• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
25 26 27 28 29 30 01
02 03 04 05 06 07 08
09 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 31 01 02 03 04 05

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003

Archiwum lipiec 2007

Stare śmieci.

W zasadzie nie wiem dlaczego na miejsce wspomnień i dorastania mówi się stare śmieci, w każdym bądź razie dziś na chwilę tam wróciłam. Jeśli chodzi o miejsce mojego dorastania ciągle odczuwam żal, nie mogę stać przed tamtym wydarzeniem twarzą w twarz, pozbyć się emocji...Jednak...W zasadzie wygląda to tak. Czasami porównuję się do bumeranga, który przychodzi na moment tylko, ponieważ zawsze szybko wraca na swoje miejsce.

Pierwsze spotkanie było umówione. Ikster w zasadzie jest człowiekiem, przy którym zadawałam pytania, na które później szukałam odpowiedzi. Po naszych rozmowach, a raczej wspomnieniach niektórych tematów zauważam jak zmieniało się moje podejście do czegoś. Myślę, że to dobrze kiedy z człowiekiem spotyka się czas od czasu człowiek. Wtedy zauważa zmiany z obydwu stron. Chociaż codzienny kontakt z ludźmi też ma swoje uroki. Czas wtedy biegnie wyjątkowo szybko. I ta kanapka mi na obiad....

Potem zamiast wracać do domu Przyjaciółki...Tak w zasadzie to z braku cerpliwości nie lubię czekać. I zamiast stać na przystanku wolałam się przejść. Las, o którym tutaj już niejednokrotnie pisałam...wdychałam jego powietrze. Sląskie powietrze z lasu. Głupek. Tęskniłam za nim. Kiedy było mi smutno, zawsze tam szłam. Kiedy kogoś dopiero poznawałam testem było pójście z nim do lasu, (wilka ciągnie do lasu). Pamiętam ścieżki, które pokazywali mi ludzie ci, którzy w tamtym okresie mojego życia byli mi szczególnie bliscy. Dziś poszłam tą, która kiedyś tak często jeździłam rowerem. Znałam tam każdy kamień. Pokazał mi ją człowiek od nazywania anioł. Był w moim życiu kimś takim, który pojawiał się na zawołanie keidy było mi smutno. Potrzebowałam kedyś kogoś takiego. Teraz bardziej umiem przeżywać emocje. W moim lesie rosną maliny i jeżyny. Nie mogłam się oprzeć pokusie spróbowania.

Potem zadzwoniłam do Byłego. Kiedyś przeszlo mi przez myśl, że jeśli on kogoś ma i jest szczęśliwy i ja jestem z kimś...może warto więc znowu tak po przyjacielsku porozmawiać jakimi wobec siebie byliśmy. Ogólnie tak od ponad pół roku czas od czasu zastanawiamy się nad spotkaniem. Kiedy do niego zadzwoniłam przede wszystkim było to, dlaczego nie parę dni wcześniej, że dziś jednak nie, że jak mogłam. Zadzwoniłam do Przyjaciela.Kiedyś był mi bardzo bliski. Kiedyś napisał do mnie list. Spotkaliśmy się. Zmienił się trochę, kręgosłup został ten sam. Na moje zmieniłeś się odpowiedział pięknie wyglądasz. Rozmawialiśmy o wszystkim, ale trochę krótko, chociaż miało się wrażenie jakbyśmy się nie rozstawali w tamtym roku na rok niewidzenia. Powiedział, że dobrze jest być z taką dziewczyną jak ja. Przypochlebiał się, ale znowu dodał mi wiary w siebie.

Nie czuję się kimś obcym.

Jutro wyjeżdżam. To chyba już zbyt zwyczajne, żeby tu o tym pisać. Spotkam ludzi, mam obawy. Czeka mnie też wyprawa survivalova. Ciekawa jestem jak można przetrwać w niezannym miejscu bez dachu nad głową i z olbrzymią niepewnością wszystkiego. Potem to chyba na co czekam najbardziej. Będę u rodziny, w domu rodznnym, w moim domu, gdzie wszystkie ściany tak bliskie, tak związane z moim życiem, że nie wiem czy można bardziej. Potem będzie październik. W sierpniu mam urodziny. Interesujące. Nigdy nie rozumiałam jak można przestać obchodzić urodziny. Dalej nie rozumiem, po co one mi, skoro mają być świętem mojej Mamy. Jeszcze tu wrócę.

