• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
31 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003

Archiwum czerwiec 2004

że niby co? że niby W A K A C J E ? a no...

Ha!! W A K A C J E!!! a ja nadal nie umiem w to uwierzyć, że mam dwa miesiące wolnego, że nie musze się śpieszyć i martwić,że czegoś nie zdąże,że się wyśpię ( aha, a kto się dzisja peirwszy raz obudził o 6.19? ale ostatni raz się obudziłam o 10. 45 zupełnie zmęczona spaniem)
Mogę sobie robić co mi się podoba i żadnych zadań domowych!!! i żadnych sprawdzinaóW!!!! tylko na dworze trochę za ciepło, bo ja bardzije lubię ziemniejsze lato :) a najbardziej to ja lubię deszcz :)
            ***
Mam troszkę więcej informacji i moim braciszku:
data urodzenia: 23.06. 2004 godz. 14:52
waga: 3kg 820 g
wzrost: 59 cm
rodzice: dumni
siostra: stwierdziła,że przyjemniej będzie pokochać, niż nie lubić = bardziej bezstresowo.
babcie: cieszą się z nowego wnuka
znajomi siostry: muszą wysłuchiwać o nowym modelu z najnowszym procesorem mejd baj jej rodzice :)
braciszek: jest śliczny, jak to tata określił przystojny i już się śmieje :) [chyba typ wesołka :P] ale jest jedna negatywna cecha, jak jest głodny to zamiast powiedzieć(!) płacze
     
                ***
Zakończenie roku jakoś przebolałam, po "pozytywnej" uwadze wychowawczyni przy rozdaniu świadectw (nerwy na wodzy) troszke mi mina zrzedął, ale tylko na chwile. ( sama się zastanawiałam, dlaczego zrobiłam tak, no ale czasu nie cofnę). Świadectwo starannie schowane przed postronnim okiem :)średnia powyżej 4 poniżej 4,5- trochę mi wstyd,że taka niska- w końcu to pierwsza liceum, ale w następnym roku... kto wie :=)
Średnia klasy 4,37 - II miejsce w koszle :) no cóż humanistyczna przecież :)
 Po zakończeniu poszliśmy sobie na lody do michała... Było siuper.
A wieczorem ostatni MF, było mi przykro że ostatni, trochę mi będzie tych wszystkich ludzisków brakować, ale z częścią jadę na SPOLETO, a poza tym ktoś bardzo mądry wymyślił gg.
Wieczorem posżłyśmy sobie na spacera(!), a głupi piesek nie chciał siku!!!
Czekałyśmy i czekałyśmy a nikt nie chciał psa wyprowadzić, no to nie, łaski bez :P
Dzisiaj chyba idę na ognisko. Nie wiem czy będzie super czy nie, zależy czy się postaram :)

          ***

Pierwszy dzień wakacji spędzony na sprzątaniu - jest czyściej niż rpzed świętami.  Ta rozwalona tydzień temu reka znów zaczyna boleć :( Ale co tam; niech sobie boli, co mnie to obchodzi :P

          ***

Tak sobie myślałam.....O ile sie nie mylę, to za często mówię ludziom,że ich lubię. Oni trochę się dziwią i szukają jakich przyczyn(tzn. czy przypadkeim nic od nich nie chce), ale ja poprostu chcę,żeby o tym wiedzieli, nie chce za jakieśtam ileśtam lat żałować,że o tym nie mówiłam. A poza tym, skoro to prawda, to po co ja ją mam ukrywać??

           ***

Miłych wakacji wszystkim!!! Ja sobie do 23.lipca siedzę w domu, a potem jadę!!! Jupi!!! Bardzo się cieszę na ten wyjazd :)
I jeszcze idę do Zoo (kiedyś) - znajomych pooglądać :P

26 czerwca 2004   Komentarze (21)

mam braciszka! ma na imię Darek i jest bardzo...

