• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 31

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003

Archiwum październik 2004

Człowiek walczy, by przetrwać

-Która godzina? - Tak jestem szczęśliwa,
i brak mi tylko dzwoneczka u szyi.
Nie wiem i nie chcę wiedzieć,
która to godzina
.

Wieczorny spacer. Deszcz. Mokro i znów brak ludzi. Pomyślałabym,że może chowają się na mój widok...ale...Mokre buty.Nie glany. Glany są najlepsze na taką pogodę. Ale oczywiście nie mogę przychodzić w glanach. Ale one są cześcią mnie tak jak moje słuchawki, muzyka, mój pokój, noc czy moje myśli. To jest część mojej skorupy. Jest mi tak wygodnia, albo może jestem do niej przyzwyczajona?

Znów zobaczyłam udawanie. Dawno temu nauczyłam się je pomijać. A teraz? Nie wiem.
Dziwna rozmowa. Wymaian zdań pozytywna. Nie wiem.

W pokoju, na ścianie tak dla przypomnienia wiszą słowa; Nie żyjesz za karę, NIE!!! To gdybym zapomniała.

Mam 17 lat i...No własnie, co i? Może jeszcze kilka dni, tygodni, albo i lat. Tego nigdy(prawie) nie wiadomo. Co z tym zrobić?

Jutro.Trzeba stoczyć z walkę z moim strachem. Kto wie, może wygram? Postaram się.Dla kogoś, kto mnie motywuje do działania. I troszczy się o mnie słowami.Przypomnę sobe wspaniałe chwile i w ich imię będę walczyć.

Chciałabym pójść jutro wieczorem na cmentarz, ale boję się,że sama nie dam rady. I niestety, nie odważę się nikogo poprosić...A tak bardzo chciałabym.

Nie chcę,żeby ten dzień dzisiejszy się skończył.

Róża? jak wygląda róża?
Czy to kwiat, a może kamień?

31 października 2004   Komentarze (7)

I save the day

Wbrew pozorom jestem zadowolona. Mogłoby być gorzej.Ale też i lepiej(tę możliwość pomińmy). Wyjaśniło się. Wciąż mogę poszukiwać kogoś, kto w długie zimowe wieczory zdzieli mnie ramieniem. Mam nadzieję,że gdzieś isnieje sobie osoba przeznaczona dla mnie i że nie zepsuje się do czasu, aż ją znajdę.

Uświadomiłam sobie,że pomimo zmian,które we mnie zaszły czasem pozostaję jeszcze naiwną dziewczynką.

Przepełnia mnie taki spokój,żadne dłuższe uczucia mną nie miotają. Nie wiem czy dobrze, czy źle. Wiem,że wszytsko w życiu jest potrzebne...

Czasem wydaje mi się,że świat, który mnie otacza, jest taką przeźroczystą strukturą. Wystarczy dotknąć i się sypie.

Ale...co nam tam, trzeba tylko wykorzystać czas, który mamy i można będzie się przeprowadzić do innego świata.

I jeszcze ten spacer wieczorem. Żywego ducha nie spotkałam.Lubię taki stan.

30 października 2004   Komentarze (17)

Nadzieja.

Skończmy już ten dziwny dzień...

Ona posądza mnie o coś, czego nie robię.Ja chciałabym uwierzyć,że wreszcie on coś zrobi.

Usłyszałam, że Bogu nie spodoba się moja modlitwa, bo odmawiam ją w glanach. Genialnie. W sam raz zachęcające podejście na chodzenia do kościoła.Dobrze,że jednak nie jesteś taki, Boże.

Siedzę na gg i rozmawiam z kimś, kto przedstawił się jako "nadzieja". Nie zwariowałam. Mam nadzieję. Jeszcze nie.

29 października 2004   Komentarze (15)

w moim domu mieszka ktoś...

Lubię słowa...Słyszeć ich sens, rozwazać ich znaczenia, stwierdzać czy są nacechowane pozytywnie, jakiego można by było użyć o pobliskim znaczeniu.Ze wszytskich spisanych przeze mnie słów jedno zdanie spisałam bez akceptacji go. Dlatego,że pięknie brzmi, choć się z nim nie zgadzam. Może inaczej rozumiem.

