• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 01 02 03 04 05

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003

Archiwum listopad 2004

Bez tytułu

Karmię się nadzieją, czekaniem i tęsknotą. A później dziwią się czemu taka szczupła jestem...

Napluto mi dzisiaj w twarz. Nie oddam. Ale też nie podstawie drugiego policzka.

A wydawało mi się, że świat może być dobry.Zgubiłam ten korytarz, prowadzący do świata ludzi szczęśliwych.

 

30 listopada 2004   Komentarze (8)

dzień, znowu jest kolejny dzień.

Obudziałam się. Jeszcze pięć dni i wolne.

Obudzę się jutro- jeszcze pięć dni i wolne.

I jak tu znaleźć motywację?

A tak ogólnie. Dobrze jest. Powinno być. Tam gdzieś na dole, gdzie człowiek spada czas od czasu trzeba wybudować jakąś odskocznię. W tempie przyśpieszonym nadrabianie humoru.

29 listopada 2004   Komentarze (9)

podmiot naprawy

Jeśli chodzi o usterkę, to brzmi ona następująco: ta szczęśliwsza "ja" nie wzięła pod uwagę, że choć punkt widzenia się zmienił, smutek i zło na świecie pozostało. Jest przygotowywany program naprawczy.

Moja ekipa widząc co się dzieje wyciągnęła mnie na imprezę. Spóźniłam się 2 godziny- mam talent. Świetnie było. Przydałaby nam się hurtowa spowiedź. Ale to są chyba grzechy lekkie...Zauważyłam, że kiedy nie miałam u swojego boku przedstawiciela płci brzydszej, to faceci traktowali mnie jak kumpla. A teraz...nawet na rękach mnie noszą. Nie powiem, przyjemnie...Doszłam do wniosku, że niektórzy mają takie oczy, w których idzie się utopić...

Mój skarbek za mną się stęsknił i wyciągnął mnie na spacer. Powiedział,że jestem niezwykła. Miałam dobry humor. Ale mu się podobało. Cieszę się, że jest. Mi wystraczy to. Nie chcę od niego żadnych deklaracji...

Zacznie się kolejny tydzień. Znów skreślanie życia w kalendarzu.

28 listopada 2004   Komentarze (15)

Bez tytułu

W maszynie życia coś się popsuło. Trwa remont.

26 listopada 2004   Komentarze (25)

Bez tytułu

Hej! A wiecie co? Zakochałam się! Codziennie coraz mocniej. To znaczy, wg mnie do miłości nie dorastam. Nie wiem czy do odpowiedzialności za drugiego człowieka. Nasze relacje są zupełnie inne. Do tej pory uważałam,że czasem wypada sobie kogoś mieć. Żeby nie było nudno. Jakieś urozmaicenie i bla. Tak było dotąd. A teraz jest inaczej.

Ale dalej uważam,że tak jak najwyższy stopień relacji z Bogiem nazywa się wiarą. tak najwyższy stopień z człowiekiem nazywa się przyjaźnią. Może kiedyś dojdę do jakiegoś stwierdzenia piętro wyżej. Ale mi się nie śpieszy.

I wiecie co? Dochodzę do wniosku,że zamiast teoretyzować zaczęłam żyć. Rozmawiać z ludźmi. Coraz częściej słyszę: masz taki piękny uśmiech. A mam. Nie wiedziałam przedtem o tym.

To wszytsko stało się tak lawinowo. Jedno wydarzenie powodowało drugie. Układam sobie to w układankę. Mam przyjemność być chyba we właściwych miejscach. Mam przyjemność bycia z właściwymi ludźmi. Na których mogę się wzorować. Może gdybym im powiedziała,że się na nich wzoruję, trochę by się zdziwili. Może kiedyś powiem.

I jestem szczęśliwa. Emocjonalnie. ALe nie tak na zewnątrz. Tak w środku. Gdzie jestem tylko ja.To jest nawet dosyć przyjemne. Ba! To jest bardzo przyjemne.

I tak bardzo się staram,żeby nie popsuć tego, co mam. Nie zgubić się. Dlateg wszytskie takie negatywne rzeczy rozkładam w sobie na części pierwsze, rozwiązuję. I rozumiem już dlaczego. I nic mnie niie gryzie. Choć nie wiadomo. może jutro coś mnie strzeli i napiszę inaczej.

A jutro powinien być piękny dzień. Bo będziemy (chyba)mieć mszę po łacinie. Ja lubie różne odmiany śpiewu gregoriańskiego i takie odwołania do średniowiecza.

A idę już sobie. Mam zamiar położyć się dzisiaj o 22.(marzenia :P)

25 listopada 2004   Komentarze (10)

Ja wiem. Jutro. Jest.

W kwestii zasadniczej - nie wiem, ile razy człowiek, czyli kobieta, może zaczynać życie od nowe.Jeśli o mnie chodzi, robię, to teraz poniekąd nałogowo. Bez przerwy. Nie wiem, dlaczego akurat na mnie padło. I nigdy się nie dowiem. Widać coś robię źle, bo normalni ludzie żyją normalnie.