Mam braciszka!! Nie potrafię określić do końca czy się cieszę czy też nie. Nie wyobrażam sobie natomiast tego okresu mojego życia bez wyczekiwania jego narodzin. Nie wiem jak to będzie. Coraz bardziej się boję.
On jest sobie mały gdzieś ok. 150 km ode mnie. Nie widziałam go i zobaczę dopiero za tydzień. Wiem,że jest to jedyny w swoim rodzaju dzięń, ale nie do końca umiem się cieszyć. Tata zadzwonił i powiedział:
- Nie wiem czy wiesz, ale masz brata.
A niby skąd mam wiedzieć? Prawie cała rodzina w tym czasie już wiedziała, ale do mnei nikt nie zadzwonił Może myślę tylko o sobie, ale nic na to nie poradzę.
Zresztą i tak przecież do niczego się nie nadaję, nic nie doprowadzam do końca, umiem tylko rujnować, nie okazuję jeśli mi na czymś zależy...lista jest długa.....tak się zastanawiam.... i nic nie potrafię wymyśleć.
Męczy mnie taki trochę strach przed przyszłością, bo myslałam o braciszku: a kiedyś się urodzi. ale kiedyś to było dość odległe, a teraz to kiedyś właśnie nastąpiło.
Chciałabym być przy mamie, a nie tu gdzieś nie wiadomo gdzie...
Nie chcę,żeby to wyglądało źle...kiedyś bardzo chciałam mieć rodzeństwo, później to marzenie odstawiłam na półkę tych "nierealnych" teraz muszę go z niej ściągnąć. Boję się o niego. Chcę by świat nie pokazywał mu się za czesto z tej okrutnej strony, by wierzył w przyjaźń, niech nie będzie z tych takich, którzy umieją ranić, nie też on nie będzie zbyt mocno raniony.
W sumie jego przyszłość została chyba ułożona w chwili jego narodzin, więc moje chęci nic nie zmienią.
Mój braciszek będzie miał na imię Darek => Dariusz, chyba to jest jedno z rzadszych imion, ale ma przynajmniej jakieś zdrobnienie,czego moje imie nistety nie posiada :)

24 czerwca 2004   Komentarze (20)

Bo piesek chce siku!!!

No i ostani lekcyjny dzień w skzole mam już za sobą.
Parafrazując powiedzenie: Jak być mądrym? Skutecznie ukrywać głupotę, napiszę notkę na temat: Jak być pijanym nic nie pijąc :) Odpowiedź prosta - skutecznie udawać pijanego :)
No więc tak...
Dawno, dawno temu(bo wczoraj) dwie koleżanki zdeydowały się na wspólny(o zgrozo) spacer. Przez przypadek trafiły do kościoła na mszę, która napewno nie wyglądała na normalną,a przynajmnniej na typową, bo działy się na niej różne śmieszne rzeczy: np. jakas pani podeszła sobie pod ołtarz, postała i wróciła:-), jakiś pan bardzo mocno chciał pogodzić sie ze wszystkimi, a jakieś dwie panie tłumaczyły sobie nawzajem słowa psalmu :-), ale nie tylko to, tylko że niektóre punkty programu pominę.
Potem czekałyśmy na pieska, który miał iść siku, ale mu się chyba za mocno nie chciało. Ja i Kasia śmiałyśmy tak mocno i dość nietypowo, że gdy podeszła do nas taka jedna koleżanka, no to wzięła pod wątpienie naszą trzeźwość( a przecież wszyscy wiedzę,że jestem antyalkoholik! co za bezmyślność z jej strony). No a wygladało to mniej więcej tak:
-Piłyście coś?
-No piwo- Kasia na to
-Ej, no co ty nie pamiętasz? To było matini - ja
-A no jasne, A za ile je kupiłyśmy?- kasia
-No ty wogóle nic nie pamiętasz. Zabrałyśmy babci z barku. A potem poszłyśmy do koscioła.(...) przytoczyam tylko ten najbardziejwyssany z palca fragment rozmowy
I to mówiły najbardziej trzeźwe osoby na osiedlu, a taka jedna bezmyślna-albo kompletnie nas nie znająca osoba w to uwierzyła. Chyba możemy iść na akademię teatralną, przynajmniej będziemy umiały grać pijaków. Niexle się później z tego lałyśmy z Kasią, a jak opowiedziałam w klasie, to wogóle była niezła reakcja. I w dodatku nasza rozmowa była przerywana moimi okrzykami typu: Bo piesek chce siku!!
Nie no w sumie na żywca to była niezła jazda.
A i w dodatku mam wzorowe zachowanie :-) A szczerze mówiąc, po zapowiedziach obniżenia mi go liczyłam na poprawne :)
Nie wiem. Zaczynam wierzyć w to,że mam jakieś siły, do przebrnięcia przez moje życie. No bo stwierdziłam,że nie zależy do drogi, którą obieramy, ale do satysfakcji :)
No więc te ponad dwa smutne wkurzone tygodnie mnie czegoś nauczyły. Teraz tylko mam zamiar to przestrzegać.
A jutro będzie dzie sportu i ja(yobraźcie sobie!) mam zamiar zgłosić sie do gry w bandmingtona :P:P
Będzie jazda!!!
Bo piesek chce siku!!!!