27 lipca 2007   Komentarze (12)

Jak Cię widzą?

Kiedyś M. był zdziwiony tym, że moje ubrania są tak delikatne w dotyku. Kiedy teraz nad tym się zastanawiam, zdaję sobie sprawę, że najpierw w sklepie widzę kolor ubrania, potem je dotykam, potem dopiero sprawdzam krój.

Teraz myślę sobie, że jest to związane tak najbardziej z tym, że kiedy budzę się nieprzytomna rano, niewiele jest rzeczy, ktore mi się chce. Delikatny dotyk ubrania, które wkładam na siebie powinien złagodzić szok wywołany dźwiękiem budzika.

Kiedy ubrania zaczęły grać ważną rolę, zaczęłam chodzić na czarno. Potem pojawił się granat. Miałam także tak, że wychodziłam z domu zwłaszcza w wakacje mając na sobie coś czarnego, czerwonego i białego.Potem odkryłam, że do twarzy mi także w pomarańczach, żółciach, ciemnych zieleniach i "zgniłych" różach.

Na początku mojej znajomości z M.-to była bardzo śnieżna zima, zauważyłam, że na każdą randkę przychodzę w golfie-co prawda za każdym razem w innym-potem zastanowiłam się czy to nie oznacza przypadkiem, że mu nie ufam.

Lubiłam się ubierać na kapustkę. W dalszym ciągu lubię bluzy z kapturem. Moją szarą mieciutką lubimy obydwoje. Doskonale sprawdza się jako poduszka w pociągu. Bardzo lubię spódnice, nie znoszę rajstop, dlatego spódniczki noszę tylko latem. Zresztą muszą być zwiewne i kolorowe.

Uwielbiam dodatki. Mam bardzo dużo kolczyków i tylko trzy dziurki. Kiedyś lubiłam wszelkiego rodzaju brazoletki i rzemyczki.

Buty? Czuję ostatnio pociąg do butów na obcasiku-co oznacza, że do tej pory za nimi nie przepadałam. W tym roku wyrzuciłam trampki i glany. Już nie przepadam za sportowym obuwiem. Posiadam dwie pary balerinek-pierwszy raz moda wciągnęła mnie tak bardzo. Latem koniecznie muszą być sandały.

Jesienią od dobrych 4 lat zamiast kórtki noszę granatowy zamszowy żakiecik. Bardzo go lubię-jest taki męciutki. Jeszcze chusty, apaszki, paski.

z drugiej strony odkrywam w sobie minimalizm w stosunku do ilości posiadanych rzeczy. Robi się ciekawie...

Chyba się zmieniam. Chociażby to, że wolę już torebki nad plecakami. Wydaje mi się, że ubranie tak jak słownictwo, którym się człowiek posługuje, świadczy o nim i go opisuje. Może jeszcze gesty odgrywają duże znaczenia...A mówią, że prawdę o człowieku można wyczytać z jego oczu.
26 lipca 2007   Komentarze (14)
moje  

Rezygnuję.

Bardzo długo o tym myślałam. To trwało już dobrych kilka lat. Czy dokładnie te trzy? Nie wiem. Trudno mi powiedzieć.

Ten strach, że mi coś się nie uda, że będę gorsza niż zakładam, że jestem, że nie będę taka jak o sobie myślę paraliżował to, co chciałam robić. Może nie do końca paraliżował, ale nie byłam całą sobą w tym, co robiłam. Nie liczyła się chwila obecna, tylko myślenie o przeszłości bądź przyszłości. Bałam się cokolwiek zrobić mocniej, żeby nie musieć tego zbierać.

Stanęłam dziś z sobą twarzą w twarz. Pytanie od B.NieTeraz-Czy Ty lubisz siebie? Lubisz swoje życie? Myślałam, myślałam.

Jego szczere pytanie-dlaczego chciałaś studiować psychologię? Miałaś aż takie problemy? Moja odpowiedź-chcialam móc poukładać zachowania ludzi. Myślałam, że to jak w fizyce, którą kiedyś tak bardzo lubiłam. Rok po tamtej rekrutacji wiem, że czułabym śię źle na tamtym kerunku. Nie mogłabym pracować z ludźmi. Kozetki to nie dla mnie. Czułabym się źle, gdybym nie mogła pomóc, bezradna jakby to dotyczyło mnie samej. Jeśli chodzi o moje problemy od dawna rozumiem, który mój nastrój, które zachowanie z czego wynika. Teraz zaczyna mi przeszkadzać to, co czasami mogę powiedzieć. Chcę być lepsza. Może ten koszyk użytych przeze mnie słów brzmi zbyt idealistycznie-chcę spróbować.