Zrządzenie losu. Nie wiem o co chodzi, ale mówią mi,że się wyróżniam. Że jestem nienormalna w pozytywnym tego słowa znaczeniu. To znaczy, że do pokoju bez klamek, ale z drzwiami jeszcze daleko. A ciekawe jak tam jest?

Porzuciłam rozliczanie się z przeszłością. Jak będzie trzeba sama do mnie przyjdzie. Widać, jak na razie nic jej nie wiszę, bo zostawiła mnie w spokoju.Dziwne, ale prawdziwe. Ostatnio w moim życiu dzieją się ciągle jakieś rzeczy, które wykreśliłam z tych możliwych.
Nie wiem jak to ze mną jest. Wszystko się zmienia.

Gratulują mi promiennego uśmiechu. Nie wiem skąd się bierze. Chyba mnie polubił.

-Nie wiem, kiedy mam się ciebie obawiać. Jak jesteś smutna, czy jak radosna. Zachowujesz się tak inaczej"
-To wiesz, może jutro nie czekaj. Ja nie mam pośrednich nastrojów...
Ale będzie jutro.

I tak bardzo chciałabym być białą kartką dla ludzi. Boję się tego,że w tej szufladce, w której wyląduję, będzie mi niewygodnie.

24 listopada 2004   Komentarze (11)

Bez tytułu

Do tej pory wydawało mi się,że mam prawo zapisywać to, o czym myślę. Nie jestem już tego pewna...

Stało się coś... o skutkach raczej negatywnych. Zawiodłam siebie i to najbardziej mnie boli. Tak egoistycznie. Bo jakże inaczej. Przecież do cholery jestem człowiekiem! I mam prawi rozpierniczać swoje życie tylko dlatego,że mi się to udaje. Mam prawo. W końcu to moje. Wszystko moje.

Cicho...Trzeba tylko pogłaskać to, co powinno być w środku mnie. Powiedzieć, to wypłowiałe będzie dobrze. Jutro znowu założysz twarz. I będzie normlanie. Jak zwykle. Będzie?

Udaje. Najgorsze w tym jest to,że nie przed innymi, a przed sobą.

23 listopada 2004   Komentarze (10)

wiem...

Uczę się. A w przerwach stoję w korku- 2 godziny korek, jakieś 10 nauka, a ktoś się chwlaił,że wcale się nie uczy. Ale mam jakąś dziwną energię. Nie wiem skąd...

Ja nie wiem, co się dzieje...Dziwnym trafem wciąż jest dobrze. I wiecie co? Bardziej boję się jak jest dobrze, niż wtedy kiedy jest źle. Bo jak jest źle, to w końcu będzie dobrze, a jak jest dobrze, to co? Jak długo?

Dawno temu przyjęłam do wiadomości,że świat nie jest sprawiedliwy. Przyjęłam też, że nie jest szczęśliwy. A teraz Ktoś usilnie próbuje mnie przekoanć do zmiany założeń(niesprawiedliwość w dalszym ciągu zostaje).

Rano. Nie obudzona jeszcze zupełnie. Brat L. próbuje skontaktować się ze mną za pomocą słów(wypadałoby wywiesić tabliczke nieczynne do odwołania).

-Bracie, zawalam ostatnio wszystko.

-Wiem.

-Dzięki, bracie...

Wbrew pozorom cieszę się,że tak powiedział. Bo gdyby powiedział, wydaje ci się znów byłabym sama z banalnymi słówkami. Czasami nie wiem skąd biorę siły. Opuszczają mnie jk przychodzę do domu. Choć ponoć " w domu zawsze bezpiecznie ale tuż za rogiem" no i ta przepaść powinna zostawać pod wycieraczką, a ona dopiero w moim pokoju się ujawnia...nie wiem. chyba do Pana Cogito mi daleko...

Możn się zdziwić, ale wstaję z uśmiechem. Wiem, kim będzie pierwsza osoba do której powiem pierwsze słowo. WIem,że w śniegu lub w deszczu, albo w wietrze pobiegnę na przystanek i...dokończę to zdanie innym razem.

Tak można.

22 listopada 2004   Komentarze (12)

spostrzeżenia

Z Babcią jest dobrze. Radzi sobie. Jest pełna nadziei. Zadowolona z moich wesołych słów.Przyjedzie na święta. Jest ze mnie dumna. Jest jedyną osobą, która we mnie wierzyła mimo wszytsko, co się ze mną działo. Jest jedyną osobą, którą okłamywałam. Ale ona mnie tego nauczyła. Nauczyła mnie, że jeżeli ma się jakiś problem, a ten drugi człowiek też nie ma za wesoło, nie trzeba go zamartwiać. Trzeba poczekać. Powiedzieć, jak sprawa się skończy. Jest osobą, którą znam najbardziej. Mimo,że dzieli nas czas i odległość. Opowiadała mi o swoim życiu. O wojnie. Dorastaniu. Czasach głodu. Śmierci syna. O ludziach dobrych i złych. Cieszyła się każdym moim krokiem, każdym moim uśmiechem. I kiedy byłam na tyle duża,żeby to ją prowadzić, podtrzymywać na duchu wywiało mnie. Było mi ciężko. Pisałam,że jest wspaniale. Uśmiechałam się dla niej. Wiem, że jak jest małe jakieś zmartwienie Babcia bierze to do serca i myśli. Tak bardzo chciałaby nam pomóc. A ja...ja bardzo chce ochronić ją przed smutkiem i chorobą.Żeby była szczęśliwa. Przez wzgląd na jej życie. Przez wzgląd na to, co mi dała i daje, czego nauczyła. Od jej słów można odbijać się w górę.

