• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
29 30 31 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 01 02

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003

Archiwum wrzesień 2005

Znikam. Raz trzeci w tym roku.

Bo jeśli ja mówię, że znikam, to znaczy, że mnie nie znajdziesz. Ani przez mejl, gadu, telefon, nie spotkasz w klasie i na ulicy. Bo przejdę ten korytarz, który moje zycie stworzyło tylko dla mnie. Tak na pstryk z jednego świata i jego obyczajów do drugiego. I z powrotem. Wydaje mi się, że będzie nerwowo. Tato...Zostaję w Twoich rękach mając nadzieję, że to, co robię jest dobre.

Wrócę w poniedziałek w okolicach 6 rano z zamarem udania się na 8 do szkoły.

I znów potem będę inna.

A jeśli...to to miejsce jest dla mnie ważne. Nie ze względu na to, co piszę, ale na ludzi, którzy są. Tak więc-trzymajcie się.

A mnie niech Pan błogosławi i strzeże. No i pokój też mógłby dać.

28 września 2005   Komentarze (17)

Bez tytułu

Bo ja mam tego dosyć! I sorry,ale nie mam zamiaru dłużej udawać. Bo jeśli Twoj niby raj okazuje się być gorszym od piekła, to szlag Cię trafia tak zwyczajnie. Że, wszystko, co cenisz jest Ci zabrane, że jesteś nikim. Nikim. I jeszcze raz. No może tylko powłoką ludzką. Że ludzie, którzy ustawowo powinni zabezpieczyć Ci życie. Nie liczy się to, jak będzie jutro, tylko to, jak w tej chwili się czuję. Że obiecywała jak nie wiem, że ja taka dobra i odpowiedzialna jestem. Cholera! Mam dosyć! Tak jest od zawsze. Czy naprawdę jestem nic nie warta, żeby można mnie było tak łatwo wymienić? Dlaczego?- No, wykrzycz to, dalej.  Nierealne. Czy tak trudno coś dla mnie zrobić? Za te pieprzone 18 lat. Skądże. Gówno nierealne. Wyrzucić uczucia na śmietnik. Podpalić. Cokolwiek.

Zabierz ode mnie wszystkich ludzi, zwłaszcza tych, obiecujących cokolwiek. Wszyscy sobie idźcie. Z nikim też można żyć.

I żadnych uśmiechów do mnie. I nie zapychaj mi głowy wiarą w lepsze jutro.Bo co lepsze, to gorsze.

I k....Nie ma mnie.

27 września 2005   Komentarze (12)

Za dużo razy słowo "wszystko"

Radiohead: 2+2=5

I nie wiem dlaczego pomyślałam o nim. Powietrze przecież pachniało zupełnie inaczej. Zjawia się w moim życiu regularnie raz na półroku. Czy aby przypomina o tym, że wtedy powiedział, że będzie czekal aż zmienię zdanie. I czekał. Za każdym razem widziałam go z inną. Może zgodziłabym się na tę zabaw, bo nią miała być, gdyby nie ten wzrok wtedy. Z tej samej beczki, tylko z innego punktu- o tych dwóch estem spalona. A deklarowali conajmniej przyjaźń. A wszystko z tego powodu, który czułam, albo raczej nie czułam.

A dzisiaj mam katar. Ostatni raz tak sie czułam u Babci w lipcu lecząc się grzańcem. Wtedy dni przeżywane jakby ostatnie. I  nie wiem, co się stało z moim zdrowiem.

Wyrabiam się z tym, co planuję. Zbyt ironicznie nastawiając się do rzeczywistości, ufając jej za mało- za dużo. Fakt, pewne rzeczy boję się wypowiadać nagłos. Dlatego, że się spełnią i dlatego, że się nie. Kruche to wszystko jest.

Obserwuję u siebie taką twardość. Bo przecież czucie jest złe, brak uczuć też. Ale z tego zdania nie wynika to, że wszystko jest złe. Na szczęście.

