• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003

Archiwum sierpień 2005

Poszkodowani już (nie)wczasowicze.

Nie wiem jak mi się udał tak strasznie długi dzień. Na godzinnym  przemarszu lasu, prawie zupełnie bezpowodowym, a tak naprawdę po to, żeby się schłodzić. Zrobiłam trochę moich ulubionych zdjęć. Do takich należą zdjęcia drogi, zdjęcia torów, zdjęcia drzew, zdjęcia chmur, wiewiórek. Jeszcze są zdjęcia pszenicy, ale na nie już za późno. Odebrałam filmy z tych wakacji i pobawiłam się sobą w komputerze. Potem był regularny, aczkolwiek ostatni mecz w wakacje. Big Cyce vs Jądrzaści. Wygrałyśmy, choć opcje światła zaczęły się już kończyć.

Ciągle coś mi się dzieje ze zdrowiem, zupełnie już nie wiem jak mam na siebie uważać.

No i nie wypadałoby wspomnieć dzisiaj, że od jutra zacznę oficjalnie nosić miano maturzystki. Nie powiem, żebym się cieszyła. Ostatni początkowy wrzesień, a ja z sentymentem wspominam zakończenie tego roku. Rano okazało się, że nie mam rajstop, biegiem po jakieś, do torebki i w szkole ubierać. Taka zdolna jestem. A jak!

Z pozdrowieniami dla wszytskich poszkodowanych jutrem!

31 sierpnia 2005   Komentarze (8)

Letnie.

Jak zwykle jem przed monitorem. Tzn. przegryzam między przepisaniem. Chcę popić herbatą cytrynową, którą od niedawna lubię, ale nie jest słodzona. Idąc do kuchni przypominam sobie jedną ważną rzecz, którą miałam jeszcze zrobić do końca wakacji. Podskakuje na miejscu ze złości. Że zrobić i że ten koniec...no właśnie...jest trochę za blisko. Tymbardziej, że wieczór spędzony był z wakacyjnymi zdjęciami poprzednich 4 lat. Morze, plaża...może góry i jeziora, ja w kajaku, ja z uśmiechem. Żartobliwie myśląc podpowiadam sobie, że zaczynam od nowa. Że każdego dnia zaczynam niezdając sobie sprawy. A jutro...Jutro przwyiozą mi mój łosiemnastkowy prezent! Pałeczkę na mp3 z radiem i dyktafonem. I się cieszę jak dziecko. Choć muzyka już nie taka ważna jak kiedyś.

30 sierpnia 2005   Komentarze (11)

Bez tytułu

Nie jestem kimś, za kogo mnie podają, jestem
Kimś, kto przystanął w ulicy przejęty drzewa szelestem,
Kimś, kto wzruszony słucha klaskania kół po bruku
Nade dniem, kto budzi się w nocy i podpatruje trwanie
Przedmiotów, co wyzbyły się wagi, lecz nie są w stanie
Ruszyć z miejsca, gdyż boją się własnego stuku...
Dlatego stąpam cicho, by ich nie obudzić-
A jednak mówię tylko to, co jest wśród ludzi,
To, czym żyją, nie zawsze wiedząc z czego żyją.
Jestem tylko z tego czasu,
Chcę poznać ręce, które ludzki los mój szyją,
Nożyce, które go przetną jak kawał atłasu.
                    M.Jastrun, Medytacje

Jeśli ja czuję to, co ktoś czuł, to może zużyte czucie nie jest wcale czuciem? Czasami tak bardzo dziwnie czuję się pierwszy raz widząc słowa wymyślone przez kogoś powstałe wcześniej w mojej pamięci.

29 sierpnia 2005   Komentarze (11)

Chwila na...

Inaczej niż powinnam. Bezcelowo. Chcę, żeby było tak jak lubię i mieć chwilę, żeby się przy tym zatrzymać:

  Zamarzyć, zapatrzeć, zasiedzieć, zaczytać się w tej trawie przy takim niebie."Wszystko zależy tylko od Ciebie.Patrz wokół siebie z taką samą świeżością jak dawniej. Wtedy odkryjesz świetnych ludzi, zobaczysz ważne sprawy"

28 sierpnia 2005   Komentarze (9)

Każdy dzień jest na nowo. Niepowtarzalny....

Dzień minął na wspominaniu. Ale gdyby to danie zawierało w sobie wszystko, to reszta byłaby nieważna.Nie będzie już tak, ale może być inaczej.

