• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
30 31 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 01 02 03

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003

Archiwum wrzesień 2004

bbyć tam...gdzie nie ma nic

5 minut dla internetu, 5 minut dla siebie, dla mojego blogaska....

Bardzo mi go brakuje, nie potrafię ułożyć sobie wszystkiego w głowie, nie ma jak tego wyrzucić.

Wczoraj ogarnęła mnie wielka tęsknota, za tym,żeby zniknąć na kilka dni. Być tylko dla siebie. Tak egoistycznie. Cisza spokój, brak jakich kolwiek rozmów....samowystarczalność. Do jedzenia tylko to, co zapewniałoby przeżycie. Dużo kawy, bułek krem czekoladowy i żółty ser....i dużo wina...

i ciemność...być tam, gdzie nie ma nikogo.

czas minął.

pozdrawiam.

29 września 2004   Komentarze (16)

gorzej jest stracić coś drogiego,niż nigdy...

"Czy wybralbyś życie na ziemi, krótkie albo długie, za sto tysięcy, albo sto milionów lat? Czy też nie chciałbyś uczestniczyć w tej zabawie, ponieważ nie akceptujesz reguł?

Cz wybrałbym życie na Ziemi mając świadomość,że zostanę nagle od niego oderwany,może w samym środku najszczęśliwszych chwil? Czy też już w punkcie wyjścia podziękowałbym za uczestnictwo w tej bezsensownej zabawie w dawanie i odbieranie? Bo przychodzimy na świat tylko jeden raz. Zostajemy wpuszczeni w tę wielką baśń. A potem...Pstryk, i skończona bajka!

Nie, nie byłem wcale pewien, co bym wybrał. Wydaje mi się,że odrzuciłbym postawione mi warunki. Być może podziękowałbym uprzejmie za całą propozycję tej wspaniałej baśni, skoro miałaby to być zaledwie krótka wizyta, a może nawet nie stać by mnie było na uprzejmość."

Heh...jeśli chodzi o mnie...regularne wizyty będą tu za jakieś 2 tygodnie. Z tym uroczym facetem raczej nic nie wyjdzie,"ale marzenie o czymś nieprawdopodobnym ma swoją nazwę. Nazywa się je nadzieją" A tak poważnie...no cóż wiadomo,że ja coś rozwalę : /

Dziękuję,ża wszystkie słowa w komentarzach. 3majcie się!! Pamiętam o was...

26 września 2004   Komentarze (14)

już...

Jestem... już...no zjawię się wkrótce.

Dużo rzeczy się pozmieniało.

Próbowałąm rozszyfrować wszystkie archetypy i modele zachowań, ale tak średnio mi poszło. Mam nowe postanowienia i wolę ich zrealizowania. Rozpiszę się o tym kiedy indziej.

Zauroczyłam się :) Ma śliczne, smutne oczy...Wygląda na inteligentnego więc chyba się domyśla...a z drugiejw strony o ile intuicja mnie nie zawodzi, to mu sie też podobam :)

Taka trochę wypłukana jestem...

Darek coraz częściej płacze...Czasami chcę powiedzieć: CISZA mi tu....ale panuje nad sobą... z trudem

Pozdrawiam serdecznie. Trzymajcie się mocno i cieplutko

19 września 2004   Komentarze (19)

nieobecność

Chwilowo będzie mnie Tu brak. Pozdraiwam wszystkich serdecznie!!

Będzie dobrze...MOże....kiedyś...

"raz jeszcze pozbieraj się..."

14 września 2004   Komentarze (17)

Możliwe,że wszystko jest na dobrej drodze....

Byłam w kościele. Próbowałam się skoncentrować na słowach. Ostatnio dużo rzeczy o moim życiu słyszę własnie w kościele.Poczułam się taka mała i zupełnie niepotrzebna. Albo i potrzebna.
Ewangelia przypominała mi przeżycia z wakacji...Poraz kolejny uświadomiłam sobie,że jestem odpowiedzialna za wybory, które dokonuję.

No cóż maksymalna koncentracja na pierwszej cześci mszy spowodowała lekkie rozluźnienie. To znaczy stwierdziłam,że jeśli chcę uniknąć bliskiego spotkania z podłogą to należy zmienić miejsce. A później to już śmiałyśmy się z kumpelą. Właściwie to nawet nie wiem z czego.