Dzisiejszy dzień. Z serii przeleżanych i w dodatku takich nie ma mnie dla nikogo.Wstałam po 12 godzinach snu. Zmęczona marami. Każdy sen się kiedyś kończy. Z braciszkiem na rękach oglądaliśmy Nothing Hill. Dobrze,że w bajki nie wierzę od dawna. Wolę myśleć,że będzie gorzej.A jak będzie lepiej to ogromna dawka pozytywnych emocji. Jeśli gorzej-nic nie tracę, tylko zostaję na tym samym poziomie.

Wieczorem poszłam do kościoła. Nie wiele pamiętam.Zastanawiałam się nad kazaniami, które pamiętam. Jedno, bo znałam jego treść dwa dni wcześniej, było o dawaniu dobra bez oczekiwaniu wzamian. Drugie, bo mnie zaskoczyło-było o tym,że w każdej pracy jest z nami Bóg. Nawet w tej najgorszej. Trzecie, bo był z cytatem W. Szymborskiej: tylko my oczytani analfabeci...ale pamiętam, bo nie podobała mi się jego interpretacja.

Przed ubraniem się zastanawiałam się jak chcę wyglądać. Na dziewczynkę, czy na kogoś, do kogo zwracają się"pani". Ha! Wybrałam tę drugą opcję. Lekki makijaż, uśmiech, długi czarny płaszcz. Glany. Moze bardziej pasowałyby buty na obcasie, ale na takie nie mam kasy. A i nawet gdybym je miała to i tak wybrałabym glany.

Spostrzeżenie z ostatnich dni: mogę się podobać facetom i wcale nie muszę się wysilać. Hehe, coś tu nie tak :-)

21 listopada 2004   Komentarze (10)

Bez tytułu

Behind blue eyes o zupełnie innym zabarwieniu emocjonalnym...O takim milszym.

A teraz stwierdzanie faktów :

tracę w swoich oczach jako człowiek

poszedł,a właściwie rozsypał się mój system wartości

albo zachowuję się jak dziecko albo przepełnia mnie racjonalizm

moja szkoła bawi się na półmetku z którego ja zrezygnowałam nie podaąc przyczyn

inni ciągle się uczą a ja conajwyżej 2 godzinki dziennie i mam dobre oceny(na razie) więc nie wiem co jest nie tak

ale najgorsze jest to, że się tym praktycznie nie przejmuję. Nie wiem jeszcze na co mam nadzieję...

Ogólnie rzecz biorąc w pozytywnym humorze kończę dzień. Nie wiem tylko po co były te linijki powyżej...

20 listopada 2004   Komentarze (21)

Bez tytułu

Potrzeba mi lotu... I mam je, mam je, mam-tych skrzydeł dwoje.

Ostatnio w moim świecie ciągle ktoś o aniołach. Czy to jakaś czynna napaść na mnie?

Powoli kończy się już ten tydzień...Taki o wiele inny niż pozostałe. Nie potrafię jeszcze tego nazwać. Idę...

Martwię się o moją babcię. Nie wiem, co się dzieje. Oby było dobrze. Bardzo tego pragnę.

19 listopada 2004   Komentarze (19)

Szukam.

W poszukiwaniu drzwi do świata. Drzwi, przez które można uciec. I potem łudzić się, że się tęskni za tym tutaj. I może przez to złudzenie wrócić.

Może jak znajdę to znów wróci ten błysk w oku. To on wie, kiedy jestem szczęśliwa, uszczęśliwiona, usmutniona, albo po prostu przestraszona. Babcia miała rację-oczy nie kłamią.

18 listopada 2004   Komentarze (15)

z uśmiechem spojrzeć w ciszę.

Nie myślałam, że ta można. Tak po prostu. Unosić się w powietrzu. Być lekkim, niczym piórko. Tak jak motyl. Patrzeć w okół i widzieć wiecej niż zwykle, rozglądać się, posyłać uśmiechy. Oddychać, czuć w sobie powietrze.

Że można tak. Pomimo zmartwień.

Uśmiechać się i dawać uśmiech innym...

Że można tak...