Idąc przed siebie daleko nie zajdziesz.

Dla mnie jest to podążanie w kierunku patrzenia oczu. Nie koniecznie cały czas prosto. Wypada omijać wzniesienia, ściany lub inne takie nie do przejścia. Jeśli się je widzi, oczywiście. Tym sposobem można zajść daleko, póki ma się sprawne oczy. Zależy też, co jest naszymi oczyma. Czy generalnie siatkówka, rogówka i te sprawy, czy jakieś zwierciadło serca. Zależy też, co nasze oczy chcą widzieć. Potocznie określa się to celem. Cela nie uświęca środki( bo do dobrego nie można dojść zlą drogą).Cel daję nam nadzieję. To wlaśnie ona jest potrzebna do życia. Do tego,żeby nasze życie nie wyglądało jak przymarznięte drzewo...

Właśnie, ta lipa, którą mijam codziennie nie ma już prawie liści. Pood nią, na ziemi leżą żółte ślady tego lata...Starość. Kolejny rok odznaczył się krzyżykiem w kalendarzu przyrody.

Nie wiem, czy jestem szczęśliwa, ale wiem, kto jest...

Ma na imię Darek. Liczy sobie 4 miesiące i 3 dni...Szczęśliwy jest 75% czasu swojego życia. W moich myślach jest określany jako"to dziecko,które mieszka w moim domu". Nie jest to negatywne połaczenia wyrazów. Dla mnie posiada bardzo pozytywne znaczenie. ewentualnie mogę go nazywać Chłopczyk. Ze wszystkich możliwości jego nazywania najbardziej odpowiadają mi te.

Otóż ten Chłopczyk...uśmiecha się codziennie na mój widok. Chyba mnie lubi intuicyjnie. Ten Chłopczyk, którego kocham, ma tak szcześliwe oczka...W moim rozumieniu jest posiadaczem prawdziwego szczęścia. Tzn. Takiego niedokońca osiągalnegodla nas. Nie materialnego. Szczęścia-beztroski, pogody ducha, braku zmartwień. Szczęście łagodne.Tak bardzo się cieszę,że to czteromiesięczne dziecko mieszka w moim domu.

Jestem.

28 października 2004   Komentarze (13)

Bez tytułu

Zapytał: Jesteś szczęśliwa?

Pomyślałam: Nie wiem.

Odpowiedziałam:Tak.

Jestem?

Odezwał się. Jutro będzie dzień. Bez tego też byłby ale inny. Dziwne...

Kończąc temat przyjaźń podzielę się moją definicją tego zjawiska.Przyjaciel to ktoś, kto w trudnych dziejach deficytu czasu, potrafi się ze mną nim podzielić tylko dlatego,że chce wysłuchać, co mam do powiedzenia. Moja przyjaźń nie zawsze jest obustronna- to,że ktoś jest moim przyjacielem, nie znaczy,że ja jego też, ale tak się z reguły staje po jakimś czasie. Przyjaźń jest bardzo piękna, bo potrafi zaskakiwać. Również jak miłość, nie może być przyjaźń bo i dlatego. Powinna to być poprostu przyjaźń. Trzeba dzielić się sobą z innymi, przyjmować innych do swojego świata. Wtedy jest przyjemnie. To nie wszytsko, co myślę na ten temat, ale na dzisiaj wystraczy.

Wchodzę w bardzo dziwną ścieżkę kontaktów międzyludzkich. Dziwną, bo jeszcze na niej nigdy nie byłam. Zobaczę, dokąd mnie doprowadzi.

Dziękuję...Tak mało, a tak miło... Mimo wszytsko chciałabym wiedzieć, co przyniesie ta sobota. Nie zważając na fakt,że znam ludzi(tak trochę mam swoje spostrzeżenia) pewien człowiek jest dla mnie tak wielką zagadką,że z miejsc,wydarzeń i słów nie potrafię utworzyć historii....Ale to, to nie był film...

27 października 2004   Komentarze (14)

Mój przyjacielu...

