jestem zbyt wqrzona,żeby coś sensownego napisać.wqr...,bo:
-niewyspana
-kartkowa z angola spieprzyła mi dzień
-moje wspomnienia znów się o osbie przypominają
wniosek z dzisiejszego dnia:
-nie warto przywoływać wspomnień!!!!!!!!!!!!!!!!
bo tak:poszłam na roraty:porównywałam sobie jak to było za moich czasów.ja nie czułam dzisiaj tej magii:czy to we mnie się coś wykruszyło, czy może wszystko już się strasznei pozmieniało tylko ja nie nadążam.bo naprawdę w tych chwilach, kiedy ja niosłam ten lampion i patrzyłam się na to hustające sie na boki światełko była radość i magia, coś nadzwyczajnego, a dzisaj obserwując to stwierdziłam,że to już wytarty slogan.
w szkole przypomnieli mi o nim- o moim atchetypie przyjaciela.bracie nie tylko więzami krwi, bracie w myśleniu, w sposobie, w tradycji. bracie, którego nie widziałam już masę czasu.mam nadzieję,że wypali to,że go w tym roku zobaczę, bo jak nie, to ja wykituje.tak samo armagedon, jego ulubiony film, oglądałam sama.brakuje mi jego myślenia, jego obecności...póki go znałam to był inny, niż ci, których widzę, a teraz?nawet nie wiem jak się zmienił...NIECH TO WSZYSTKO JEDNO PALNIE LICHO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!ten most, ten smak, te słowa...BOŻE JAK JA CHCĘ W ŻYCIU JESZCZE KOGOŚ TAKIEGO SPOTKAĆ!!!!!!!!NIE MUSI BYĆ TO MOJA MIŁOŚĆ, JAK ZWYKLE PRZYJACIEL WYSTARCZY, BO PRZYJAŹŃ DŁUŻEJ TRWA NIŻ MIŁOŚĆ.
nie cierpię świąt,bo przypominami się tylko jedno...ten magiczne chwile, ten śnieg, ta noc, ten powrót ciemnym miastem o 3 do domu, ta radość to była tradycja i zarazem wykroczenie z tradycji...
poza tym ostatnoi wszystko chrzanię:nawet chciałam powiedzieć,że spieprzę psalm,ale nie wiedziałam,jak zareaguje na to ksiądz i urwałam na spie... i wyszłocoś jeszcze gorszego, a miało znaczyć tyle co popsuje melodie< bo najpierw się żyje, a potem pomyśli> jak zwykle...
sieprzone pieprzonym pieprzem życie znów daje się we znaki....czasem lepiej przestać myśleć=mniej problemów.
a w tyle leci nirvana..............
ludzik typu ja idzie spać....