Kiedy pierwszy raz usłyszałam, że mnie kocha, ż jest po to, by mnie kochać nie uwierzyłam. Kto by uwierzył,że można tak z miłości. Że życie z miłości. Myślałam,że ma problem. Niech sobie kocha. I było mi Go szkoda, bo mnie kocha. Potem myślałam, czy mogłabym też pokochać Kogoś, czyich uczuć jestem pewna, Kogoś, kto nigdy nie zawiedzie. Minęło 4 miesiące. Wiem już. Nie muszę się zastanawiać. Wiem. Zdałam sobie sprawę, co byłoby, gdyby Go pewnego dnia zabrakło. Gdyby nie było w czyje ramiona wtulić się, do kogo biec, z kim rozmawiać. Zdałam sobie sprawę, że kocham mojego Boga...Tak, Kogoś, komu zawdzięczam życie, ale kocham nie z wdzięczności, kocham Go za to,że jest wyrozumiały, że pomimo ma tyle możliwości nie gnoi mnie. Kocham Go za to, że mogę z nim rozmawiać, prosić i dziękować. Kocham, bo wiem, że jest zawsze przy mnie. Kocham i chcę iść z nim.Kocham i chcę tę miłość odkrywać codziennie na nowo. Dziękować mu za to,że pomimo dzień był do dupy nie był aż tak bardzo zły, ze nie przejechał mnie samochód, że moja rodzina się uśmiecha, że mam znajomych, że nie ejstem kamieniem u czyjeś nogi. Kocham i każdy oddech smakuje przyjemnie. Kocham i znajduję w sobie siły by żyć. By wieczorem powiedzieć Mu: Dobrze,że jesteś. Może gdyby Cię nie były, ten wymyślony, Volerowski bóg byłby gorszy od Ciebie. Dziękuję, że mnie kochasz, że mi przebaczasz. Tak bardzo chciałabym umieć, iść tą drogą, która jest moja. Iść i dojść do celu.Dziękuję...

 Nie wiem, dlaczego to napisałam. Nie miałam zamiaru otwierając dodaj nową notkę pisać na ten temat. Chciałam napisać,że bardzo się boję. Jutra, dzisiaj, czasem innych ludzi. Chciałam napisać, że chcę się przedkimś wypłakać. Ale żeby ten ktoś później nie przejmował się moimi problemami...Chciałam jeszcze napisać, że mój  brat ząbkuje, że zmokłam dzisija i było mi zimno, że szczęście można czasem przytłoczyć...Że w tym wieku wiem tyle, że inni dochodzą do tego, gdy kończy im się kariera i zdają sobie sprawę z życia. Chciałam jeszcze napisać, że wciągnął mnie wir życia. I że każdy dzień ucieka, zmienia się, ze na pewne rzecz już za późno, na inne za wcześnie, ze trzeba mieć dobre wyczucie czasu,żeby zrobić wszystko na miejscu. Że jutro, że dzisiaj. Zmęczyłam się.

17 listopada 2004   Komentarze (10)

Nie wiem.

Zacznę od przyjemniejszych momentów:

Nie idę jutro do szkoły!!!Psorka od gery zapytała się czy aby na pewno chcę iść do szkoły. Powiedziałam,że nie. Napisała mi zwolnienie. Żartuję, aż tak dobrze nie jest. Mamy przeprowadzać jakąś ankietę z klubu europejskiego( mam zamiar sie uwinąć w 1,5h). A jutro mam całe 8 godzin. Byłam bardzo chora. Nadal jestem. Trochę. Ten katar to chyba sie przestraszył. Ciepło mi było pod kołderką. Wyszłam tylko na chwilkę,żeby coś napisać i rozejrzeć się po komputerze.

Moja przyjaciółka...Kochana osóbka. Pogadałyśmy sobie. Tak od serca. Nie, żeby coś się stało. Potrzebowałyśmy tego. Jak ja się bardzo cieszę,że ja ją znam. Że jeśli wkurzam ją, to nie tak,żeby chciała mi wkopać, ale tak,że chce się uśmiechnąć. Że nawet jak...to zawsze potem ją rozśmieszamŻe ona chciałaby być Olą, a ja Martą. Ostatnio udaje mi się nadawać(?) ludziom uśmieech. To takie przyjemne słyszeć czyjś srebrny uśmiech...

Czytam śliczną książkę"Nostalgia anioła" Bo niebo nie jest niebem, jeśli piekła nie ma...

Z rzeczy nie przyjemnych:

Nie zdawałam sobie sprawy,że wokół mnie jest tyle fałszu. Bycie w gronie pozytywnych ludzi oduczyło mnie od myślenia nad tym zjawiskiem.Że można tak... Moim zdaniem, tylko ktoś idealny(wiem, takich nie ma), może dobry w 80% w jednej kwestii ma prawo czegoś wymagać.

Nie można okłamując innych, przywiązywać ich do siebie na zawsze.

Oluś powiedziała mi dzisiaj-byłam pewna, że taki ktoś jak ty, staranniej dobiera przyjaciół. Ja też tak myślałam...Ale tak to już bywa...Tak przypomniało mi się przysłowie, które jest czasem stosowane przez coponiekótrych: Lepszy wróbel w garści, niż gołąb na dachu...Kto wie...Lepsza jest prawda na języku i w sercu, niż te wszytskie złudzenia...

To jest moje zdanie....Jak zwykle, tylko moje.