Tak samo jak mój kierunek studiów nie wydaje mi się wymarzonym-okazałam się słabsza, nie będę studiować żadnej z zachodnich filologii tylko jeszcze jedną wschodnią, ale może ten rok do czegoś mnie doprowadzi, może zdarzy się coś, że będę się cieszyć, że robię tę, a nie inną rzecz. W rozmowie telefonicznej z Mamą usłyszałam: Bądź dobra, w tym co robisz. To dziwne, zawsze odradzała mi te kierunki.

Wiem, są wakacje, ale czuję, że gdzieś w głębi nawet podświadomie analizuję poprzedni rok. Wszystko dlatego, że za kilkanaście dni skończę dwadzieścia lat. Wszystko dlatego, że myślałam, że dwudziestoletnia kobieta jest trochę inna niż ja. A co mi szkodzi spróbować.

25 lipca 2007   Komentarze (10)
moje  

Kurs.

Jakoś tak się złożyło, nie nie przez przypadek-zaistniały okoliczności, które nadają życiu sens, w każdym bądź razie, tuż po moim morskim pobycie, wzięłam udział w żeglarskim kursie p.t. "Kurs na miłość". Zaczął się w niedzielę w której po przespaniu w nocy dwóch godzin w bardzo napiętym planie dnia, w każdych chwilach przerwy zaliczałam senne jak to ja nazywałam "zgony za zgonami". W pewien sposób ziściło się moje marzenie-kiedy spałam robiono mi zdjęcia. Okazało się, że mam pełną świadomość moich pozycji sennych. Próbuję to sobie wszystko poukładać. Zacznę pisać rzeczy w kolejności dla mnie najważniejszych. Są takie rozmowy, które uskrzydlają, dają radość życia. Pobyt w naszej przystani zaowocował kilkoma takimi. Najważniejszą była rozmowa z b. NieTeraz. Bardzo czekałam na jego przyjazd. To była niesamowita radość go zobaczyć. Człowiek ten posiada charakter i sposób mówienia, który mnie zadziwia. Dziwnie się czułam idąc jakąś chwilę po prostu za nim, mimo mojego ponad 1,7m czułam się taka malutka. Usiedliśmy sobie na betonie pod murkiem i zaczęliśmy rozmawiać. To dziwne, ale w naszych pytaniach o własną teraźniejszość i przyłość wyczuwałam troskę. Zapytał mnie czy cieszysz się swoim życiem. Odpowiedziałam, że zalezy. Mówił do mnie jakby się zastanawiał jakich słów użyć. Nazwał mnie człowiekiem w drodze. Wymienialiśmy się opisami posiadanych blizn. W niezauważony sposób minęło ponad dwie godziny. Jeszcze byla druga rozmowa, która tylko utwierdziła moje poglady(?) zastrzeżenia względem siebie. Cały trik polega na tym, że lubię znaczy muszę się przed kimś zobowiązywać, że to i to w sobie naprawię. Wtedy szybciej się wywiązuję z obietnic. Oprócz tego wieczory spędzone na rozmowach z Przyjaciółką. Takich naprawdę poważnych i głębokich. Uświadamianie sobie nawzajem i doświadczanie, że dobrze jest kogoś mieć. Choćby żeby mieć kogo słuchać. Wracając do samego kursu.
Kurs na miłość poznać musisz. Lata Twoje przemijają.

Zakochanie. Coś, czego każdy doświadczył. Zależy od wieku od stopnia zaawansowania i odwzajemnienia. Buduje miłość albo niszczy uczucia. Rozmawialiśmy i nam wmawiano. Trzeba dobrze przeżyć i czasami choć na chwilęzdjąć klapki z oczu.

Narzeczeństwo. pierwszy poziom teoretyzowania. Okres budowania Miłości z tym właśnie człowiekiem. Poznawania jego sposobu myślenia, zwyczajów rodzinnych, próba zapewnienia sobie nawzajem stabilności na później, choćby prezed podjęcie pracy mającej zapewnić przyszły wynajem mieszkania. Okres, kiedy już po opadnięciu trochę uczuć, nalezy zbadać poziom szacunku i zaufania.