Siedziałam długo w domu. Wyjść i spotkać ludzi czy nie wyjść i mieć iluzoryczne wrażenie, że ta skrzynia z czarnym oknem, zastąpi mi coś. Że kilka wciśnięć w klawiszy, łażenie po forumach niewiadomego rodzaju...W końcu wybiegłam. Na szybko, na zimno. Wiedziałam, że zadzwonię. Chyba, że po drugiej stronie będzie nikt to wtedy pobiegnę przed siebie najszybciej jak tylko się da. Spokojny głos, którego już nawet nie pamiętałam wrył na miejscu. Ze można  tak, kiedy czas ucieka. Można, jak zwykle z Jego miłością. Już się nie dziwię. To jedno zdanie"to nie jest normalne. A więc mój stan nie jest jakąś dziwną konstrukcją bezpodstawną. I historia o drzwiach. Może ja też powinnam pokazać, że tu ktoś mieszka. Na przykład ja. Ni mniej ni więcej. W moim ciele mieszkam ja. Jak długo można robić remont? Ulica była taka spokojna.

Jeśli rozmowy telefoniczne to tylko na otwartej przestrzeni, z widokiem na niebo, już wiem, nie wtedy, kiedy jest mi zimno. Komórka odrzuca. Na smsy odpowiadam 3 dni później, przypomina mi sie, że można się o to obrazić, wziąć za brak szacunku. Nie chce mi się. Kiedy tlyko pomyślę, że muszę wstukiwać...

Po powrocie do domu pierwszy raz odkąd przyszłam ze szkoły posprzątałam na biórku. Zaparzyłam herbatę, włączyłam świeczki, wypełniłam pokój mieszaniną żywej muzyki i powietrza. Namalowałam rysunek. Najładniejszy od pół roku. Jedyny. Tulipankowy. Tak. I wrócili. Przywieźli swoje doświadczenie tego, co już wiem. Teraz rozmawiam pisząc. Z ludźmi, którzy są ważni. Bo z miłością. Jego.

27 sierpnia 2005   Komentarze (13)

Ludzie.

  Była dzisiaj u mnie Sandra. Odprowadziwszy ją na autobus i wracając okrężną drogą do domu pomyślałam, że została mi dana. W 1 klasie lo. Ja nie chciałam siedzieć z ludźmi, których uważam za falszywych, więc siedziałam sama. A Sandra przychodząc do naszej klasy w połowie roku usiadła ze mną. I tak się zaczęło. Zawsze, kiedy się długo nie widzimy wychodzą nam śmieszne nieporozumienia słowne. Sandra jest moją przyjaciółką. Chociaż czasami denerwujemy siebie nawzajem. Najbardziej tym, że jedna przywiązuje za dużo uwagi do czegoś zupełnie innego albo za mało uwagi. Ale za to zdarzają się takie super chwile. Jedna z nich była dzisiaj. Jak dobrze jest porozmawiać z kimś, kto dobrze wie o czym mówisz. Tak szczerze. Po śmiać się, nie myśleć o tym, co jest za rogiem pokoju. Razem rozmyślać, słuchać, wspominać. A jak przyjemnie brzmią dobre słowa. Sandra jest ważna. Czasami mam wrażenie, że nie zasługuję na przyjeźń, nie tylko jej, ale w ogóle. Tak bardzo chciałabym być dla ludzi taka dobra jak oni dla mnie. Dawać im szczęście. Żeby było im dobrze. Gdyby tak zrobić na całym świecie Dzień Modlitwy Za Przyjaciół. Jak dobrze mieć kogoś z kim dzielisz się tym, co masz. To także zmusza do tego, żeby wynajdywać weselsze rzeczy. Choć wiadomo jak z tym jest. Oglądałyśmy zdjęcia. Razem nowe plany. Cieszę się taką dziecięcą radością.

Myśląc o wsyztskim ogólnie. Niektórzy lubią firmowe ciuchy, inni drogi sprzęt, jeszcze inni kolekcjonują monety, płyty CD, książki, kartki. A ja najbardziej lubię znać dobrych ludzi. I uczyć się od nich.

I jeszcze z innej beczki. Kawałek dialogu: Tęskniłaś?Ja nic nie obiecywałam-może za szybko mi się to wyrwało.Ja tęsknię tylko za tym, co nie wróci. Ja, dziewczę z kwiatkiem we włosach.

26 sierpnia 2005   Komentarze (19)

Bez tytułu

Myszkujac gdzieś po półkach i udając, że sprzątam mój artystyczny nieład znalazłam wiersz sprzed kilku lat. On kiedyś bardzo się podobał redaktorowi naszej miejscowej gazety. Mi tak średnio, oprócz tego, że ciągle uważam jego treść za prawdziwą. Ale kiedy tak myślę, to napawam się bezsensem...