23 czerwca 2004   Komentarze (12)

: /

Zawalilam.Popsulam.Zachowalam się nieodpowiednio. Jak male dziecko. Probowali mi zabrać zabawkę. Muszę to jutro naprawić. Nie wiem czy mi się uda. Ja nie chcialam. Widać jeszcze nie wszystko ustabilizowalam. Jest mi smutno i bardzo przykro. Nie wiem...jest mi glupio. bardzo glupio.

I musze się na jutro uczyć maty...bo to przez ocenę z maty zawalilam : / Normalnie jak dziecko.

A gdzie mój kodeks? Zgubil się po drodze.

21 czerwca 2004   Komentarze (13)

Tulipanek

 

Chcialam pokazać to zdjęcie, , bo jest ono tematem tej notki. POnieważ nie chce pisać nic ciekawego, w zupeności jeszcze siebie nie odbudowaam, więc przytoczę rozmowę, która mi bardzo pomoga. Rysunek przedstawia jednego czerwonego tulipanka posród może żótych tulipanków:

Ja (18-06-2004 23:49)
czy pięknym jest ten czerwony tulipanek posród tłumu żółtych tulipanów
Olusiak (18-06-2004 23:49)
no
Ja (18-06-2004 23:49)
czy tlum tulipanów jest piękniejszy od wyróżniającego się czerwonego tulipanka
Olusiak (18-06-2004 23:49)
ale w sumei to ja sobeo tak go nazwałam
Olusiak (18-06-2004 23:49)
ale to było moje 1 skojarzenie
Olusiak (18-06-2004 23:49)

Ja (18-06-2004 23:49)
a ja już robię jakieś interpretacje
Ja (18-06-2004 23:49)

Ja (18-06-2004 23:50)
ide spać  miłej kompeieli
Olusiak (18-06-2004 23:50)
pięko jest  również w tym co się wyróżnia.................
Ja (18-06-2004 23:50)
no jak np. we mnie
Olusiak (18-06-2004 23:50)
bo czasem to co inne ma kompleksy nie?
Ja (18-06-2004 23:50)
no tak jak ja
Olusiak (18-06-2004 23:50)
a ten tulipan nie powinien mieć bo jest piękny i jedyny jak narazie.....
Ja (18-06-2004 23:51)
ale nie wie o tym, bo nie może siępatrzeć na siebie
Olusiak (18-06-2004 23:51)
paaaa
Ja (18-06-2004 23:51)
a skoro wszyscy są tacy sami a on kontem oka zauważa ze coś nie gra, to ma kompleksy
Olusiak (18-06-2004 23:51)
powienien czuć.................
Ja (18-06-2004 23:51)
papappa
Olusiak (18-06-2004 23:51)
ale ktoś mu o tym może pwoiedzieć np my
Ja (18-06-2004 23:51)
ja zaczynam filozofować
Olusiak (18-06-2004 23:51)
nazywając go pięknym................
Ja (18-06-2004 23:51)
niom ide spać
Olusiak (18-06-2004 23:51)