26 września 2005   Komentarze (11)

No bo co?

No i? Miałam nie chorować. A tu boleję  na gardło.Przynajmniej się wyspałam.

Poza tym nie pytam, bo odpowiedzi nie ma. Funkcjonuję. Tylko jakoś tak w sumie bez polotu. Gdyby mi ktoś skrzydła dał. Przeczytałam książkę o aniołach. Są to elektrony z duszą, telepatycznie myślące, zhierarchizowane, przypisane częściowo ludziom, mogące przybierać dowolny wygląd.

A słońce fałszywe jest.

Problem z butami to cieknące, kolor skarpetek odgadła InnaM, a co do pytania Avy - A nic. Ja też, tylko nie zawsze mi się to podoba. Bo jeśli każdy dzień jest inny, to inaczej się do niego ustosunkowuwojemy się, a nasza matryca pozostaje taka sama.[przyp. matryca w znaczeniu dusza] Ah, zrobiłabym jakieś cholernie dobre zdjęcie. Poza tym, z dzisiaj: Idzie ruda i blondynka. Taka ona blondynka jak ja ruda.

Ilość wypitych herbat niezliczona. Godzin nad historią trzy. No a jutro od-nowa.

25 września 2005   Komentarze (14)

A dzień był taki ciepły.

Wczoraj nabyłam sobie przyjaciela. Jeszcze za życia starego ogarniało mnie przerażenie, że można nabyć sobie kogoś do pieszczenia,dbania, a nawet komunikowania się za20 złotych. A jednak można. I tak o to, od godziny 16.10 wczorajszego dnia w moim domu mieszka Śmierdziel. Jego imię powinno sugerować, że jest facetem płci świnka morska, no i że jest tak samo rudy jak ja. Bo chomik jest anemiczny, a koszatniczka zachowuje się jakby ktoś jej pięty przypalił.

Poza tym za trochę więcej kasy kupiłam sobie buty. Z nadzieją, że rozwiązą mój odwieczny problem. I skarpetki, takie rzucające się w oczy, choć mówię na to trochę dosadniej.

Głowa huczy od przemyśleń. Dlatego nie mam czasu je zapisywać. Albo może usilnie zapycham głowę czym innym, żeby nie tym samym? Ależ ile można się w jakiś sposób roztkliwiać, zmieniać niezmienialne? Gdyby szło choć kilka razy żyć. A jednak nie. A może tak bardzo teraz jestem inna w mych ulubionych dziedzinach, że nie chcę w nie wchodzić, żeby nie zgubić się w labiryncie? Poza tym chciałabym coś zrobić głęboko modernistycznego. Tylko what?

24 września 2005   Komentarze (16)

Bez tytułu

Piątek, rano, piję kawę. I myślę, że w porównaniu z analogicznym okresem w tamtym roku jest tak samo. Choć uczucia są inne, to gdyby je zsumować byłyby na tym samym poziomie. A szczęście jakoś nadal krąży we krwi. Że jest piątek to znaczy, że dałam radę.

A! I kupię sobie chomika.

23 września 2005   Komentarze (22)

O wszystkim.

A o tym nie pisałam od 20 dni. Tzn. nie pisałam w ogóle. No a o czym? A o maturze. I tu wielgachny uśmiech na buzi. No bo ja naiwnie myślałam, że jeśli to będzie tak jak w 2 klasie, to będę miała tyle czasu, bo i godzin mniej i w ogóle. A tu tak, że hej. Temat maturalny to:Przedstaw autobiografię jako źródło inspiracji literackich na wybranych przykładach. Chociaż...tyle mi się podoba. I który ja mam zrobić tak, żeby był zapamiętany? No a poza tym-psychologia stosowana? Psychologia? Filologia polska edytorstwo? Historia? Czy MISH? Albo w ogóle co i gdzie? No i jeszcze co z angielskim? I kiedy ja wkuję historię? I jak będzie potem? Żadnych przedmiotów do których nawykłam? A no i gdzie się podzieje moja potrójna ławka? A i iść na studniówkę? Skąd kasę? A tak bym chciała robić zdjęcia...Całe życie kupę zdjęć i pisać...