Siedzę sobie i myślę. Ot tak. Zadania już zrobione. Jakoś w tym roku szybciej mi to idzie. MOże dlatego,że to początek, a może dlatego,że mam z tym związane jakieś cele?

W powietrzu unosi się muzyka. A ja myślę czy wsyztsko jest juz za mną, czy dopiero przede mną? Z jednej strony tak, a z drugiej nie...Czasem bardzo denerwuje mnie moja niewiedza o życiu. Choć z drugiej strony może tak jest lepiej?

Wiem,że kolejną rzeczą, która bardzo chce w sobie zmienić jest zapanowanie nad emocjami. To nie znaczy,że wybucham, albo coś w tym stylu. Ja uciekam.

Tak sobie teraz siedzę. Dochodzę do wniosku,że w domu się nie spelniam towarzysko :] To znaczy,że tracę kontakt z rodzicami. Heh jakoś to będzie : /

Jeśli chodzi o mój humor to w miarę dopisuje. Siedzę sobie z bolącym barkiem i pachnę rumiankowo-wiśniowo i jeszcze jakoś tam : ) To znaczy wlaśnie wyfrunęlam (prawie że doslownie) po kąpieli. I jakoś to dziwne,ale mam nastawienie,że w tym tygodniu będzie dobrze. Może to ten balsam odmladzający : >

I tak jakoś od wczoraj w mojej glówce siedzą slowa" Masz silę, masz wiarę,raz jeszcze pozbieraj się...Nie żyjesz za karę, nie nie nie!!!" Tylko się zastanawiam czy to pozbieranie się, to na pewno raz jeszcze, a nie jakieś kilkanaśie razy : )

No to milego tygodnia wszystkim!! " Don't worry be happy"

12 września 2004   Komentarze (11)

Nastawienie....

Poraz kolejny dochodzę do wniosku,że wszystko zależy od nastawienia. Zabawa byla fajna...Udalo się zapomnieć o pewnych rzeczach, pośmiać się no i w ogóle :*)

Choć nie zmienia to faktu,że trochę rzeczy uwalilo mi się ostatnio...i jakoś znów się obwiniam...Wciąż wierzę,że dam radę.

I tak wiem,że są ludzi i parapety...No, ale ponoć to już nie moja sprawa.

Ah...no i pierwszy raz od dawna podobalo mi sie jak wyglądalam. W zasadzie nic szczególnego- ukochane glany(buźka dla nich), spodnie dżinsowe podwinięte w różnym stopniu, czarny golf i rozpuszczone wosy + uśmiech...Żadko kiedy tak wyglądam. Trzeba to zmienić.

A dzisiaj padlam ze zmęczenia i spalam dwie godzinki jak maly bobasek...Tak jak mój brat. Kocham jego oczy...Będą podobaly sie wielu dziewczętom...jego uśmiech..taki slodki...

No to dobrej nocy for all życzę i w ogóle...:*

11 września 2004   Komentarze (12)

kolorowy sen o MIŁOŚCI...

Chyba mam szczęście. Zapomnialam portfel do szkoly i w autobusie zamiast biletodajki przyszedl biletosprawdzacz.No i chcial mnie spisać. Ja inteligentnie stwierdzilam,że się nie dam :) Że mogę się z nim umówić w celu pokazania biletu, ale nie podzielę się z nim moimi danymi. Jako w miarę inteligenty facet zrozumial to i zostawil mnie w spokoju. Uff...Nie muszę chyba mówić,że pierwszą lekcją byla mata.

Wieczorem byl MF. Można bylo powiedzieć jak przeżylo się czas wakacji. Ja...nie powiedzialam nic. Wlaściwie sama nie wiem, co myśleć o tch wakacjach. Wiem tylko,że dużo we mnie zmienily.

