylko trochę za smutna. Mama powinna jutro wrócić do domu.
Nie będę się zamartwiać. Niech się dzieje co chce, nam nei może być źle.
Do wyjazdu coraz bliżej. Trochę sie obawiam,że dozwyczaiam się od towarzystwa tylu ludzi. Obecnie przebywam prawie tylko i wylącznie na wysypisku śmieci.
Czas...kurde, chcialabym być takim Czasem. Wiedzieć wszystko do przodu i do tylu. Piękne uczucie.
Mówisz o miłości i sprawiasz mi ból
Ja śnię o wolności i bardzo chcę żyć
Podaj mi, podaj mi swoją dłoń
Mimo wad, mimo zła wielki krzyk
Nasze dzieci płaczą
Szczęście drogie jest
Bo kto im pomoże
Tylko ty, serca dar, mały gest
Życia takt, duszy znak, wybierz sam
Chcę znów wierzyć w miłość
Mieć siłę by wstrzymać łzy
Mieć prawo do walki
Znów dotknąć gwiazd
Zatrzymać czas
Znowu go widzialam. Tym razem to nie byl sen. Mam big ochotę wsadzić tą glowę w jakieś ciemne miejsce,żeby już przestala być moja, żeby przestala wydawać mi poelcenia, których nie rozumiem. Nie chcę już tak dlużej. Niech coś się zmieni. Czy ja chcę tak dużo? tylko jego wzrok skierowany na mnie...A w oczach...w oczach nie tylko ironia...To za dużo, to za trudne...to się nie mieści w kategorii życzenia, które można spelnić. Latwije chyba jest wielblądowi przejśćprze ucho igielnie niż...POradzę sobie. Jakoś. Nie pierwszy i nie ostatni raz...
Smutno mi... Czy to jest milość?
Chore urojenia
***
Jak wskazuje tytuł notki ogarnęło mnie nic chcenie. Rano nawet poszłam do kościoła, chociażnie pamiętam po co. Ochoty na modlitwę nie miałam żadnej-nie nadawało się do tego ani miejsce, ani czas...Właściwie to chyba wyczerpały mi się baterie.
Potem przyszłam do domu i zaczęłam gotować obiad dla mamy[ja od 3 dni nie ejm praktycznie nic oprócz ciastek i bułek].Zajęło mi to całe 1,5h. Potem pojechałam do mamy. Bo nie wiem czy wiecie, ale raczej nie wiecie moja mama i mój brat są od piątku w szpitalu.
***
Tam to wogóle nic nie można: nie można zosatwiać pampersów w śmietniku na sali, nie możne przechodzić z sali do sali, nie można ładować komórek, a pielęgniarki jak coś robią to z łaską. Darek dostaje w kroplówce sól fizjologiczną zmieszaną z glukozą. No i oni niektórym dziecią powbijały te kroplówki do głowy. I z tym trzeba leżeć o 4do 8 godzin. No i wogóle nie zaciekawie :/
***
Jestem wycieńczona i nie mam na nic siły.
Jutro się znów nie wyśpię. Pikuś. Mam śliczne wakacje. W piątek wyjazd.
***
Tak sobie myślę...no i dochodzę do wniosku, że znów nie umiem się modlić. To u mnie chyba chroniczne.... i myslę, że czas za szybko leci... i myślę,że mienie dziecka to nie lada problem... i jeszcze myślę, że muszę się zakochać, żeby sie odkochać...i cośtam jeszcze myślę...i muszę klauna z mojego opowiadania wysadzić z pociągu, bo ju tydzień jedzie... i muszę spakować rzeczy dla mamy na jutro...i nauczyć się jakiejś porzadnej piosenki na gitarę...i się muszę opalić...i muszę się uśmiechać...
i przestać siebie zadręczać, i krytykować siebie, za każdy zły....nikt nie jest idealny, więc ja nawet jak stanę na nosie to też taka nie będę... no i wogóle- będzie dobrze, kiedyś przecież musi.
***
Czasami wydaje mi się,że jestem cholernie niewdzięczna. ZamiaSt dziękować,że jest u mnie w porządku- nie ejstem chora, mam co zjeść, moi rodzice mnie kochają, nie muszę uciekawać z domu....to ja narzekam i nie umiem się tym cieszyć...dlaczego jest tak, że człowiek non stop chce więcej niż ma??
Dzisiejszy dzień był jednym z tych, które zapadają w pamięć.
Nie chcę pisać, że znów mi coś nie pasuje, że znów się nad sobą użalam, bo tak nie jest. Wreszcie wzięłam się za siebie. Jako tako mi to idzie. Krok do przodu, dwa do tyłu, ale to nic.
