Stare śmieci.
Pierwsze spotkanie było umówione. Ikster w zasadzie jest człowiekiem, przy którym zadawałam pytania, na które później szukałam odpowiedzi. Po naszych rozmowach, a raczej wspomnieniach niektórych tematów zauważam jak zmieniało się moje podejście do czegoś. Myślę, że to dobrze kiedy z człowiekiem spotyka się czas od czasu człowiek. Wtedy zauważa zmiany z obydwu stron. Chociaż codzienny kontakt z ludźmi też ma swoje uroki. Czas wtedy biegnie wyjątkowo szybko. I ta kanapka mi na obiad....
Potem zamiast wracać do domu Przyjaciółki...Tak w zasadzie to z braku cerpliwości nie lubię czekać. I zamiast stać na przystanku wolałam się przejść. Las, o którym tutaj już niejednokrotnie pisałam...wdychałam jego powietrze. Sląskie powietrze z lasu. Głupek. Tęskniłam za nim. Kiedy było mi smutno, zawsze tam szłam. Kiedy kogoś dopiero poznawałam testem było pójście z nim do lasu, (wilka ciągnie do lasu). Pamiętam ścieżki, które pokazywali mi ludzie ci, którzy w tamtym okresie mojego życia byli mi szczególnie bliscy. Dziś poszłam tą, która kiedyś tak często jeździłam rowerem. Znałam tam każdy kamień. Pokazał mi ją człowiek od nazywania anioł. Był w moim życiu kimś takim, który pojawiał się na zawołanie keidy było mi smutno. Potrzebowałam kedyś kogoś takiego. Teraz bardziej umiem przeżywać emocje. W moim lesie rosną maliny i jeżyny. Nie mogłam się oprzeć pokusie spróbowania.
Potem zadzwoniłam do Byłego. Kiedyś przeszlo mi przez myśl, że jeśli on kogoś ma i jest szczęśliwy i ja jestem z kimś...może warto więc znowu tak po przyjacielsku porozmawiać jakimi wobec siebie byliśmy. Ogólnie tak od ponad pół roku czas od czasu zastanawiamy się nad spotkaniem. Kiedy do niego zadzwoniłam przede wszystkim było to, dlaczego nie parę dni wcześniej, że dziś jednak nie, że jak mogłam. Zadzwoniłam do Przyjaciela.Kiedyś był mi bardzo bliski. Kiedyś napisał do mnie list. Spotkaliśmy się. Zmienił się trochę, kręgosłup został ten sam. Na moje zmieniłeś się odpowiedział pięknie wyglądasz. Rozmawialiśmy o wszystkim, ale trochę krótko, chociaż miało się wrażenie jakbyśmy się nie rozstawali w tamtym roku na rok niewidzenia. Powiedział, że dobrze jest być z taką dziewczyną jak ja. Przypochlebiał się, ale znowu dodał mi wiary w siebie.
Nie czuję się kimś obcym.
Jutro wyjeżdżam. To chyba już zbyt zwyczajne, żeby tu o tym pisać. Spotkam ludzi, mam obawy. Czeka mnie też wyprawa survivalova. Ciekawa jestem jak można przetrwać w niezannym miejscu bez dachu nad głową i z olbrzymią niepewnością wszystkiego. Potem to chyba na co czekam najbardziej. Będę u rodziny, w domu rodznnym, w moim domu, gdzie wszystkie ściany tak bliskie, tak związane z moim życiem, że nie wiem czy można bardziej. Potem będzie październik. W sierpniu mam urodziny. Interesujące. Nigdy nie rozumiałam jak można przestać obchodzić urodziny. Dalej nie rozumiem, po co one mi, skoro mają być świętem mojej Mamy. Jeszcze tu wrócę.