Wracając zaczęlam śpiewać piosenkę, która zawsze przypomina mi spoleto i to niezwykle uczucie jedności. Po chwili przylączyla się Sandra. Najprzyjemnije bylo, kiedy Magda zamiast plakać uśmiechnęla się i śpiewala z nami.Szlyśmy ulicą.Wieczorkiem. Z uśmiechem natwarzy.Polączone slowami:

"Bo nie ma większej Milości niż ta, gdy Ktoś życie oddaje, bym ja mógl żyć"

Myślalam wtedy, czy...jest tak dużo bliskich mi osób...czy bylabym wstanie zaoferować przynajmniej godzinę mojego życia, dzień albo rok za kogoś z nich?... Jak wielka musiala być Milość...

Nie proszę o tak ogromną milość do wszystkich ludzi....Chcialabym mieć maleńką...Taką w sam raz na mnie, taki promyk, który mogę kierowac w stronę bliskich mi osób...Być przy nich i dawać wsparcie.

Chcialabym też, aby TATA pomógl mi w jednej rzeczy.Wlaściwie zalatwil ją za mnie. Ale wygląda na to,że muszę do niej dojrzeć, by nie zranić nikogo. Rozmawialam z NiM o tym przez chwilkę...

10 września 2004   Komentarze (15)

lost myself

Jest dobrze. Dopóki nie wracam do domu... Nie, no to,że dostalam 5 z angola to normalnie trzeba gdzieś zapisać :]

Moje serce jakoś w miarę dziala.

Nie wiem czy znów czegoś nie nabroilam.

Jutro piątek, 17...pierwsze spotkanie jako czlonek wspólnoty mf tau...ciekawe jak to wygląda...

Jutro też idę na rower. Trzeba coś zrobić z niepotrzebną energią.

P.S.zmienilam szablon.Jest jaki jest. Nie potrafię odnaleźć siebie w żadnej innej szacie. W sumie nie odnajduje siebie nawet w sobie.......

09 września 2004   Komentarze (9)

poddać duszę chemicznym środkom...

Dzień jeśli patrzeć na niego w tej chwili jest taki neutralny.
pozytywny, bo: przebiegłam najszybciej setka na wfie, wprawiałam w szok wuefistkę.Cieszyłam się.

Z drugiej strony tak bardzo się oddalam. Zwyczajnie mi się nie chce...Nie jestem tak przegnita od środka jak kiedyś.Ale jest mi coraz smutniej.Tak jakoś beznajdziejnie. Zwłaszcza, kiedy już nie ma słonca. Jest ciemno i pusto.Ciszę  przenika tylko muzyka

A może by tak poddać duszę chemicznym środkom
A do mózgu podpiąć poddać duszę chemicznym śrokom
Aby zrozumieli mój własny błąd
Na ulicy szukam śmieci którymi mógłbym wyrzywić mózg

Tak bardzo chciałabym...Ale mogę sobie chcieć...I tak Mu ufam.Tak gdzie głęboko przez szparkę.

Przepraszam,że marudzę...

08 września 2004   Komentarze (10)

powiało

W sumie fajnie bylo...w szkole obudzilam się tak naprawdę na przedostatniej lekcji;chcą mnie przyjąć do szkoly językowej;myslovitz śpiewa"kochajmy więc samotność tulmy ją...". Melancholie w powietrzu czuć na kilometr. Bylam nawet w kościele. Tam jest taka fajna lawka. Moja oaza spokoju. Przychodzę sobie tam posiedzieć...

Z drugiej strony znów sie okazuje,że jestem zbyt naiwna...Ale...jakoś to będzie. Ufam Mu...

Napisal. napisal,że jeszcze napisze. Powinnam się cieszyć. Znów to okropne slowo.

I wlaściwie to nie wiem gdzie jest dobro i gdzie zlo.

A do piątku jeszcze taaak daleko...Dzisiaj w plecaku mialam 5 plytek, 4 ksiązki proza i poezja.Mój ukochany norwid.(Dlaczego faceci, których kocham albo nie żyją, albo nie istnieli(Ikar),albo ja dla nich nie istnieję?) Patrzę z tęsknotą na książki.Gabriel Garcia Marqez,James Patterson, Coehlo...Ciekawe kiedy znajdą się z mojej glowie

07 września 2004   Komentarze (9)

genialnie.... :)

A swoją drogą, jaki ten TATA jest genialny(nic dziwnego, za to Go kocham). Od chwili kiedy otworzyłam zaspane oczy podtykał mi pod nos prezenty, miłe niespodzianki, przyjemne słowa, uśmiechy...A ja...Jaki On jest super!!!