Trochę za dużo spraw zależy ode mnie. Spróbuję sobie poradzić. Może to będzie tak,że te problemy przesłonią mi problemy myśleniowe.
W pokoju obok sterczą moje ubranie, które muszę poukładać. Trochę ich jest.
KIlka pięter wyżej boli moja głowa, która się trochę przemęczyła. W pokoju z ubraniami czatuje an moje wejście głodny, przebrudzony śmierdziel, który miał mieć dzisja wymienioną ściółkę.
A ja siedzę z głową opartąo kaloryfer i filozofuję...Dosyć tego, biorę się do roboty!!!
p.s. jak Wam się podoba mój szablonik? jeszcze kilku rzeczy brakuje, ale...
Marzyłam...Śniłam.Ostatnio coraz częściej mi się to zdarza. Błękitne lekkie obłoki buszują w mojej głowie,czuję się jak piórko, oczy widzą tylko kolorowe obrazy. Wystarczy pokręcić głową,żeby wszystko powróciło na swoje miejsce. Iluzja znika. PO jakimś czasie nawet w mózgu zanika jej ślad. Znów się robi tak jakoś "niestrawnie"...
~~~~
Trochę mam planów na te wakacje:
primo: wycieczka krajoznawcza do gliwic
due: wycieczka sklepoznawcza do krakowa
po trzecie: wycieczka wsioznawcza na więś obok częstochowy.
Tylko jedna z atrakcji ma datę:
spoleto- 23.07-31.07 znając życie trochę za krótko
~~~~
A jakoś mi się nic nie chce. Coś bym zjadła - nie wiem co,poszłabym z kiomś nie wiem z kim; kupiłabym sobie bluzę, ale nie ma takiej jak obmyśliłam. Przez przypadkę znalazłam muzykę, która mi się zaczęła podobać:david bowie-reality
NIe wiem nic na temat faceta, ale muzyka jest super. płytę wybrałam [po okładce.
Jakby tak się przyjżeć moim zdjęciom, to nie ma żadnego takiego, które by mi się podobało. O nie, przepraszam jest jedno, ale ja wtedy miałam jakieś 7 lat, więc się nie liczy. Mam na nogach śliczne żółte rajstopy, białą spódnicę a na niej rudy kotek, rozpuszczone włosy, piękny uśmiech i czerwoną kurtkę. Trzymam za rękę przybranego dziadka. To było nasze ostatnie spotkanie.
~~~~
Rozmawiałam z mamą na temat wspomnień z dzieciństwa, pytała się mnie co pamiętam:
-szpital jak wsadziłam palec między drzwi, stan przed narkozowy
-jkak mi zdjęcia robił fotograf i dostałam taką zabawkę
mama:
a pamiętasz jak uszyczypłaś babkę w dupę w autobusie?
-a no tak, ale ona mi siedzenia zasłaniała
dobra byłam (i jestem) prawda??
jestem tu.troche się w ostatnim czasie zabiegalam. w domu ciągle jakieś dziwne odglosy.czasami rafia się duet dziecięco-niemowlęcy. Jakoś tak wszędzie jestem i nigdzie mnie nie ma.
Wczoraj z detkiem wymienialiśmy struny gitary.niezla mordęga polączona z super zabawą do późna.Jak wrócilam do domu to już wszyscy spali. I dobrze im tak. Teraz liczę dni do wyjazdu. Zacznę odkurzać pośmierdzielowskie wybryki i znów lece. Znając życie troszkę się spóźnie :]
Dobra no to ja dźwigiam kiecę i leće. sorki za tak malo estetyczne notki, ale chyba się trochę już odzwyczailam od mądrego gadania :)
AHOJ!!! zamiarzzema zostać filologiem czeskim, ale to nie jest jeszcze pewne.
Irytuje mnie to wszystko coraz bardziej. Prowadzę jakąś wewnętrzną walkę ze sobą tylko nie potrafię określić co jest jej podmiotem. Dni jakoś mijają bezbarwnie. Czuję się niby w jakiejść dziwnej bardzo lepkiej pajęczynie.
Ponoć stara przyjaźń nie rdzewieje.Obadamy. Czasem się psują różne rzeczy, które potem trzeba naprawiać.
Wielkie dzięki za komenty. POdnoszą na duchu :] i przepraszam za to,że moje są takie rzadkie.