A poza tym zakręciłam się. Nie poznają mnie. Rozumiesz, na ulicy ludzie mnie nie poznają. I zmieniłam "imaż". Skąd ja tylko wariuję kolorami, kolczykami, koralikami. Kupić buty, spodnie, swetr, bo zimno idzie. Jesienią pierwszy raz zapachniało jeszcze 5 września. Teraz to już...Kiedy idę ulicą wracając ze szkoły przypominają mi się czasy mojej pierwszej klasy. Chciałabym siebie spotkać. Ale wtedy porównywałabym się do innych. A to szkodzi.

No i...Babcia zachorowała raz. Na tyle, że erka... A mnie nie było i nie mogło być. Mama dzisiaj smutniejsza dzwoniła. A jej nie ma...

Ale nic. Grzeczne dziewczynki bywając niegrzecznymi zaciskają zęby, malując szminką uśmiech i idą wprzód. A kiedy nie mogą wtedy się modlą. Bo to dobry sposób jest. Bo Anioł, Tata...i dużo innych, tych już szczęśliwych na zawsze ludzi tam jest. Może kiedyś też tam przyjdę? Jak już zdam maturę i potem, kiedy osiągnę sukces, albo i nie, ale lepiej tak. I kiedy życie stwierdzi, że ma mnie już dość.

20 września 2005   Komentarze (17)

Bo życie zaskakiwać potrafi, wiesz?

Nie uwierzysz. Gdybyś mnie znał na codzień namaclanie też byś nie uwierzył. Chociaż ze mną przecież różnie bywa. Tak, oczywiście, że wycieczka była planowana od połowy sierpnia. Tylko miałyśmy gdzie spać. A jak sie okazało w czwartek nikt nie przygarnie dwie dziewczyny. No i powstaje dylemat-realizować wymarzone czy zwiesić głowę na kwintę.Ten dylemat trwał w piątek na pierwszej lekcji. Dialogami typu:
-Szkoda,że tak wyszło.
-No...

-Ale już na przerwie:
-Jedziemy?
-Jedziemy!
-To czekaj, pojadę do domu po plecak.

To nic, że moja klasa miała w-f, a ja tylko 90 minut na dojechanie do domu, spakowanie sie, prysznic i takie tam inne. Fakt, że żadna z nas nie miała laci pod prysznic, no ale ręcznik przecież był.Tego dnia nic nie byo normalne i zaplanowane jak np. rozmowa z wychowawczynią, sam wyjazd, czekanie na pociąg nie an tym peronie, niewiadoma gdzie będziemy pać jawiała się jako problem drugorzędny. Była jedna rzecz, którą musiałymy zrobić. Znaleźć trzech Ulubionych Braci, o których też nie było wiadomo, ze są.Ale.Pociąg przyjechał z opóźnieniem. A Kraków...Moja miłość od pierwszego wejrzenia, zauroczenie z dawnych lat...Korzystałam z szlaków pokazanych przez P.( też jednego z favourite). I ten element zaskoczenia, kiedy Brat z ulubionym krzyżem był:
-Co wy tu robicie?
A w myślach: Jest na to odpowiedź?
Nie! Naprawdę niesamowite było to. Tyle radości, szczęscia i uśmiechu. Zapomnienia o tym, co było, jest, tam za zamknietymi drzwiami. Innych ludziach. Tylko 4 osoby liczące sie przez dwa dni. No i jeszcze ja. I ulubione oczy z uśmiechem, okulary z brodą, a przede wszytskim słowa, uśmiechy! Tak! Warto było.
Nazajutrz:
-Gdzie spałyście, w błocie?
-Pod mostem.
-Nie, w parku na ławce.
A tak naprawdę u szarytek. To też zostawię dla siebie. Chcę pamietać nienaruszone.
Na jakiś czas, Pamiętniczku, Twoja Pani jest wyleczona. Na długo, niech tak będzie. Bo ona chce B Y Ć. Z uśmiechem, szcześliwa, radosna, pokorna, a także kimś, kto zna odpowiednich dobrych ludzi. I nie ważne co ktokolwiek mysli.
Owszem, nie zmieniłam się. Bo mój stosunek do tych osób się nie zmienił, a więc model zachowania też nie, bo po co, jeśli jest tylko kilku takich ludzi, z czego właśnie mniejsze kilka jest blisko, a reszta-no, gdzieś w Polsce.
I wiem już, że: "To nieprawda, że masz pecha i zawsze ci się w życiu nie szczęści. Nie łudź się, że dla ciebie powinny być przygotowane optymalne warunki, żebyś mógł bez przeszkód rozwinąć wszystkie swoje możliwości i nie tracić czasu i energii na błąkanie się, na powroty w to samo miejsce, na zabezpieczenie sobie minimalnych warunków egzystencji." A więc trzymaj mnie, bo biegnę dalej. A właściwe pytanie-My nie damy rady?
Bo przecież dobry bieg nie jest zły.
I uśmiechnij się, jeśli właśnie skończyłeś czytać.