Właśnie przyszła moja mama. Opowiedziała mi coś...Tak, ten fałśz dzisiaj nie jest tylko moim spostrzeżeniem.Na straganie owoce kupuje para starszych osób. Mają problemy ze wzrokiem...Otóż ten sprzedający upycha im wszystko, co najgorsze. Najgorsze banany, które ledwo trzymają się w całości, najgorsze jabłka...Biorąc jak za produkty pierwszej klasy. Tak, ma rację: dobijmy ich, może się otrują...po co też takim inwalidom troche wiecej pieniędzy, lekarstwa przecież nie potrzebują.Tak to jest. Jak nie masz siły, to szybciej polegniesz...A ponoć nie żyjesz za karę. Tak, nie żyjesz, ale wtedy, kiedy masz siłę,żeby walczyć.

16 listopada 2004   Komentarze (12)

Zimno wszędzie...ale ciepło tam, gdzieś...

Tak bardzo mi zimno. Ciągle. Pomimo tego,że się ubieram. Ja i rękawiczki. A jednak. Przykrywam się dobrze kołderką...Póki się śpi, to jeszcze ciepło. A jak się obudzi...pierwsze kroki prawie jak na jakiejś Syberii.Szybki prysznic. Herbatka na pobudzenie gardła. Wskakuję w golf-taki ciepły. Słucham jakiejś miłej muzyczki i na dwór...Ale tam też jest zimno. Jejku. Jeszcze śniegu nie ma. Mam taki pomysł- może by tak kurtkę zimową kupić? Może i można, ale z kasą krucho...Ale jutro ubiorę mój płaszcz, i szalik z tamtego roku, który wg Cogito jest już nie modny-bo w kolorze kawy ze śmietanką...No cóż, nowy dopiero się robi u mamy w rękach. Bo moja mama posiada tę zdolność robienia na drutach. I ubiorę długie czerwone zakolanówki i pasiaste rękawiczki i spodnie z kieszonką na komórkę. Ale i tak mi będzie zimno.

A potem przyjdę na przystanek. Na przystanku będzie ktoś, do kogo się przytulę. I zrobi mi się cieplej. Ciepło będzie też z powodu słów, które będą przypominać letnie motylki beztroski. Ciepło będzie w autobusie. Ciepło będzie w drodze do szkoły.

W szkole też będzie ciepło, ale już nie z tego samego powodu. W szkole też będą lekcje. Już mnie przed nimi nie uchorni nawet dzisiejszy dzień bez pytania. Uczyłam się.Chyba.

Robię się chora. To taki stopniowy proces. Mam już katar i kaszel...Dziś uświadomiłam sobie, że miałam bardziej dbać o moje drogi oddechowe-ale one takie niewdzięczne...tu im za ciepło, tu za zimno.

Chyba napiszę petycje o przywrócenie wiosny. Ale komu ją dać?

A teraz. Teraz pójdę do mojego łożeczka. Które dziwnym trafem nie będzie zimne, bo niewiadomo z jakiego pokoju zajęła mi je mama. A jak mama zaśnie( co stało się jakieś 10 min temu) to później trzeba prowadzić długie negocjacje, które będą miały na celu uświadomienie jej,że to wygodne dwuosobowe łoże jest moje i tylko moje(mojego pluszakowatego ukochanego misia pomińmy, pomińmy też moją komórkę, która lubi się odzywać, kiedy śpię)...no cóż...a potem mi mówią,że mam dar przekonywania... :-)

15 listopada 2004   Komentarze (9)

Bez tytułu

Robi się coraz zimniej. Taka pogoda nie jest dobra na spacery. Piękny dzień. Wieczór też.

Byłam w kościele. Na mszy i na nieszporach. Nieszpory nie były, niestety, recytowane. A tylko takie mi się podobają. Ten klimat rodem z "Imienia róży"...

Siedziałam z bratem. Małemu nie chciało się leżeć i nosiłam go na rękach. Mój kręgosłup...

Kiedyś...kiedyś opowiem ciekawą historię, ale jeszcze nie teraz.

Tak się zastanawiam. Za dużo rzeczy dzieje się dobrze. Trzeba mieć się na baczności.

Miłego tygodnia!(kto się uczył, ten się uczył...)

14 listopada 2004   Komentarze (13)

jeśli tylko zechcesz, bo warto...

Zapamiętaj to. Pamiętam.17.28 sobota...Wieczór.Ulica.

Mam nadzieję, że to, co robię jest dobre.

Rozmawialiśmy o tym, co się dzieje wokół. Czy aż tak bardzo się wyróżniamy? Jak myślę wyróżniamy, to odrazu stand out.Stać poza? Czy każdy kto się wyróżnia stoi poza? Może poprostu zostaje sobą niezależnie ode tego, jak go przyjmą. To jest własnie bycie sobą. Bo taka jestem, a nie taką chcą mnie widzieć. Zdaję sobie sprawę, że ostatnio burzę swój wizerunek u wielu osób. To znaczy zmieniam. Czasem nawet na lepsze. Często nie zdajemy sobie sprawy z potencjału, jaki mamy gdzieś.W środku.