Kolejny dzień można skreślić z kalendarza. Od jakiegoś czasu każdy dzień mojego życia jest inny. Pomimo,że wiem,co będę robić, nie wiem jak będzie to wyglądać. Cieszę się z tego powodu, choć dużo rzeczy muszę robić pierwszy raz. Dziś było bardzo ciekawie. Choć wciąż nie wiem, co o tym sądzić...

A z takich poważniejszych tematów...Chciałabym napisać, co sądzę o przyjaźni pomiędzypłciowej :) Wbrew pozorom, to jest bardzo ważny temat. Czasami nie można określić do końca uczuć do danej osoby. Mówi się,że miłość powinna być zbudowana na przyjaźni, ale tak jest bardzo rzadko. Najczęściej chodzi się z kimś, kto pociąga fizycznia, a później są etapy poznawania się. Można dojść też do swojego wnętrza.  Z drugiej strony, czasem jest bardzo trudno przerodzić się przyjaźni w miłość. Kazdy już sobie wyznaczył granice. Momentami najgorsza jest niepewność:"czy to jest przyjaźń czy to jest kochanie..."

Mam kilku przyjaciół-facetów i czasem nie wiem, co bym bez nich zrobiła. Czasem jest dobrze pogadać z mężczyzną o psychice owego rodzaju ludzkiego. Można dużo się dowiedzieć.

Czasem jak jest mi bardzo smutno, wiem,że mogę zadzwonić i smucić się we dwoje.Przyjaźń bez względu na to z kim jest bardzo cenna i trzeba się o nią troszczyć.

Przypomniał mi się cytat:

"Każdy przyjaciel kocha, ale nie każdy, kto kocha jest przyjacielem"

Bo własciwie przyjaźń zależy od tego, co jest w środku człowieka, a nie od tego, kim on jest.

Nie wiem.Częściowo udało mi się napisać, co czuję, ale chyba użyłam nie tego słownictwa...Ale inaczej nie wyszło.

Boże, dziękuję Ci za przyjaciół!

26 października 2004   Komentarze (15)

I...hope.

Nadzieja przychodzi do człowieka wraz z drugim człowiekiem.

Boże, proszę Cię o kogoś takiego w moim życiu. O czyjeś ramię na którym można się wypłakać.

Dzień z tych takich,żeby tylko koniec.Do szkoły przyszłam z pytaniem dlaczego, wracałam z tym samym.

Ciągle myślę i nic z tego.

Napisałabym...chciałabym,żeby....ale to już było.

25 października 2004   Komentarze (15)

Bez tytułu

Nie wiem nic.

To i tak dużo.

Z uśmiechem w nowy tydzień...

Jak będzie?

24 października 2004   Komentarze (9)

Behind blue eyes nie ma nic

Nie wrócę więcej! NIech mnie Bóg odrzuci
Daleko w gwiazdy!...
Nie wrócisz?

Po raz kolejny...Ja wiedziałam.Niech chcę słyszeć,że jestem oryginalna.Że można ze mną porozmawiać. Nie!!! Chyba chciałabym być pustą.Beztroską.. Nie umiem.

Do spowiedzi idę w czwartek. Mogę więc jeszcze wyzywać, kłucić się, mieć zbereźne myśli, uciekać...Mogę, ale czy chcę?

Uciekłam.

To nie tak miało być. Chcę się przytulić, wypłakać na czyimś ramieniu i usłyszeć,że jestem ważna.
Przepraszam,zapomniałam, za dużo chcę.

Stłukłam. Nie dzisiaj. Stłukłam delikatny kryształ zwany przyjaźnią.Jego odłamki wciąż tkwią w moich palcach. Bolą. Przy każdym przyśpieszeniu rytmu serce bolą coraz mocniej, pieką. Krzyczę, ale nikt nie słyszy. Pytam, ale nie ma odpowiedzi. Przykro mi. Chce tylko wiedzieć dlaczego.Przykro mi?

Moja wina?

Znów jego ręka w mojej dłoni. I co? I nic.

Nawet nie puste słowa. Brak słów.