Dzisiaj właściwie byłam przygotowana na najgorsze...a:
*obudziłam się przy ślicznej pogodzie, przywitana ciepłymi słowami
*poznałam nowych wspaniałych ludz
*załatwiłam kilka bardzo ważnych spraw
*odbyłam dwie ważne rozmowy(trzeba było,żeby mi ktoś do głowy ponawkładał to co ostatnio wywiało)
*znów jestem słonkiem, a nie tak jak kilka ostatnich dni
*dostałam list na który czekałam
*wiem jak powstaje ropa naftowa :)
*słucham sobie ślicznej muzyczki
*braciszek na mój widok ma odruch uśmiechowy( fajnie tak widzieć uśmiech od ucha do ucha na twarzy 3miesięcznego bobaska)
*ah i branzoletka...jest w hajfiku!!!!
To jeszcze nie wszystko, listę można przedłużyć. Tak bardzo się cieszę!A TATA jest genialny :)

A ja...taki osiolek maly, tak się smucić...I'm so happy...

06 września 2004   Komentarze (14)

Zostały tylko ściany.Puste.

Nic się nie popsuło. Wszystko się teraz rozwala. Wczoraj chciałam porozmawiać. Dziś unikam ludzi. A jutro będę się uśmiechać. Bo tak wypada.

Chyba nie wierzę już w to, w co powinnam. Nic nie ma. Wszędzie pusto...

05 września 2004   Komentarze (10)

odczucia

Przepraszam,że nie komentuję notek. Czytam, ale nie umiem pisać...

Byłam na rowerze. Dziwnego uczucia niepokoju nie udało się spalić...Boję się. I właściwie nawet nie wiem czego.

A w glowie pelno dźwięków...rozmów, wierszy...i piosenek: "good bye my angel...ale to nie byl film...me światy są obce...bo nie ma większej milości niż ta...poszybować chociaż raz...bierz życie jakim jest...I'm not gonna crack...Don't lie to me...tęsknię za ciszą bezludnych wysp..."

04 września 2004   Komentarze (13)

JA...MY

" Zmieniłaś się" - te słowa słyszę coraz częściej.
"Dojrzałaś" - kiedyś przecież trzeba.
Ja zauważam, że zmienił się mój stosunek do ludzi. Nie boję się ich, rozmów z nimi. Nawet jeśli podchodze do człowieka zupełnie nie wiem, o czym będziemy rozmawiać, to jednak po pierwszych słowach ten problem zanika. Zrobiłam się bardziej ufna. Jak na razie nikt jeszcze nie wbił mi noża w plecy. Nie denerwuję się stojąc w korku, musząc coś robić. Wiem, że to jest do czegoś potrzebne.

Wiem,że zebrałąm w sobie coś, czego nikt mi nie zabierze. Coś, co tylko ja mogę zgubić. Nie chcę tego. I jeśli wszystko zależy od samozaparcia i wiary, to nie stracę tego...A nawet jeśli, to wiem już gdzie mam szukać.

Nabrałam pewności siebie. Nie boję się tak bardzo. Smutek jest...Przychodzi na kilka godzin. Siada obok i się patrzy. Nie przytulam go jak kiedyś. Idzie sobie....Potem jeszcze przychodzi.
Bawię sie z uśmiechem. Jest przyjemny i delikatny...
Ja...
Jestem jeszcze wrażliwa. Może bardziej niż kiedyś. Nie wierzyłam w to, ale chyba naprawdę tak jest.

P.S. Pierwsze spotkanie muf za nami. Jak bylo? Inaczej niż myślalam. Milo bylo spotkać tych kochanych ludzi. Milo bylo wiedzieć,że tak samo jak ja czekalam na nie, tak i oni, że jesteśmy razem. Nie 50 osobnych ludzi, ale wspólnota. Jeszcze nie wiem jak to będzie. Znam tylko jedno slowo: MY. Nie:ona, on, on, ja, on, ona, one, ale MY...I TATA...

03 września 2004   Komentarze (13)

Dziękuję...