Ostatnio zdałam sobie sprawę, że jestem szczęściarą. Otaczają mnie sami wyjątkowi ludzie. których kocham, rozumiem, którym jestem często wdzięczna za prowadzenie mnie drogą, którą chcę iść. Tych ludzi jest dużo. Każdy jest tak wielką skarbnicą. Nawet sam(a) nie podejrzewa. Staram się mówić moje pozytywne skojarzenia. Chcę, żeby wiedzieli. Zawsze istnieje perspektywa,że mogę nie zdązyć i żałować. Jest przysłowie(?) -powiedzenie...Chyba lepiej żałować, że się coś zrobiło, niż, że się tego nie zrobiło. To znaczy przyjemnie jest dawać dobre słowa. Dla nas znaczą bardzo mało-nasze spostrzeżenia od tyle, a kogoś mogą podnieść na duchu, uświaomić, że życie jest coś warte. Można chyba celem życia zrobić drugiego człowieka- żyję, bo jestem mu potrzebny. Żyję, bo...

Tak jak są trzy rodzaje miłości, wiary...można chyba wyróżnić 3 rodzaje życie?

Żyję, bo chcę coś zrobić?

Żyję, ponieważ się urodziłam?

Żyję.Tak poprostu?

Najbardziej odpowiada w tym momencie żyję, bo... to znaczy, że mam jakiś cel. Cel, który nie uświęca środki- makiawelizm, wg tichnera(?) zły środek nie może prowadzić do dobrego celu. Wolę żyć. Iść moję drogą. Po kamyczku, ale do przodu. Mogę skręcać, oglądać się i przystawać. Mogę odpoczywać. Ale towarzyszy mi świadomość, że coągle idę do przodu.

Czasem mam ochotę napisać. Tak po prostu. Co dzisiaj robiłam. Ale jak widać-nie potrafię.

13 listopada 2004   Komentarze (10)

Tak, jestem szczęśliwa.

Ostatnio, jak myślę, o czym miałabym napisać,to jedyne słowa, które przychodzą mi na myśl są fragmentem wiersza:

Nie napiszę.Nie zrozumiesz.

Choć masz takie mądre oczy.

Tam, gdzieś w srodku,trwa ekologiczna pustka. Ekologiczna, bo nie szkodzi,ale też i nie pomaga.

Nie potrafię się otworzyć. Na siebie i dla siebie.

Ale to nie znaczy, że chodzę smutna, wprost przeciwnie, tylko ciągle czegoś mi brakuje. Choć to trudne, nie potrafić nazwać tego, co się przeżywa i jakoś tego zakwalifikować. Nie wiem...

Trudna rozmowa. O zabarwieniu emocjonalnie pozytywnym.

Przed chwilą przyszły do mnie piękne słowa. Cieszę się, że zaslużyłam na nie. Ktoś, kto będzie próbował się domyślić...chyba nie zgadnie. Albo jestem pewna,że nie zgadnie.

 

12 listopada 2004   Komentarze (16)

Bez tytułu

To był mimo wszystko ciekawy dzień.

 

11 listopada 2004   Komentarze (15)

lecę, bo chcę

Dosłownie przed chwilą wparowałam do domu. Po całych ogromnych 12 godzinach nieobecności. I wbrew pozorom jestem zadowolona. Na razie. Najpierw obudziłam się. Część osób dobijała się w nocy -dla mnie, dla nich wiecorem do mojej komórki. Uśmiechnęłam się. W pośpiechu mycie, jedzenie, chwilka przed lustrem, krótka decyzja o tym, w której kurtce, bieg na przystanek. Droga do szkoły. Bardzo zabawna. Każdy dzień trzeba rozpoczynać od ciekawego dojazdu do szkoły, bo wtedy jest przyjemniejszy nastrój. O! A potem dwa wfy i nie uwierzycie- takie śliczne dziewczątko jak ja nie upuściło żadnej bramki :] w dodatku wkopałam im jedną. I drużyna mistrzów otrzymała piątusie :P

A potem...potem moja pierwsza godzina jako wolontariuszki. Bałam się. Czytałam dzieciaczkom bajki. Słuchały mnie. Omało nie zmusiłam ich do interpretacji, ale stwierdziłam, że się zagalopowałam. Potem angielski. Ufff...i jestem.

Ale za chwilkę znów idę, żeby nie było. Nie wiem, chyba chcę. Godzinka impry- mam nadzieję, że w towarzystwie przyjemnych ludzi.

A jutro...heh interpretacja z polskiego, mapka z geografii, zadania z maty, słowka z dojcza- wolne mam, nie widać :) wkurzyło mnie to, ale muszę zrobić jutro, to będę mieć z głowy.

Chciałam jeszcze kupić sobie jakiś perfum, ale w sklepie pomieszały mi się wszystkie zapachy i w końcu nie kupiłam. Może kiedyś.