No to trzymajta się : P
Znowu mi bylo dane dosiąść podlogi i zapatrzeć oczęta w monitor. NIe ludźmy się-szczęście nie będzie trwalo za dlugo-może jakieś 40 minut. Wczoraj mnie aż trzęślo-chyba jestem uzależniona od neta, a jego braki dają się we znaki. Nie jest aż tak dramatycznie.Codziennie siedzę sobie z darkiem. Dzisiaj pierwszy arz wzięlam go na ręce-on w przyplywie podświadomej milości chwycil z calej sily moje ucho.
Jest dobrze. Prawie. Ale nie narzekam. Trzeba się cieszyć tym,co mam, bo mogę mieć jeszcze mniej. JUż za 2 tygodnie sobie wyjadę!!!Yupi!!!!No i to byloby na tylke tej mojej urozmaiconej i ciekawej notki.
Aha, jeszcze jedno-jak to lato dalej będzie takie dziwne, to mu wkopie :P
Jeśli nie uda ci się za pierwszym razem, spróbuj ponownie. Potem zrezygnuj,po co masz robić z siebie durnia.
01.07
Próbuje zmieniaĆ akordy na gitarze.Jakoś mi się to zaczyna udawać.
Troszeczkę opiekowałam się braciszkiem -. opowiadałam mu wymyślone historie.
02.07
Dzień to głównie oczekiwanie na położną, która spóźniła się tylko 3 godziny.Potem moja wyprawa po pampersy-mama stweirdziła,że potraktowali mnie jak młodą mamę...
Heh, a aj nawet nie umiem, nie potrafię, nie chce(niepotrzebne wykreślić) zbudować jakiś poważniejszy związek. Zresztą, nie ważne.
Byłam w ksigarni. Kurcze, jak mi się marzy "mienie" własnej księgarni, takiej przytulnej połąconej z czytelknią. Chyba bym wtedy nocami czytała różne ciekawe powieści. Najbardzije podoba mi się zapach księgarni.
Czuję się kompletnie wypoczeta, chyba dobrze?
03.07
zrobiłam zakupy -> zamieniam się w kurę domową, ale to nic :].Opowidałąm dzisiaj bajkę o kocie, który grał w ksoza z myszami, a darek wziął i leciutko uścisnął moją rękę. jakoś nie wierzę, że onn ma dopieor tydzieńi jeden dzień. Za półgodzinki jade sobie na shreka, a potem...
~~~~
Nie potrafię pisać notek, odzwyczaiłam się od internetu, wpadam co 3 dni na półgodzinki, mam zaległości w komentach no i wgóle, fest się wszystko pozmieniało.
Pozdrawiam gorąco.
Chyba dopiero w środę coś napiszę.
Po krótkiej nieobecności spowodowonej przerobieniem mojego biurka na przewijalnię a mojego pokoju mlodzieżowego na pokój niemowlęcy udalo mi się tu pojawić. Braciszek jest fajny :). W domu jakoś wszyscy jeszcze ustawiamy się na swoje nowe miejsca.
29.06.
Bylo jakieś święto, ale mi się zapomnialo zlożyć życzenia kilku piotrom i pawlom. Wieczorem byla impra króciutka co prawda, ale elpszy rydz niż nic( czy jakoś tak). Wyrzucilam wtedy wszystkie kumulowane przez jakiś czas emocje,bylo wesolo. W każdym bądź razie mi się podobalo, nie wiem jak innym.
Humanistka na wakacjach:
-Poproszę 3 soczki.
-Jakie?
-Dwa takie i dwa takie
-?? :)
30.06.
Brakuje mi głośnej muzyki.[ze wszystkich hałasów najznośniejszym jets muzyka]Chciałam sobie w spóźnionym tempie kupić offspringów, ale znając moje szczeście będę kupować przynajmniej 3 tygodnie.
Siebie nie lubię coraz bardziej( wypadek przy pracy). Nie wiem dlaczego tak się dzieje. mama mówi,że wreszcie mam się obudzić i chyba ma rację, tylko jest jedno ale- jakoś nie potrafię się zmobilizować. Nie pomaga żaden zimny prysznic.
Z moją gitarą poznaję się coraz bardziej. Ona się przywyczaja domojego brzdękania, a ja do dźwięków, które wydobywa.
Byłam u babci. Tam jest przynajmnije w miarę cisza i mogę sobie pograć.
01.07.
Siedzę sobie.Mama:
-Co robisz jutro?
-To co dzisiaj
-??
-tzn. NIC
-No to jedziesz do kerfa po pampersy
I jak tu mam nic nie robić?? :-)
Później będę znów męczyć moją gitarę.
No następny raz nie wiem kiedy będzie :( mam wygania.