Bo Kraków nocą, pociąg nocą, Katowice nocą, moje zaspane osiedle nocą...Bo piękne to jest! A kraków nigdy przedtem tak jak dziś...Wiem, co mówię.

18 września 2005   Komentarze (17)

I jak zwykle moja twarz byle jaki wygląd...

Drogi Pamiętniczku...

Bo widzisz, Twoja Pani jest chora. I nie chodzi o to, że zemdlałaby w szkole. To tylko plus minus parę głębszych wdechów. Twoja Pani boi się, jest śmiertelnie przerażona, ma za małą odporność na wieczór, no i nie można zostawiać jej ze sobą sam na sam, bo zupełnie nie wie, czego się można po niej spodziewać, ona się nawet w lustrze nie poznaje. Nie, ona się uśmiacha. Podobno ładnie to robi. I szcześciem napawa ją każdy nowy poranek, bo znaczy, że jest jasno. I nawet sobie wymyśliła swoje własne szczęście. Ona nawet lepiej już z ludźmi rozmawia. Ale płacze, co tu dużo udawać. Nie zawsze, nawet rzadko, kilka chwil, to taki przedział w dobie pojawia się na łzy. Rozumiesz? I zapomniała Twa Pani marzyć.

A te najwspanialsze wakacje, które miała zatraciły twarze. Pamięta słowa. Czyjeś oczy bez uśmiechów.

Bo nawet mózg do Pani mówi: "Koleżanko, nie łudź się, Twoja droga jest zupełnie inna. Przechodnia. Przyszłaś tu, w to miejsce, w te bloki bez duszy. Pójdziesz potem w jakimś kierunku. Za kilka miesięcy. Nawet je na palcach potrafisz zliczyć"

Ty pilnuj moich snów i przychodź kiedy chcesz
Te chwile z moich dni do jednej dłoni zbierz
I nie pocieszaj mnie i tak tu będę stał
Bo nie ma we mnie nic i nic nie jestem wart

15 września 2005   Komentarze (16)

A!