A moja ukochana mama, chce mi przyszyć jakiegoś chłopaka. To znaczy jest uparcie przekonana, że takowego posiadam i nie potrafię jej przekonać, że się myli. Braciszek się dobrze rozwija- 4 miesiace i 2 tygodnie. Kochany jest.

Muszę znów coś pobrzękać na gitarze. Jak Mateusz dzisiaj pięknie...Oh kurcze, zazdroszczę mu.

Dobra, lecę, buźka wielka dla wszystkich.

Ps. nie wiem co z tym wierszem ale i tak jestem dumna- coś, co napisałam jest odczytane na forum :] heh...

10 listopada 2004   Komentarze (21)

zbiegi :]

Napisałbym kilka rzeczy, ale nie mogę znaleźć właściwych słów. Od dawna nie umiem. Nie są to smutne rzeczy. Ba! Wręcz przeciwnie. Może dlatego nie potrafię, że nie mam tego posegregowanego w mojej główce? Też nie wiem. Osttanio rzadko mówię, to, co tak naprawdę myślę.Ja, otarty człowiek, się skrywam. Może dlatego, że znam to, na co mnie stać i wykorzystuję już ten fakt.

Temat godziny wychowawczej- kariera. Udała się. Tzn. Tak mi powiedzieli-że było ciekawie.

a jutro jest konkurs poetycki. Chciałabym zdobyć wyróżnienie. Nie, nie piszę dla kogoś, dla siebie. Organizatorzy namówili mnie od udziału, choć nie za bardzo chciałam. Ciekawe...

Aha i żeby nie było - fajnie jest!! Wszystko zależy...chyba od zbiegu okoliczności.

09 listopada 2004   Komentarze (14)

.

Trzeba nauczyć się radzić sobie samej. Tak, nie potrzebuję faceta. Kto w to uwierzy? Nie wiem. Może ja...A zresztą.

Jutro prowadzę godzinę wychowawczą. Jeszcze dwa dni do wolnego.

Zimno mi coraz bardziej. Z tego zimna boli mnie coraz bardziej kolano. To znaczy, że przynajmniej przez jakiś czas jeszcze poboli.

Kiedyś...może napiszę coś ciekawszego.

Smutno mi troche, bo runął pewien most. Nie mam siły go odbudować. Może kiedyś...

08 listopada 2004   Komentarze (15)

Bez tytułu

Wymęczona jestem.

Życzę wam udanego tygodnia!

07 listopada 2004   Komentarze (13)

ludziom przydałby się czasem dzień wolny...

W życiu nie zgadniecie o czym mogą rozmawiać dwie osoby- on i ona wieczorem przy pustym niebie. Rozmawialiśmy o tym jak on ma być z tą inną, a ona z tym innym. I co zrobić,żeby się zdecydowali.

W końcu nauczyłam się czekać...Ten dziwny spokój gdzieś w środku powoli zaczyna mnie przerażać. nie wiem skąd się wziął i jak długo zostanie. Cieszę się,że mnie w końcu odwiedził. Nie potrafię się zdołować-może zasmucić, ale nie nadługo. Nie umiem się radować tak-tylko się śmieję. Coraz więcej osób pyta się mnie czy jestem szczęśliwa. A jestem! bo nauczyłam się doceniać, to co mam. Traktuję to coś, jako rzecz gratis. Bo tak naprawdę jest. Może gdzieś w innym wymiarze, w gorszym świecie mogłabym nie mieć marzeń, nie mieć moich bliskich...

Zastanawiam się też dlaczego zawsze to ja jestem w opinii innych winna? Tak jest od zawsze. Jest to chyba cecha wrodzona. Może nie potrafię zareagować jak zwala się winę na mnie? Nie wiem. Nie chcę.

Chciałabym. Tak naprawdę, bardzo mocno zniknąć na chwilę. Nie,żeby był dzień wolny,żeby nie było obowiązku, bo i tak są. Chciałabym znaleźć się w półmroku. Siedzieć tam wygodnie, słuchać muzyki i żeby ten stan rozpłynął się po całym ciele. Później stęsknić się i wrócić. I żeby na mnie toś czekał.

Ze mną jest dobrze, póki nie myślę, możeby on tak w moim życiu...możeby zagościł na trochę, rozsiadł się wygodnie...ale nie...nie, to nie...nie on, to inny. niewłaściwy czas, niewłaściwy człowiek. poczekam. już umiem.

06 listopada 2004   Komentarze (8)

.

To był dobry wybór. Towarzystwo ludzi, którzy są dla mnie ważni. Wspaniały wieczór.

O tęsknocie. O tej, nad którą tak myślę. Odpowiedzi...Wiem już dlaczego.

Kiedy będzie to razem na dłużej? Tak bardzo chciałabym,żeby było. Muszę chyba dorosnąć.

Próbowałam napisać mejla. Wiem,że muszę=chcę. Dużo tekstu, ale wciąż nie ma najważniejszego.

Piękny wieczór.

Dziękuję.

Miłego fritajmu.

.

05 listopada 2004   Komentarze (12)

...noc a nocą nie śpię, wychodzę, choć...