Dla odmiany: tata się o mnie martwi. Nie powiem mu...

Dlaczego??

Dobra, odpowiedź wiadoma- nie nadaję się. I nad czym tu jeszcze myśleć?

Cholera?!

23 października 2004   Komentarze (20)

Niepewność jutra

Boję się jutra. Jeśli wszystko, o czym myślało będzie bajką...Ale...w głębi duszy nawet z tej bajki będę się cieszyć.

Brat L.: Czemu jesteś smutna? To pogoda?

Ja: Nie, bracie, uczucia...

Chciałabym

A kto by nie chciał?

P.S. NIech ktoś mnie stąd zabierze, bo wykituję. JUż nawet tajemne przejście do krainy marzeń się zamazało... I jak tu żyć w swoim świecie? O czym śnić?

Nie, nie powiem...smutno mi. Brat L. miał rację. Ale kiedyś mu to wytłumaczę bliżej.

Teraz by się wzięło jakieś tkliwe romansidło, zaszyłoby się z chusteczkami pod ciepłym kocem i poczytałoby się. Nutka zazdrości pojawiłaby się w miarę zbliżania się do happy endu.

Zamiast wezmę poezję- przewodnika duszy. Przytulę słowa do siebie i zasnę...I będę śnić. Przeniosę się do krainy...Do tego miejsca, gdzie każdy chciałby się znaleźć.

Obudzeni mają wspólny świat, we śnie każdy wraca do własnego.

22 października 2004   Komentarze (19)

Bez tytułu

Wybieram zawsze książki po okładce. Doszłam do spostrzeżenia,że w taki sposób znajduję odpowiedzi na pytania, które noszę w sobie. Teraz czytam "Weronika postanawia umrzeć"...

Właściwie to nie potrafię nazwać, tego, co mnie przyciąga w tych okładkach. Nie wszytskie są czarne. Czasem też jest ciekawy tytuł. Lubię słowa. To,że można nimi rozśmieszyć, zranić, wyrazić uczucia i przeprosić. Słowa...

Wieczorny spacer. Powrót do domu w miłej atmosferze z ciekawymi ludźmi. Przeczytałam niedawno,że ludzi można porównać do książek, z tym jednym zastrzeżeniem,że książkę można zamknąć, zapomnieć i powrócić do niej później. Do ludzi ponoć nie.

Jak byłam małą dziewczynką to było mi bardzo przykro,że ludzie nie umieją wykorzystywać całej sprawności mózgu, a zaledwie kilka procent. Dziś ucieszyłam się z tego powodu. Uświadomiłam sobie co byłoby gdyby 3 letnie dziecko na dzień dobry wygłaszało matematyczne stwierdzenia, gdybyśmy wiedzieli tak dokładnie, co sie z nami dzieje. Co byłoby, gdybyśmy potrafili wdzierać się do czyichś mózgów.

Dobrze,że nie umiemy. Może boimy się ogromu wiedzy wszechświata, ale z drugiej strony...lepiej jest nie wiedzieć.

22.10 Dopisuję:

Myślałam.Człowiek jednak jest podobny do książki.Widzimy go. Coś sprawia,że albo chce się z nim rozmawiać, albo nie.Może to być kolor oczu, barwa głosu, to, co o nim mówią inni. Wybieramy go spośród masy innych.

Skończyłam "Weronikę..." Do tych samych wniosków doszłam wcześniej.Jeśli się myśli,że śmierć jest bl;isko, to bardziej wykorzystuje się życie. Człowiek, który ma na wszystko czas nic nie osiąga. Może dlatego w czasie wojny było tylu bohaterów.U nich liczyła się chwila. Wiem, nie wszyscy...Ale naprawdę bardzo dużo starszych ludzi zasługuje na szacunek. Jestem im to winna. Przypominają mi bliską osobę. Tak łatwo wszytsko powiedzieć o kimś. Trudniej to wyznać przed...

 

21 października 2004   Komentarze (14)

Kiedy ?

Szczęścia było więcej...

Tak sobie marzę. I żyję. I myślę, oczywiście. Niestety, jest jeszcze szkoła.

