Bez tytułu
Majówka
Do odwołania.:)
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 |
02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 |
09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 |
16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 |
23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 |
30 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
Chcę rozmawiać
Do wyjazdu 3 dni i 4 noce.
Nie ma we mnie sił. Poznaję na ile mnie stać.
Nie znoszę ludzi, którzy mnie ranią. Standarcik.
Żyję.
Podobno obiegam świat.Chciałabym, tak dosłownie, chociaż raz.
Rusycystyka: studia przypominają liceum. Bardzo mało wykładów, większość to ćwiczenia, zadania domowe nie wpisują mi się w koncepcję mojego własnego życia. Mówi się do mnie po rosyjsku, pzynajmniej cześciowo, a ja ożywam tylko wtedy, kiedy sprawa dochodzi do tłumaczeń.
Nie umiem znaleźć swojego miejsca. Tego socjoligicznego, kulturalnego i geograficznego.
Nie trzeba było zaczynać fascynacji poezją od romantyków. Za dużo mi z nich pozostało.
W czwartek się dowiem czy mogę wyjechać z k. Na majówkę, na tydzień, tak bardzo chcę. Jak się znowu nie uda, to obiecuję, że się załamię. Tak w stylu romantycznym.
Rozczarowałam się ludźmi. Jak wprowadzała się moja współlokatorka, trzy lata starsza, mówiłam-bałaganiarz, fascynacja internetem, pora spać dowolna. Nie, wszytsko pasuje, a potem jakieś żądania w moją stronę, ba! nawet wyzwiska. Smutno...
Wróć mnie z powrotem do tego, co było.
Pytanie-kiedy?
jakoś katasroficznie u mnie ostatnio.
W czwartek, mam nadzieję, się dowiem. Jak mówi M. byłby to częściowy koniec moich problemów. Mam podróż majową, tęsknotę zbyt wielką.
O tym, czego się boję.
bezradnadziewczynka.
Na dworze jest ciepło. I pachnie. Niedawno widziałam duże, pomarańczowe słońce. Jedno z wielu.
Pytanie do mnie na dziś: A dokąd Pani tak często jeździ?
Wybrnęłam, nie powiedziawszy prawdy(całej).
Ciocia ma jutro urodziny. Jednak jestem do niej podobna. Zadzwonić po 21.
Wczorajszy dzień spędzony z M. Czasem mu dogaduję z żartem, chyba sie nie obraża. Moja głowa oparta o niego, wtulona. Bezpiecznie. Mówię mu różne rzeczy, które dopiero w chwili mówienia przychodzą mi do głowy, a potem okazuje się, że już dawno tam siedziały.
Zostawisz mi tą koszulę?
Wczoraj siedziałam z niej wieczorem. Jego zapach.
Ze współlokatorami rozmawialiśmy do późna. Trochę się o nich dowiedziałam, jakoś tak...dopiero teraz zaczynamy się otwierać. Choć...z wynoszeniem śmieci ciągle problem.
Z rozmowy telefonicznej:
-Ale Ci chyba dobrze w Krakowie?
To właśnie pisząc mejle,w których opisuję co się wydarzyło, odkrywam, że dobrze.
Tylko śniadania nie chcę zjeść. Na dziś tyle planów.
W siódmym niebie nienawiści... Bardzo trudno to komuś powiedzieć, wątpie czy zrozumie. Przyczyny tkwią się od bardzo dawna. Przypomniało mi się, że na 18 dostałam od niej złotego lwa. I nic jej do tego, że gówno mnie obchodzą horoskopy, że wierzę na swój sposób, więc na pewno jej lew trafi conajwyżej do pudełka. Ona musiała podkreślić, że lew jest złoty. Musiała udawać dobrą. Pewnie niezłe katusze przeżywała przez te 1,5 roku. Po co udawała? Nie mogę tam wejść. Bo to jest tak, że wg praw nauralnych miałabym prawo do zemsty. A moja wiara- no cóż, trzeba uczyć się przebaczać, choć to odrzywa na nowo i boli.
W piątek-kolejna z historii do pamiętania. Mieliśmy dezynsekcje, od 8, w tym naszym akademiku, ale zbagatelizowałam sobie sprawę, i o 8.30 siedziałam sobie przy kawie, przy komputerku w piżamie. I taki łomot w drzwi, i że nawet 10 minut nie mam, żeby się spakować. Dawno nie miałam takiej stresującej sytuacji. Oczywiście wyskoczyłam w jednych majtkach, z szybko podjętą decyzją, że pojadę do Mamy już, a nie po prostu oprzekiblować dzień u I.