Ja (18-06-2004 23:51)
ale czasem nie am jak znaleźć taką osobę
Olusiak (18-06-2004 23:52)
papap
Ja (18-06-2004 23:52)
takiego innego tulipanka
Ja (18-06-2004 23:52)
]
Olusiak (18-06-2004 23:52)
to czasami to osoba znajduje go sama......................
Ja (18-06-2004 23:52)
tak, ale za pośrednią pomocą innych
Olusiak (18-06-2004 23:52)
może....
Olusiak (18-06-2004 23:53)
różnie bywa....niezawsze
Olusiak (18-06-2004 23:53)
lub nie zawsze
Ja (18-06-2004 23:53)
czas od czasu
Olusiak (18-06-2004 23:53)
ale chyba nie zawsze nie?
Olusiak (18-06-2004 23:53)
tak....
Olusiak (18-06-2004 23:53)
czasami od razu.........
Ja (18-06-2004 23:53)
nie wiem, bo jak ja zacznę myśleć na takie tematy, to będzie nie dobrze
Olusiak (18-06-2004 23:53)
w sekundzie
Olusiak (18-06-2004 23:53)
albo później w sekundzie
Ja (18-06-2004 23:53)
czasem tulipanek nie chce się patrzeć jak wygląda i woli myśleć ze wygląda najgorzej
Ja (18-06-2004 23:54)
a później boi się myśleć inaczej
Olusiak (18-06-2004 23:54)
tak....
Ja (18-06-2004 23:54)
i potrzebny jest wtdy ktoś
Olusiak (18-06-2004 23:54)
ale tulipanek wtedy męczy się i tworzy.......
Ja (18-06-2004 23:54)
i więdnie
Ja (18-06-2004 23:54)
i to widac po nim, chociaż nie odrazu
Olusiak (18-06-2004 23:54)
ale albo ktoś w pewnym momencie go wyrwie albo on sam sobie da radę
Olusiak (18-06-2004 23:54)
tworzy..............................
Ja (18-06-2004 23:54)
aklbo i nie da
Ja (18-06-2004 23:55)
tworzy swoje obrazy świata
Olusiak (18-06-2004 23:55)
daje rade...................
Olusiak (18-06-2004 23:55)
długo................................
Olusiak (18-06-2004 23:55)
nawet dłużej niż mu się wydaje..........
Ja (18-06-2004 23:55)
zależy od podłoża w którym zasadzili tulipanka
Ja (18-06-2004 23:55)
i od deszczu
Olusiak (18-06-2004 23:55)
oczywiście!
Ja (18-06-2004 23:55)
który może padać albo i nie
Olusiak (18-06-2004 23:55)
i albo ma łatwiej taki...albo bardzo trudno...............
Ja (18-06-2004 23:56)
no i od kogoś kto może nadenpnąć na tulipanka
Olusiak (18-06-2004 23:56)
że aż musi ona tulipanek na Kasprowy wchodzić
Olusiak (18-06-2004 23:56)
może nadepnąć ale tulipanek nie padnie....................
Ja (18-06-2004 23:56)
no i tulipanek.....
Ja (18-06-2004 23:56)
może przyjśćjesień a po niej zima
Olusiak (18-06-2004 23:56)
bo jest żółty a inni czerwoni....................
Olusiak (18-06-2004 23:57)
i on wie że coś w tym ejst...że on musi przetrwać................
Ja (18-06-2004 23:57)
może ktoś stweirdzic, że podoba mu się tlyko kwiat tulipanka i go zerwac a pozostawić łodygę
Olusiak (18-06-2004 23:57)
no to wtedy tulipanek umzre.............
Ja (18-06-2004 23:57)
a może te inne tulipanki tez były kiedyś czerwone ale zżółkły
Olusiak (18-06-2004 23:57)
ale spotkał złego kogoś na swojej drodze
Ja (18-06-2004 23:57)
nie, to wtedy tulipanek będzie bez głowy
Olusiak (18-06-2004 23:57)
i ten ktoś/coś go zabiło
Olusiak (18-06-2004 23:57)
on sam walczył...............
Ja (18-06-2004 23:58)
np. jakiś wstrętny owad
Ja (18-06-2004 23:58)
a inne tulipanki mu nie pomogły
Olusiak (18-06-2004 23:58)
bo go nie rozumiały.........
Ja (18-06-2004 23:58)
bo stwirdziły,że nie jest taki jak oni
Olusiak (18-06-2004 23:58)
tak..........
Olusiak (18-06-2004 23:59)
a w grupei łatweij odrzucić kogoś
Ja (18-06-2004 23:59)
no czyli większość żółtych tulipanków prawdopodobnie skrzywdzi czerwonego
Olusiak (18-06-2004 23:59)
nie wiadomo
Olusiak (18-06-2004 23:59)
zalezy w jakiej grupie jest.........
Ja (18-06-2004 23:59)
a grupie zółtych tulipanków
Olusiak (19-06-2004 0:00)
no tak..............
Olusiak (19-06-2004 0:00)
ale czerwony da rade.........................
Ja (19-06-2004 0:00)
a przyjdzie zima, jakaś nieznając się na kwiatach babcia zamiesza tulipanki, zosatwi je na zimę, póxniej rozmoczy w wodzie i wszystkie nowe tulipanki będą już żółtoczerwone
Olusiak (19-06-2004 0:00)
już na starcie wiedziałąyśmy że on jest niepowtarzalny, bo na niego 1 zwraca się uwagę
Olusiak (19-06-2004 0:01)
ooooo
Ja (19-06-2004 0:01)
i już nikt nie bedzie się wyróżniał aż takl mocno
Olusiak (19-06-2004 0:01)
i wtedy będą wspólnotą
Olusiak (19-06-2004 0:01)
tak............
Ja (19-06-2004 0:01)
chyba, chcoaiż część zółtych tulipanków może nie przereagować z czerwonym
Ja (19-06-2004 0:01)
bo jest tylko jeden
Ja (19-06-2004 0:01)
a jednemu zawszde trudniej
Olusiak (19-06-2004 0:02)
nie znam się na chemii
Olusiak (19-06-2004 0:02)
paaaaaaaa
Ja (19-06-2004 0:02)
śpij sobie dobrze miłej rozmowy
Olusiak (19-06-2004 0:02)
czerwony.....................