P.S.prezentacja  z polskiego na 6(chwalę się).O moim kochanym Norwidzie. Czekam na sobotę. Śpię na siedząco. Czas ucieka.Próbuję rozmawiać.Słucham musykę.Śpiąco siedzę.Nieciekawie piszę...Napisałam wiersz.Tylko tyle.

Kiedy sobotaaa? Wiem,że za dwa dni, ale może jakoś szybciej ;)

20 października 2004   Komentarze (15)

Mam, mam skrzydła!!!!

Wybrańcy gwiazd

nie ma skrzydeł
ma tylko uperzoną
prawą dłoń
biję tą dłonią w powietrze
ulatuje na trzy cale
i zaraz znów opada

Mam anioła. Mojego. Drewnianego aniołka przyjaźni. Jest śliczny. Z Krakowa z pamięcią o mnie.Ten dobry. Może mi też kiedyś urosną skrzydła?

19 października 2004   Komentarze (11)

Motywacja

Poradzę sobie!! Trzeba tylko to sobie wmówić.

Ciągle jestem szczęśliwie smutna.

Ah ten dojcz...i komu on do szczęścia potrzebny?

A i tak sobie myslę, dlaczego oni wszytsko, co mówię biorą na poważnie? Czyżby nie można było czasem pomyśleć o czymś ciekawszym niż tylko o przepaści? Oki, w domu zawsze bezpiecznie, ale tuż za rogiem...Każdy ma przepaść na swoją miarę.Żeby była większa trzeba do niej dorosnąć.

Dlaczego tak długo pisze się list, a tak szybko się czyta...

Ale tak się pochwalę: od września naprawdę dużo rzeczy udałó mi się osiągnąć. Niektóre dzięki rozmową, dzięki temu,że ktoś przkeonał mnie,że warto w siebie wierzyć. Czasem mi się już nie chce, ale robię to z wdzięczności, byłoby mi bardzo przykro,że aż tak bardzo zmarnowałam czyjś czas. Moja motywacja.

A i jeszcze dziękuję, temu komuś, który pomógł mi 4 miesiące temu budować mój fundament, coś na co można spaść,żeby było miękko.

Buziak wielki wszytskim :* Dzięki za wasze ciepłe słowa. Ja też was baaardzo lubię!!!!

18 października 2004   Komentarze (9)

..

Tkwię w osłupieniu. Nie potrafię zapomnieć wyrazu oczu, twarzy i mojej ręki w jego dłoniach. Jestem szczęśliwa.Pierwszy raz jednocześnie smutna i szczęśliwa.

Byłam szczęśliwa.Dziś wieczór. Ciemne puste ulice i ja. Kocham ciemność, czerń. Kocham to, czego nie powinnam. Nie kocham siebie. Jeśli kogoś krzywdzę najczęściej siebie. Dziwne, prawda?

Bezsens. Jutro zaczynać od nowa kolejny tydzień. Wypaliłam się już.

Boże, czy wiesz...jak tak się pogada z ludźmi, to tak dużo jest wypalonych, zmęczonych codziennością.Zycie jest jedno, mam nadzieję,że krótkie i ....

Heh marudzę. Miłego tygodnia...Wierzę(chcę wierzyć),że będzie dobrze.

Chcę wiedzieć, co czuję, ale z tym jest jeden wielki problem. Tzn. wiem,że potrzebuję pomocy. Ponoć to i tak dużo.

Aha, i jeszcze idę do spowiedzi, ale zanim pójdę...Eh, niby miałąm się poprawiać, pracować nad sobą. Codziennie te upadki, to wdrapywanie się pod górę, te zranienia na dłoniach. Wiem,że każdy tak ma. I nawet to egoistycznie nie dodaje otuchy.

Życie to drzwi, których samodzielnie nie możesz zamknąć.

17 października 2004   Komentarze (14)

Tłumaczę się

Może wytłumaczę.