Skończył się już ten podły dzień, co mi cię zabrał. Nikogo mi nie zabrał, ale skończyć się skończy. Za chwilę. Tylko dziesięć minut. Przeniosę się do łóźka. Pomyślę. I zasne...Będzie piątek.

Brat L. dodał troszkę otuchy. Czasem wystarczy słowo i uśmiech. Tulipankowa napisała do mnie :* Lubię ją. Ma taką piękną twarz. Zawsze uśmiechniętą. Gdybym ja taką miała też by mnie lubili :]

Pan M. zagościł przez chwilkę na moim monitorku.

Potrzebuję kogoś, kto przeprowadzi mnie do normalnego świata.

Spotkałam Michała(kolega poznany w autobusie zimowego wieczoru). Chyba chciał dłużej porozmawiać. Wywinęłam mu się. Ludzie chcą ze mną rozmawiać. A ja zastanawiam sie...

Za oknem piękna ciemna noc. Jak się przymkne oczy, to można ją wyobrazić sobie w kolorze kawy.

Za mną długi męczący dzień.

Chciałam napisać. Długi mejl o tym,że dobrze jest,że dziękuję. Brakło słów.

04 listopada 2004   Komentarze (16)

w....

Zupełnie nie mam już sił. Do niczego. Nawet piątek nic nie zmienia. Ale nie poddam się.  Nie ma tak dobrze :] Dziękuję tym, którzy mówią, że będzie dobrze.

Urwanie głowy.

w głośnikach: red hot chili peppers just a mirror for the sun. przepiękne. w sercu- zamęt. w głowie-kupa myśli. w ciele-krew łazi z miejsca w miejsce.

za dużo rzeczy do zrobienia.

03 listopada 2004   Komentarze (16)

To takie miłe uczucie słyszeć srebrny...

Rano. Ciemno. Oczy sklejone snem. Wczorajsze myśli w głowie.Kawa. Pierwsza, ale nie ostatnia.

-Niech ten dzień się już wreszcie skończy...

Godzina 8.00 -Co ja tutaj robię? Kiedy jakiś piątek będzie.

W szkole nie było tak strasznie. Dostałam 4 z anglika ze sprawdzianu(sukces) i z niemca 5!Dumna jestem z siebie...

godzina 15. Dom. 3 kawa(druga była w szkole)Uuuu nie wyrobię się...Potem krótka wizyta w szkole(dziady...) i ciekawy powrót do domu. 4 kawa. Jakieś lekcje. Komputer. Prezentacja z historii.

Szykuję się do snu...

Dziękuję. Za to,że ten dzień nie był kompletną porażką.

mam nadzieję że
miłość
mnie szuka

A ja...potrzebuje kogoś, kto uczyni mnie przydatną do życia. Tzn bardziej racjonalistyczną :)

A dziś usłyszałam,że jestem "za młoda, za stara" No cóż...tak też można... :-)

02 listopada 2004   Komentarze (12)

...ludzi dobrych i złych wciąż przynosi...

Na kiepskich zdjęciach okruchy dawnych dni,
Czyjaś twarz, zapomniana twarz.
W pamięci zakamarkach wciąż rozbrzmiewa śmiech
Czyjaś twarz zapamiętana.
Mijają dni, ludzie, natury rytm.
W ciąż nowych masz przyjaciół, starych przykrył kurz,
Dziewczyny ciągle piękne, lecz w pamięci tkwi
Ten pierwszy dzień, najgorętszy z dni

Zapal świeczkę, za tych których zabrał los,
Zapal światło w oknie
Zapal świeczkę, za tych których zabrał los,
Zapal światło w oknie

Ludzi dobrych i złych wciąż przynosi wiatr,
Ludzi dobrych i złych wciąż zabiera mgła.
Lecz tylko Ty masz tą niezwykłą moc,
By zatrzymać ich, by dać wieczność im.
Pomyśl choć przez chwilę, podaruj uśmiech swój
Tym, których napotkałeś na jawie i wśród snów.
A może ktoś skazany na samotność
Ogrzeje się Twym ciepłem, zapomni o kłopotach.

Zapal świeczkę...

Wizyta w kościele. Wizyta, bo inaczej tego nazwać nie można. Przyszłam, postałam i wyszłam. Głęboki smutek gdzieś w środku.adzwoniłam do niego.Pójdziesz ze mną? Boję się sama. Poszedł. Cmentarz. Wieczorem. Ciepło, ale nie to, ktore grzeje. Kto komu powinien zazdrościć? My im? Oni nam? Wszędzie znicze. Gdyby wszyscy się tak za życia lubili byłoby pięknie.

Rozmawiałam z nim. Jest całkiem inny. Ciepły. Racjonalny. A ja- z głową w chmurach. Nie wiem czy się dogadamy. Chciałabym,żeby zaprosił mnie do swojego świata.

Na koniec powiedział: "Polecam się na przyszłość." Czy to znaczy,że nie było tak źle?

Zapytałam się:
-Lubisz życie?
Czemu by nie? odpowiedział.-tak też można.

01 listopada 2004   Komentarze (13)
Moje | Blogi