Dziękuję...

za to,że mam adoptowanego przeze mnie braciszka

za wspanialych ludzi
Tobie, za to,że istniejesz, a ja w ferworze(?) porannej walki omalo nie zapomnialam z Tobą porozmawiać

za to,że albo świat się zmienil na lepsze albo ja

za to, że wszystko zależy od punktu widzenia...

dziękuję za...dziękuję

za to,że jestem...nieważne jaka...czasem dobra, albo zla..niewdzięczna albo uśmiechnięta
Dziękuję...

Przeglądałam...Szukałam Ikara. Wszędzie piszą, że głupek, bezmyślny i biedny... Pytam się, dlaczego?
Ptak człowiek
Przyjaciel chmur
Półbóg
Ikar
Marzyciel... Czy dla marzycieli nie ma już miejsca? Czy człowiek nie może zrobić ze swoim życiem czego chce? "Poszybować chociaż raz..."
Młodzieniec pod opieką dominującego ojca. Na wyspie. Praktycznie sam. Przecież Dedal chyba sobie siedział i dłubał, no nie?
 A wiecie, co sobie człowiek myśli jak jest sam?...I co? Gdyby żył normalnie, był rozsądny nie byłoby mitu o Ikarze, nikt by go nie osądzał. Byłby taki jak wszyscy.
To się nazywa mądrość? Powielanie schematów zachowań? Kłamstwo w żywe oczy? Za taką mądrość dziękuję.
Może jestem równie głupia jak on. I tak go podziwiam...Może zginął bezsensu, ale przecież szybciej niż gdyby nie leciał, może mniej cierpiał. Może tak naprawdę przez to został zbawiony? Wyzwolony...
Może to było dla niego ważne...

02 września 2004   Komentarze (13)

:/

Emocje.Jakieś uczucia. Bez. Sensu. Bez potrzeby. Zgubię się? Może. Ale to nie będzie najgorsze.

Na zewnątrz czlowiek wydaje się taki poukladany. Sprawie wrażenie:dobre albo zle. W ciągu zaledwie 30 sekund. Później.Okazuje się, że nic nie jest takie jakim wyglądalo. Jakby się patzryl krótkowic bez okularów, albo jeszcze gorzej.

Jutro. Trzeba będzie przyjść i się uśmiechać. Siedzieć. Sluchać. Wlaśnie muszę nauczyć się sluchać innych. Umiem, ale tylko trochę.

Jeździlam na rowerku. Ciekawe w które drzewo wyrżnę jak będę mieć autko? Gdyby nie obawa przed powtórzeniem sytuacji...jeździlabym szybciej. Aż by sie rower rozlecial...To co byloby potem..."jakie potem?"

może uda mi się nie przebudzić tym razem zostać na zawsze w odwrotności jawy........

01 września 2004   Komentarze (11)

będzie dobrze ?! a czemu by nie :P

Więc tak:
rano pobudka...o jejku! czyli wakacji już nie ma? i tak będzie codziennie? :/
potem: poproszę o bilet...a biletu nie ma
8.15 niech żyje Sandra :) 30 minut śmiechu i dobrego humoru
9.coś niech żyją I klasy, II klasy i maturzyści.
10 coś: rok szkolny blablabla rozpoczety [panika na twarzy]
bĘDZIE DOBRZE!!!
11.wypad na miasto :)
14 powrót do domu

A jeszcze był próbny alarm: wszyscy zaczęli się witać na korytazru i przytulać :)

Rozmawialiśmy tak, jak gdyby wakacji nie było. Teraz zostaną tylko zdjęcia i wspomnienia.
Były to najprzyjemniejsze i najbardziej wzbogacające mnie wakacje jakie pamiętam. Poznałam tylu wspaniałych i koffusianych ludzi!!! Jak fajnie,że oni są w moim życiu,że On pozwolił nam się spotkać w naszym życiu.
I nie chcę się chwalić, ale umiem się opiekować 3 miesięcznym dzieckiem- moją kruszynką, która ma przyjemność bycia moim braciszkiem :*

A teraz mam zamiar pójść na rowerek.
No mam nadzieję,że u was też było przyjemnie w szkole ( o tyle o ile :P)

01 września 2004   Komentarze (1)
Moje | Blogi