Małżeństwo. Trójkąt oświęcony obecnością Boga-statystycznie rzadsza myśl o rozwodach, pozostaje słowo dane drugiemu człowiekowi w obliczu Najwyższego.

Rodzicielstwo. Najtrudniejsze. Bardzo trudno zrozumieć człowieka jeszcze nieuksztaltowanego, ktory sam siebie nie rozumie.

Wieczorem koncerty. Wnioski: reggae powinno się moim zdaniem słuchać przy ognisku, Raz Dwa Trzy nie powinno mieć koncertów, bo wtedy niektórym robi się smutno. Ten zespół dobrze jest słuchać w samotności. Niektórzy wokaliści, mimo że się ich wywołuje aż do zdarcia gardła nie wychodzą na scenę na więcej niż jedną piosenkę. Poznałam przeóbkę Nirvany lepszą od oryginału.

O mnie: Aby się umyć potrafię wstać o 5 rano. W dodatku umyć się zmną wodą. Teraz w dalszym ciągu biorę zimny prysznic. Odzwyczaiłam się od picia kawy. Mój organizm jeszcze nie. Układam bałagan we mnie. Spotkało mnie niepowodzenie. Mój plan na życie jest w stanie conajmniej zawieszenia. Nie mam awaryjnego. Na razie po prostu zaufałam.

M. w Hiszp. Nie myślałam, że odległość, że nie widzenie czyjejś twarzy wypowiadającej te, a nie inne słowa może tyle zmienić. Ciągle się zastanawiam, mam wątpliwości, które za wszelką cenę staram się nie przesłać za granicę. Jeśli chodzi o jego wyjazd moim zdaniem był to najgorszy okres z możliwych. Być może będzie trwał aż do przyszłego roku i dłużej.

Co jest w życiu ważne? Jak nie uciekać?

Spowiedź na zielonej trawce.

23 lipca 2007   Komentarze (10)
moje  

Początek wakacji. Z nową drogą.

Morze. Nie było pogody, ale jej brak był najlepszym doswiadczeniem przyrody w moim życiu. Trudno to opisać. Tę długą jazdę pociągiem z pięcioma torbami-jedną będącą największym rozmiarem torby podróznej, trzeba plecakami i jedną torebką. Moje próby wsiadania do pociągu wyglądają bardzo komicznie. Mogę powiedzieć, że wiele się zmieniło. Mama i ja. Byłyśmy razem w knajpkach. To niesamowite doświadczenie, kiedy kelner powiedział do nas: "Dziewczyny podać coś jeszcze?" Mój Bratek i ja. Na początku wielka złość, że mój ukochany złotowłosy niegdyś słodki Braciszek stał się wredniakiem. Później odnaleźliśmy drogę do siebie, jednak czuję, że nie wszystko jest jak ma być. Mówi już wiele, ale moje imię ciągle w jego ustach brzmi" Ja!". Lubiłam przychodzić nad morze. Mimo zimna przejść się plazą, dotknąć ręką fali. Uspokoić się. Ciągle mam w sobie cząstkę tego spokoju. Może pokory-że morze-taki żywioł może być zarazem łagodne jak człowiek. Przypominają mi się smsy przesiąknięte zdziwieniem morza wysyłane bliskim mi ludziom. Potrzebuję czasu dla siebie. Ale wiem już jak go wykorzystać. Przeżyłam także jeszcze jedno niesamowite doświadczenie, ale najpierw musi ono zagnieździć się w mojej głowie. Swoją drogą, jeżdżac pkpowskimi ciuchciami poznawałam historie życia osób do tej pory mi nie znanych. Czy pociąg noc i drugi człowiek to naprawdę otwierające usta doświadczenie? Długo się zastanawiałam dlaczego to było mówione akurat mi. Teraz jestem u przyjaciółki. Będę u niej mieszkać tydzień. W sumie spędzimy razem miesiąc. Nosem czuję, że będą to jedyne takie wakacje. Dziś, po obiedzie, zapytałam się jej: "Czy wyobrazałaś sobie tego dnia, kiedy usiadłaś ze mną w jednej ławce w lo, że będzie to tak wyglądać?" Dobrze się czuję odkrywając drugiego człowieka.
22 lipca 2007   Komentarze (7)
bratek  
Moje | Blogi