Ciągle mam wrażenie
że to co mówię
było już kiedyś powiedziane
że to o czym myślę
było już kiedyś przemyślane
że to co robię
było już kiedyś zrobione
10 minut 2 godziny
a może 100 2000lat temu
w Austrii Słowacji Stanach
Arktyce a może w kosmosie
po angielsku rosyjsku
francusku niemiecku
lub hiszpańsku
zostało powiedziane
przemyślane
zrobione
Bo jeżeli tak nie jest
to dlaczego odnajduję
swoje myśli
w wierszach napisanych 100 lat temu
w książce wydanej pół wieku temu
w radiu rozmowie

dlaczego?

I tu wypadałoby się ukłonić jako naiwna dziewczynka z włosami związanymi w dwie kokardki, w spódniczce granatowej albo w kratkę i w białych bucikach.

Wracając do wczoraj. Nie sądziłam, że to właśnie tak wygląda. Dziękuję. Że ja codziennie znajduję coś ciekawego. Może...Z uśmiechem. Pogodnym.

25 sierpnia 2005   Komentarze (12)

Bez tytułu

Każdy widzi, co widzi. Dzień deszczowy. Trochę papierkowych spraw. Nic specjalnego.

24 sierpnia 2005   Komentarze (14)

To, co już wiem.

Nie wiem dlaczego chcę spać. Od rana. Spacer zaowocował standartem 22 minutowym. A ja z ciągłym pytaniem jak można tak rutynowo do tego podchldzić. Gdzie ponad 2 godziny bez zegarka?! Ja, biedne dziecko śląska, cały czas zastanawiałam się dlaczego, jeśli pada, to zawsze jestem w trampkach, które są potem mokre. Odpowiedź przyniosła praktyka- buty chyba mi myszy wyjadły, bo wszystkie ciekną. A jeśli mam już mieć mokro, to chyba logiczne, że z tramkową przyjemnością. A ktoś słusznie kiedyś prawie na głos zauważył, że za dużo uwagi poświęcam trampkom. No właśnie.

Trochę przyjemnych wiadomości dzisiaj było. Muszę je tylko we właściwy sposób wykorzystać. Nie wiem, czy to będzie łatwe. Nienawidzę urzędów. Co to to prawda.

Miniony czas. Przyjemny był, stwierdzam siedząc w moim pokoju. Zachody słońca, rozmowy telefoniczne z widokiem na krowy, sesje zdjęciowe, zabawiania, marznięcia nocne(przecież jak śpię, to nie będę się budzić, żeby się przykryć). I nietoperza widziałam, jaszczurkę i żabki takie różne- zwykłe ropuchy, jakieś nibyto perłowe i jedną taką zieloną, co to myślałam, że może jest moim księciem, ale nie odważyłam się całować.

Właśnie! A propos księcia. Wczoraj wracając komunikacją międzymiejską do domu widziałam no takiego w koszuli białej, postawnego z wysportowaną sylwetką. W każdym bądź razie przyglądał mi się. Na początku myślałam, że może go znam. Ale nic. Dzisiaj idę sobie moknąc pod parasolem(spodnie i kurtka jeszcze schną) no i znowu on.I się tak patrzy. A, nieważne. Dziwne po prostu.

Wakacje, a ja taka zabiegana jestem. I boję się, że nie doceniam człowieka. Ale inaczej nie umiem. Z tym, że w tym wypadku nie towarzyszy mi uczucie, że to, co robię, jest właściwe.

23 sierpnia 2005   Komentarze (13)

Bez tytułu

Stwierdzę fakt: dobrze jest mieć rodzinę. Cokolwiek by się nie działo - dobrze jest ją mieć. Nawet wtedy, kiedy jest za daleko i wtedy, kiedy za blisko. Bo jest potrzebna.Darek, mama i tata i babcie...a każda osoba czegoś nauczy.

Odzwyczaiłam się od zbierania myśli. Są, jakie są w mojej głowie. Nieokiełzane.

22 sierpnia 2005   Komentarze (14)

Ona to wie.

W głowie mętlik. Choć jeszcze w marcu wiedziałam, że tak się stanie. Wybór poodbno nalezy do mnie. Czy wchodzi sie do tej samej rzeki. Czy chcę? Czy to nie będzie na takiej samej zasadzie jak wtedy? Pytań za dużo. Ona to wie- Małgorzata Hilar "O nim"

Wyjeżdżam.

Wrócę starsza o rok. Choć tak naprawdę jedynie o tydzień. Wszystko z takimi     widokami.

A i konkluzja z wczoraj.

Pozdrawiam i udanych.

12 sierpnia 2005   Komentarze (24)

Inaczej zwane wspomnienia.