No więc dobra, napiszę. Mam czerwone włosy. Albo jakieś takie. W każdym bądź razie jak to powiedziała szanowna sprzedawczyni, podobno znająca się, że to nie będzie wyglądać tk jak na etykietce. I nie wygląda!! Bo tamta miała choć ciut brązowe. A to-to to jakaś dziwna mieszanina. Ale nic. Sama chciałam. Kto to widział w jednym tygodniu dwa razy używać szamponetek. Pierwszy raz w identycznym kolorze jak własny, a na drugi doigrałam się. A poza tym robić sobie samej dziurkę w uchu kolczykiem patrząc się w lustreko. Podobno hardcore, a dla mnie luz. Poza tym IRA śpiewała na Gwarkach dla mnie Ikara. No może nie dla mnie, ale musiałam im pomagać razem z taką panią, która żłopała piwo. A jakich bodygradów przez przypadek nagabiłam z dosyć ulubioną Magdą: Ty, Magda, puść go, to nam drogę utoruje. 2 metry wysokości i prawie 1, 5 w barach. Noc się zaczęła później niż się skończyła. I myślałam, że na rzomowach z Tatą będę musiała się zbierać z podłogi z powodu zawężonego dopływu powietrza. A zupa z tytki była tak spieprzona, że po dodaniu wykluczającej pieprz ilości wody, do jedzenia nadawał sie tylko makaron. A deszcz padał zupełnie jak ten pod moimi powiekami. A poza tym ja nie mam faceta, bo ja potrzebuję dwóch. O! A jeszcze nie znam żadnego, który by sie na drugigo zgodził. Jeden ma być romantyczny, a drugi stanowczy. Bo mixu takiego nie mają. A zatem zostaję sama.  W mieszkaniu milczącym dziesięć dni- od jutra 8.

Tfu, z moimi czerwono-bordowo-mahoniowymi wlosami. 

Bo ja bym jeszcze chciała tak kolorowa zawirować, nie emocjami, ale ruchem. I chyba na troszkę stąd się zmywam. Oczyszczę atmosferę. Tak się podobno mówi. Adieau.

11 września 2005   Komentarze (27)

Szklany człowiek

Dobra, pozwalam sobie.

Szklany człowiek jako ktoś bez uczuć i emocji, szkłany człowiek jako ktoś, czyje emocje są widoczne do ogółu. I nie ma we mnie nic i nic nie jestem wart. Dom z echem. Nie chciałam iść do tetru, to teatr przyszedł do mnie i mam swoją rolę Dobra, powiedzmy, że jestem odpowiedzialna i dojrzała. Ale to ma jakiś kres. Zasadniczo czekałoby mnie to samo za rok. Ale ego forma teraz jest inna. Narzucona, niewspółmierna do moich oczekiwań.

Zdolna dziewczyna poradzi sobie. Byłaby mniej zdolna wszytsko byłoby inaczej, tylko w którym momencie? Zasadniczo nie podoba mi się to. Najchętniej cofnęłabym się do 4 lat wstecz. Wtedy jeszcze było cokolwiek. A może właśnie to było udawanie? Bo ten kompletny brak relacji. A przecież się godził na mnie, z pełną świadomością, że jestem. Więc o co chodzi? Że dorosłam? Godził się na wydatki i na używanie tego tytułu. Tymczasem nie jest tak. Bez pretensji i bez rozmów.

Po prostu. Jak mnie coś weźmie to biegam. To dlatego w biegach jestem najszybsza.

Będąc osobą otwartą jestem nieprzystępna, jako spontaniczna wykazuję się dużą zasadniczością jako spokojna jestem dosyć buntownicza, jako odpowiedzialna staram się być sypatyczna. I powstaję ja w taryfie mix.

09 września 2005   Komentarze (10)

Bez optymizmu.

Mieszkam w świecie złudzeń. Łudzę się sama i pozwalam mnie łudzić.

08 września 2005   Komentarze (10)

Deptanie po sercach. Chwytasz?

Na głowie szampon koloryzujący o gatunku koloru koniak. Za dziesięc minut się okaże jak wyglądają moje nowe włosy. Plecak zmienił zupełnie swój wygląd. Jest najstarszy i najbradziej ulubiony. W dodatku nowy znajomy został odesłany do reklamacji. 21 dni czekania. A najważniejsze: "Nie napiszę.Nie zrozumiesz, Choć masz takie mądre oczy.Nie napiszę.Nie przeczytasz. Bo po co o słowach słowa?"

Sprzedane podręczniki i gitara. W pokoju ten sam bałagan.