Wspominałam coś wcześniej o kolejkach przed konfesjonałami. No niby mi się nie paliło, ale pomyślałam, że spróbuję szczęścia, w jednym kościele kolejka jak do piekarni na starowiślnej, ba nawet dłuższa, potem poszłam zupełnie nową dla mnie uliczką, odkryłam pewne miesce, którego szukałam, a dodatkowo malutki kościółek. Spowiedź? Ciekawa, z jednej strony jak egzamin, z drugiej strony, taki ciepły ksiądz, który pokazał mi, że nie jestem strasznie złym człowiekiem.
A było zimno na ulicy. Nie przewidziałam tego. Gardło bolało cały dzień.Z 5 godzin w pociągach i łódzkie zadupie welcome to. Nigdy nie nie lubiłam tej wsi bardziej niż teraz. Żeby w Poniedziałek spotkać się na ulicy i gadać kto w której wsi się powiesił i dlaczego? W kościele też taka dziwna obcość. Sąsiedzi życzeń sobie nie składali.
Mama. Czy żeby pokochać człowieka bardziej, trzeba zobaczyć jego kruchość? Starałam się dla niej i dla nas, żeby było cieplutko, żebym i ja i ona miała do czego wracać. To moje przyjeżdżanie z kra. jest zupełnie inne, niż to z tamtego roku. Nie wiem co się zmieniło? Ja? Nie, ja wracam do schematu zachowań matka-dziecko, zwłaszcza jeśli widzi to ojczym,. Tym razem doszło do tego gardło, chrypka, głowa, zatoki i jak tu się zachowywać na 20latkę, kiedy ma się ochotę wtulić w Mamę i cieszyć się, że ktoś przyniósł mi serniczka albo torcik.
Wróciłam wczoraj. Spałam z 10 godzin. Jestem zmęczona. Katar.
Święta? Inne. Głębsze. Nie dlatego, że stół się uginał.
Pamiętam jeszcze jak obudziłam się w noc z soboty na niedzielę-telefon się odzywał. Dwa smsy i taka radość po ich przeczytaniu. Dziwi mnie ta znajomość, ale może z powodu mojej pychy, może po prostu, może z ciekawości, ale zainspirowała mnie do życia jeszcze bardziej.
Radosnych Świąt.
A ja i tak przez cały Wielki Poast nuciłam sobie: Zmartwychwstał Pan i żyje dziś!
Nie tak dawno, bo w czwartek rozmawialiśmy o naszych autorytetach. I choć w zasadzie w moim przypadku odpowiedź jest prosta, to jednak nie wypowiedziałam się, więc może zrobię to chociaż na blogu, ponieważ jest nawet okazja.
Moja Babcia ma dziś urodziny. Moja Babcia ma dwie daty urodzin. Oficjalną 14.kwietnia i tą dzisiejszą, którą ja bardziej lubię, może dlatego, że zawsze ją świętowaliśmy. I tak właściwie, dopiero dziś uświadomiłam sobie, że moja Babcia nie ma od 7 lat 72 lat, że czas dla mnie się zatrzymał, że za rok będzie moją 80letnią Babcią. Mam nadzieję, że Tata pozwoli na to. Wiem, że marzeniem mojej Babci jest bycie na ślubie wnuka/wnuczki. A ponieważ mój kuzyn się nie śpieszy, więc chciałabym, żeby to mojego ślubu Babcia dożyła, żeby była na nim, żeby była dumna z wyboru i ze mnie.
Bo generalnie, to ja większość rzeczy robię, żeby moja Babcia była ze mnie dumna. A nigdy jej tego jeszcze nie powiedziałam. Chciałabym być po części jak moja Babcia, po części, bo przecież nie będę jej idealizować, jest człowiekiem, dobrym człowiekiem, wyjątkowym. Moja Babcia uratowała komuś życie, niestety ja dowiedziałam się o tym po tym, jak ten człowiek umarł, czyli zupełnie niedawno. Moja Babcia w czasie wojny nakarmiła pragnącą, po prostu zaprosiła ją do domu, bo widziała, że idzie zmęczona. Moja Babcia nie miała wtedy nawet 10 lat. A najbardziej to ją podziwiam za wkład w moje wychowanie. I nie będę się o tym rozpisywać, ważne, że już teraz to doceniam.
Ale chciałam Babci wszystko powiedzieć osobiście, żeby znowu miała niespodziankę z mojego wyjazdu, żeby się ucieszyła, chciałam się do niej przytulić. Tylko ten zakaz...Od jutra max 3 tygodnie. Jak dobrze pójdzie. Odliczam do majówki.
Jednak z drugiej strony, jeśli jest "Bogu co Boże, cesarzowi, co cesarskie" To jak by nie patrzeć na te święta(Bogu-Boże) wypada kolej na spędzęnie u Mamy( Boże Narodzenie u Babci). Obydwie są mi bardzo drogie, ale każda na swój sposób.
* Dziś był M. Nad Wisłą; Krakowem, a zwłaszcza Grodzką, Floriańską, parkiem Jordana, trawą, uśmiechem, radością, rozmową.