Moje imię znaczy pogodna, wesoła, niosąca ukojenie. W moich głośnikach utęskniona muzyka melancholii. Kilka piosenek każdego piosenkarza z ciekawym głosem. Śpiewających kobiet nie lubię. Chciałabym siebie kiedyś spotkać pierwszy raz na ulicy. Mieć 90 sekund na pierwsze wrażenie. Co bym pomyślała? O trampkach, dzwanowatych spodniach, koszulce na koszulkę ubranej, rozpuszczonych włosach, koralikach, znaku na szyi, o uśmiechu albo o melancholii. A może byłabym ubrana w kolorową spódnicę, albo taką czarną do samej ziemi z workowatymi kieszeniami. Jeśli czarną, to do niej biała idealna do ciała bluzka z długim rękawem, jeśli ta kolorowa- czerwona bluzka. Możebym nuciła pod nosem jakąś piosenkę. Miała buty na obcasie albo sandały. Srebrne albo złote powieki. Złoty albo brązowy lakier do paznokci. Niezmienny pierścionek na palcu. O osobie, która ma ubraną bluzkę na blużkę można pomyśleć, że stroni się od innych i nie lubi uzewnętrzniać. Może jeszcze jakaś delikatna postawa buntu by do tego doszła.

Ze słów zebranych potwierdzenie o wrażliwości, zaskoczenie słowem "iskierka", bo z uśmiechem po zbyt małej ilości godzin snu, ziemia, bo raz za wysoko jestem, kiedy indziej za nisko. O sobie dzbanecznik(z fraterki się wyniosło). Bo kwiaty, które przekwitły, kwitną albo będą.

Koncentrowałam się na zapamiętaniu chwili. Na to i chwila, żeby przeminęła. A nie chcę. Podlewać w swoim sercu. Ze zdań spisanych - od samego początku nie chciałam stąd wyjeżdżać.Nauczyć się słuchać.Dziwić. Znaleźć złoty środek. Pamiętać. Jeden wielki szok krajobrazowy.Jednoczesny spokój i wzburzenie serca. Dziękując. To nie pojęte-cieszyć się patrząc na radość innych z czegoś, co faktycznie leży na ulicy, tylko przybrało inną formę.

Wczoraj był Kraków. Przez chwilę. Kraków jeszcze nigdy nie był ze mną sam na sam. Może dlatego, że  tym przypadku nie ma kto kogo. Ani ja nie rozwiążę jego tajemnicy ani on mojej. A Kraków dziwi. Choć to miejsce odwiedzam najczęściej. A to doświadczenie z moim przewodnikiem, choć niby przegadane, ale rejestrowane oczami powraca jak film. Ludzie mijający na ulicy. Z nosami w witrynach, w sercu, na bruku. Ludzie, a każdy z nich, szczęśliwy czy nie, ma swoją własną historię, nie lepszą, nie gorszą od mojej, ale inną.

Jeszcze o czterech Braciach. Pierwszym z ulubioną długą brodą i oczyma z Taty miłością, drugi z ulubionymi okularami, bródką, repertuarem piosenek i ciekawymi spostrzeżeniami, trzeci z ulubionym krzyżem w różańcu, historią o kościołach i z zagadkowością w twarzy i czwarty z ulubioną zupełnie niespodzianką, uśmiechem. To po prostu był czad. A ludzie. Nawet ci, na codzień blisko - z ulubionymi słowami dla mnie, próbującej być misiem-przytulanką. Bez Taty tak by nie było. To jedno wiem. I za to "Chwała Panu".

10 sierpnia 2005   Komentarze (11)

Bez tytułu

Gdybym napisała teraz zwyczajnie- "wróciłam" byłoby to nieprawdą. Można byłoby to odczytać jako że wróciłam do tego, co było przedtem. Ale nic już nie będzie jak przedtem. Trzymając we własnych rękach Wielką, Największą Tajemnicę...Nie umiem się do tego przyzwyczaić i obym nie umiała. Taty dar.

Oczywiście. Chciałabym zebrać się w myślach i napisać ten tydzień. Ale to nie był tydzień. Sam fakt, że nie śpię od prawie 40 godzin wydłuza tydzień o nie. Że bez Czasu, którego szczerze nienawidzę. Czas uciekł, schował się, pozwalając być.

Pytanie w głowie to już nie kim jestem. Wiadomo, za dużego pola do popisu nie ma. Ale - jaka jestem. Właśnie ja. Jedna z wielu 18letnich dziewczyn. Jaka?

Brakuje mi słów. Może dlatego w pamięci obrazy. Szczęśliwa.

09 sierpnia 2005   Komentarze (18)
Moje | Blogi