*"Już do ciebie nie napiszę"B.Brede-słowa towarzyszą zawsze, kiedy coś niezmiennie musi pozostać tylko dla mnie.

06 września 2005   Komentarze (15)

Bez tytułu

Wykończyłam się zupełnie. Kolorowo było. Nie zawsze. Lubię dni naładowane emocjami. Najlepiej tą lepszą ich stroną. Drepcząc ulicami osiedla powiedziałam do siebie w myślach, że kameleonem nigdy nie byłam, a ot moje uczucia tak. Zabawne nie być pewnym co się poczuje za chwilę. Korzystając z tego fotela, wchodząc po schodach zmienionych światłem, głównie z powodu jaśniejszego przemalowania, słuchając, przerywając, mówiąc, śmiejąc się, zauważając błysk w czyimś oku, taki z którego widać to bardziej dobre człowieczeństwo, przypominający o Pani od Tulipanka. Uśmiechnąc się. Nie za pogodna jestem ostatnio?

Mam problem z ubieraniem się: na chwilę przed wyjściem chcę wyglądać jak grzeczna dziewczynka, potem jak rozczochrana panna, a jeszcze później jak dziecię buntu. W końcu wychodzę łącząc w sobie wszystko na raz. A wokół, w tym pokoju, zostaje ślad, że tu byłam. A zafarbuję sobie włosy na bursztynowy kolor. Musi być ciepły, ale niespotykany. Mam nadzieję, że taki jest.

05 września 2005   Komentarze (15)

Słowo.

Niedziela trochę inna. Może dlatego, że dwa razy byłam u Taty i że w mojej ulubionej spódnicy. Czarnej długiej. Raz po sandałowsku a raz po czarnotramkowsku, i że w koralikach z uśmiechem i taką wylewającą się radością.

"Dobrym słowem można żyć chwilę, godzinę, dwie, dzień cały. Dobre słowo jest w stanie uratować cię w chwili rozpaczy. Bez dobrego słowa trudno jest żyć. Dlatego nie wstydź się, że cię pochwalono, nie gardź dobrym słowem. Nie bój się, że ci może ono przewrócić w głowie. Przecież dostateczna ilość złych słów spada na ciebie codziennie. Dobrym słowem można żyć długo. Dlatego dawaj je ludziom, gdy na to zasłużą. Bo potrzebują ludzkiej akceptacji. Bo bez niej trudno jest żyć. Nie bój się, że im to w głowie może przewróci. Otrzymują codziennie swoją porcję złych słów. Nie tylko od innych ludzi, od ciebie też".

A ja znam tylu waznych i dobrych ludzi...Żeby oni byli szczęśliwi, tacy spokojni,tym właściwym spokojem...Ale też umiejący żyć. W radości i w bólu. I ja też chcę umieć.

Tak. W moim życiu trwa teraz cykl poszukiwania wartości słowa. Podchodzenia do niego ze wszystkich stron. Przedtem były cykle przyjaźni, ufności, cykl miłości do kogoś jako na całe życie został zawieszony, był cykl wiary i na pewno wiele innych.

04 września 2005   Komentarze (11)

Niesamowite.

Chcę pisać. W głowie niewiadomo skądowe pytanie: Czy są jakieś wymagania. To chyba ja raczej mam do siebie. Uśmiecham się szczęśliwie. Bez powodu. Tak najlepiej. Mam zabanwie podkręcone włoski. Z przymróżeniem oka zadaje sobie pytanie o własny wygląd po jutrzejszym obudzeniu. Za niecałe 2 godziny będzie niedziela.