Nie używałam nigdy słowa "śmierć". Bałam się,że ją przywołam.Ale wiedziałam,że nie chcę być osobą w wieku podeszłym. Prawie cztery miesiące temu styknęłam się z nią pierwszy raz. Mieliśmy wyobrazić sobie własny pogrzeb, swoje ciało w trumnie i...ludzi, którzy przyjdą na pogrzeb. Mój nie był taki zły. Nawet ujdzie. Moja wyobrażona dusza ucieszyła się,że to już koniec. Miesiąc później zobaczyła anioła śmierci. Albo raczej jego ślad. Umarł mi ktoś bliski. Przyjaciel. PIerwszy od dawna. Może nie człowiek, ale przyjaciel. Kilka dni temu miałam wyobrazić sobie moje osttanie 86400sekund.Jestem gotowa. Wiem,że każdy dzień przybliża mnie do śmierci i próbuje wykorzystać je na maksa. Ale jeśli już mam czekać, to niedługo.

To jest moje rozumowanie. Nie mówię,że właściwe.

Z rzeczy przyjemnych:

Mój blog ma dokładnie rok. Wydoroślałam. Jak patrzę na siebie. Spoważniałam. Troszkę zmądrzałam. Mam rzeczy, które się liczą. Cieszę się,że jesteśmy razem.

i...albo Bóg zdecydował,że trzeba urozmaicić moje życie, albo to znów działa jakaś niepożyteczna siła.Dzisiejszy wieczór...Oby takich więcej. Nie chcę tylko marzyć. I nie chcę zostać zabawką.

Boże, dziękuję za ten kolejny dzień.Za ten kierunkowskaz. Tylko niech to nie będzie droga na manowce.

16 października 2004   Komentarze (11)

.

Boże, zabierz mnie do siebie, proszę...Tak bardzo Cię o to proszę, ale Ty masz jakieś plany...Boże ja nie chcę. Zabij mnie!!!

15 października 2004   Komentarze (21)

86400 sekund

Czy ja się starzeję? Nie, no chyba nie jest tak poważnie, no proszę... Może zabawnie to brzmi, ale sprawa jest odrobinkę bardziej poważna. Jakimś dziwnym trafem mi zaczęło brakować męskiego towarzystwa.Nie...no, jeśli chcę się do kogoś przytulić i w ogóle, to zawsze kogoś znajdę, ale teraz chodzi o coś innego. Ja...chciałabym być dla kogoś ważna, być "tą jedyną" przynajmniej na jakiś czas. Po prostu chcę się sprawdzić czy potrafię. Zakładam,że nie. Ale może to zabawnie zabrzmi - ostatnio nawet nikogo na oku nie mam.

Jeśli chodzi o dzisiejszy dzień. Zakończył się pewien etap w moim życiu. Nie, praktycznie nikt nie wie jaki. I dobrze. Chcę mieć opinię kogoś pasującego momentami do ramek. Znalazłam rozwiązanie. Albo ono mnie. Albo dojrzałam do niego. Może tak jest lepiej.

Właśnie. Jak jeszcze pomyślę,że jakieś pół roku temu miałam opinię dzieciaka...Nie, nie było tak źle. Lubiłam żarty. Mówią o mnie,że jeste otwarta Mylą się. Jestem, ale ma to jakiś cel - mówię rzeczy mniej ważne, żeby te ważniejsze zachować dla siebie. Tak naprawdę bardzo boję się uzewnętrzniania.

Dokładna? Lubię tylko wiedzieć co mam zrobić. Nie chodzi o to, że robię wszystko do ostatniej kropki. Robię tak, aby mieć później wolne.

Kim jestem? Dawniej nie zastanawiałam się nad tym. Wystarczało,że jestem.

Byłam też w kościele. Posiedzieć jak zwykle. W ciszy.

Ważniejsze doświadczenie...

Wyobraźcie sobie,że budzicie się. Piękny słoneczny poranek. Jak się okzuje- ostatni w waszym życiu na ziemi. Co robić? 24 godziny,1440 minut,86400 sekund. Co z nimi? Komu je dać?

14 października 2004   Komentarze (7)

Bez tytułu

Uda mi się! Tak bardzo tego chcę...

13 października 2004   Komentarze (11)

poszybować...

Niech to wszystko...