A dzisiaj był ciekawy dzień. Z porą na nowe doświadczenie. Wydawało mi się, że trudniej jest dać ludziom ignora w realu. A tymczasem niezupełnie. Wystarczy założyć słuchawki tak głośno, że nic i świat wokół wygląda jak nieme kino kolorowej jakości. I mniej wnikałam w piosenki,a bardziej w to jakimi widzę ludzi. Oni mówili coś do siebie, a nie umieli się porozumieć. Ich twarze zdradzaly, że wzajemnie się nie słuchają. Szli dziwnie machając trochę za długimi rękoma. Nikt się nie uśmiechał. Biegli, mijali się. Samotni. Wiem, ja też jestem takim ludziem. Tylko tym razem zawsze mogłam udać, że nie słyszę, że mój świat- nawet nie musiałam się do niego przyznawać, był dosyć widoczny, wchłonął mnie na tyle, że trochę potrwa nim z niego wyjdę. To było tak...że było cicho. Po prostu.

 

03 września 2005   Komentarze (18)

Maski.

Dzisiaj cały dzień chodziłam bez twarzy. Wtedy, kiedy wparowałam na trzecią od końca lekcję-religię-jej ostatnie 20 minut, mówiąc dzień dobry, tak i wtedy w zbiorowości ludzi, kórych nie widziałam od 2 miesięcy. Tak, w oczach iskierki radości były, ale nie wiedząc później jak się zachowywać, wsłuchujac się w Magdę, poszłyśmy w zupełnie inne miejsce. Bardziej pasujące do nas, jeśli chciałyśmy pogadać we dwie. Nie wiem jak to jest. Od dawna nie miałam masek. A teraz po prostu muszę, bo nie wiem, co jest na mojej twarzy.

A potem wieczorny spacer z nowym znajomym. Jest taki romantyczny, delikatny, zachwycający i dostosowuje się do moich potrzeb. Jedyny jaki mi odpowiada. Nazywa się odtwarzacz mp3. Niebo pachniało marzeniami gwiazd, las przelewał czyjeś życie, a starszawy pan, mijający mnie autkiem prawie zarwał sobie zawieszenie na dziurach.

02 września 2005   Komentarze (15)

A co się działo w godzinach porannych?

No więc...na nowo czas zacząć. Nie przygotowywałam się w ogóle,a rano okazało się, że mam rajstopy o numer za duże. W autobusie wypchanym znajomymi ludźmi miałam takie wrażenie, że do tej szkoły idę pierwszy raz. Potem kupa hałasu spotykając coraz to nowe, ale wciąż te same bliskie osoby. Zawsze trzeba być przygotowanym na niespodzianki. Na początku mieliśmy rozmowę z dyrektorką. W tamtej sprawie nie wiem, dlaczego tak wyszło. Nie byłam specjalnie na tak, ani na nie. W klasie mamy 2 nowe osoby. A byłam przekonana, że wszystko zostanie po staremu. Znowu najliczniejsza klasa w szkole-37. A ja jutro...ja jutro mam wolne, bo idę do lekarza. Już się zaczyna. Kurczę, kupię nowe zdrowie.

Ale to jest tak...moja klasa. Lubię ich. Lubię nas. Choć zapewne nieraz się w tym roku wpienimy. I siedzę w jedynej trzyosobowej ławce z moimi ulubionymi naj dziewczynami. To to będzie się działo! I jak usłyszeliśmy dzisiaj:"życie bez historii, to nie jest życie" W poniedziałek kartkówka z prahistorii. I jak tu bez juppiejącej miny na buzi.

Dla wszystkich uszczęśliwionych jeden wielki uśmiech.

Wieczorem:przypomniał mi się tametn wrzesień, tamten rok i tamte literki. Sama chciałam pozbyć się towarzystwa kogoś, kto ponad rok stał w moim życiu w asekuracyjnej pozycji. Bo czasem znikał. Ale tak dobrze było napisać: nie wyszło mi to albo to mi się udało. A w zamian nie martw się albo wiedziałem, że dasz sobie radę. Słowa...I ja mówiłam, że gówno znaczą? Myliłam się.

Mimo to pozytywnie. Coś jest, żeby życie szło do przodu. Inaczej byłaby starta od powtórek płytka.

01 września 2005   Komentarze (12)
Moje | Blogi