Nie, no skoro wróciłam, to mam prawo się wyżalić. Naprawdę bardzo brakowało mi miejsca, w którym nie trzeba byłoby dobierać starannie słów patrząc na to, jak ktoś je odbierze.

Nie wiem czy udaje.

Martwię się,że sobie nie poradzę. Za dużo rzeczy o których nie wiem co myśleć.

To znaczy dodaję sobie sił jak mogę. Udaje mi się to, ale czasem  ogarnia mnie zwątpienie. To takie trudne...

Najgorsze jest to,że pomimo, iż jestem jedynym człowiekiem, który powinien mnie dobrze znać tak naprawdę to nie wiem kim jestem. Wkurza mnie to. Boję się odpowiedzialności za siebie. Za innych też.

marudzę? kiedyś trzeba. Nie chcę tym obciążać przyjaciół, tym bardziej,że wiem,że ich życie to też nie tylko zabawa. Choć mam czasem wyrzuty jak mówią mi coś o sobie, potrafię im już pomóc, to coś czego się nauczyłam. O sobie mówię, tylko wtedy jak już nie ma żadnych tematów zastępczych, albo w ogóle nie daję rady...

To, co trzyma mnie przy życiu, to jest to,że każda chwila przybliża do śmierci.

A czas...on tylko odmierza chwile do nowego startu...

12 października 2004   Komentarze (3)

Wróciłam!!!

"Macie, macie czego chcecie..."

No tak pora wrócić na stare mury do ludzi z mojego podwórka :) Dziękuję wszystkim serdecznie za komentarze. Tak po krótce opowiem, co u mnie się działo.

Powód mojego zniknięcia może i wydaje się błachy, no ale...mój szanowny monitor postanowił przenieść się do krainy zmarłych sprzętów. Jak postanowił tak i zrobił. Nie pomogły moje prośby i błagania, wręcz nawoływania o powrót rozumu. Wynikiem tego jest moje posiedzonko teraz przy własnym komputerze z nowiutką drukarką, płaskim ekranem monitora, cichą klawiaturką, 40razy większą pamięcią...no i w ogóle.

Faktem jest,że nie mogłam przyzwyczaić się do braku okna ze światem(to okno, które jest w mojej ścienie mi nie odpowiada). Smutki topiłam w książkach różnego rodzaju:"Miłość w czasach zarazy","Pamiętnik pisany miłością", "W krainie kota","Samotność w sieci" i wiele innych Doszło do tego,że książkę połykałam w jeden wieczór. Może się zdziwicie, ale w szkole mam same piątki:Albo Duch Święty działa, albo zmądrzałam. Choć nadal jestem przekonana,że mam więcej szczęścia niż rozumu.

Teraz jestem pewna,że lubię mojego braciszka.Przedtem tylko go akceptowałam. Ma już 4 miesiące. To jest bardzo dziwna sytuacja,mieć takiego malutkiego szkrabeusza w domu...

Jeśli chodzi o kontakty towarzyskie, to w miarę kwitną...Chociaż nie wiem. Ale jest ciekawie. Pozdrawiam was. Do zobaczenia jutro. Idę nadrabiać zaległości!!!

12 października 2004   Komentarze (7)

nie zrobię więcej zdjęć...

Hej! Jestem...Chyba

Kraków nigdy przedtem tak jak dziś nie miał w sobie takiej siły i może to ten deszcz, może przez tą mgłę...znów widzę Cię....

Tak.to piękne miasto było przez chwilę moje...Tak pięknie. Zagubiłam się przez chwilę w swoich snach i marzeniach...

Może kogoś to zdziwi, ale polubił mnie pewien chłopczyk z zespołem downa. Dla mnie to był prawdziwy zaszczyt. Polubić mnie. Cholernego Egoistę. Jestem z siebie dumna.

Dni piękne wymieniają się z tymi do dupy, ale to tak ma być...Brakuje mi

Pozdrawiam. Niedługo wrócę na stałe. I może szybciej niż się spoadziewam. I naprawdę brakuje mi was. I waszych notek.

04 października 2004   Komentarze (18)
Moje | Blogi