No to by bylo na tyle. Dzień moge zaliczyc do prawie udanych - skutecznie odganialam ciemne chmury.

20 czerwca 2004   Komentarze (6)

Niedorówna Tobie nikt...// UŚMIECH

Minęło.Teraz. Już. Na pewno. Jest dobrze. Przepraszam, że pisałam takie nieciekawe smutne notki. Teraz przynajmniej na dłuzszy czas będą pozytywne. Zawsze tak mam.
Najpierw pórbuję rozkładać świat na czynniki pierwsze. Jak mi się to nie udaje - trafiam kosą na kamień, to wtedy jakoś znika zapał, znikają pozytywne emocje itd. A później znów wchodzę na górę i sobie jestem- uśmiechnięta, pozytywna, lubiąca świat.
Ciąg przyczynowo skutkowy:
poranek:
*dzwoni do mnie tata, budząc mnie telefonem;
*wstaje, ubieram się i idę na mecz;
* rozmawiam ze szprychą - bardzo przyjemna rozmowa;
*idziemy na zakupy;
* ja pożycam madzi kasę, więc nie musi wracać się do domu
Skutki: mi wraca dobry humor i jasne spojrzenie na świat, a madzia może sobie sprzątać pokój

Mecza przegrałyśmy, ale ja się starałam :)

A później był obiad - sama go zrobiłam :-) A po obiedzie poszłam na spacerek. Fragment dialogu(3 synków pewnych siebie do nas)
- z czego się robi cukier?
- z takich buraków jak WY !!!
 NIe wiem, ale mi ten króciutki dialog bardzo poprawił humor.
Wogóle znów moge się cieszyć. Ze wszystkiego z czego można.
I jestem Mokra. Zmokłam na własne życzenie. Lubię deszcz. Lubię jego dotyk. Lubię to,że ejst bezpośredni :-)

No a poza tym znów będę chodzić do kościoła w niedzielę. Wierze w znaki i dlatego muszę pójść. Udowodniono  mi własną niekonsekwencję - coś,c zego najbardzioej nie lubię u innych. A poza tym tak na prawdę to brakowało mi tego.

Wszystko wraca do normy.
Są ludzie, którzy umieją mi pomóc. Ja...tylko musze ich zobaczyć. Nie siedzieć zamknięta w pokoju. Wyjść na przeciw.
Jest dobrze.
Dziękuję Ci, Boże. Idąc deszcze śpiewałam:
Bo wielkiś Ty, Wielkie dzieła czynisz mi, Niedorówna Tobie nikt...

Kocham tą moją koszulkę, którą wszyscy nazywają życiem, pomimo,że czasem mówię inaczej

 

Może nie potrafię tego opisać tak skutecznie i tak szczęśliwie jak się czuję, ale to dlatego,że siedzę i dobieram sowa.Wczoraj przeprowadziąm bardzo ciekawą rozmowę na gg, którą przytoczę niebawem.

pozdrawiam serdeczenie :)

19 czerwca 2004   Komentarze (14)

kiedyś...jakoś...może...

Tak sobie myślę...musialam chyba co zawalić, skoro teraz, kiedy potrzebuje pomocy nikt nawet tego nie zauważa. Chcialabym wiedzieć,że jest ktoś, kto czeka na mnie, dla kogo jestem ważna. Potrafię chyba też tak robić. Czekać na kogoś. Wierzyć w kogoś i ufać komuś.

Ale nic.

Minie mi to. To uczucie bezsensu.

Minie-kiedyś...jakoś...może... moje "ulubione" slowa

18 czerwca 2004   Komentarze (17)

Gołąb...Ikar...i ja

No to może zacznę od tego,że znów zmieniłam szablon. Ten jest bardziej o tym, co myślę. A tamten się zawiesił. Moja noga się już naprawiła i mnie nie boli.
Dzisiajszy dzień zaczął się w miarę przyjemnie. Szczerze mówić, to zaczął się on wątpliwościami czy uda mi się dzisiaj zasnąc. BYła godzina 00:30 a mi nawet orobinkę się oko nie zamykało. Sen mnie zmorzył około 01:40. Obudziłam się o 6.30 umyłam się i jeszcze na półgodziny wpakowałam się do łóżeczka.
Później jak zwykle biegiem na przystanek. A no i w autobusie spotkałam mojego autobusowego kolegę( w autobusie zawarliśmy znajomość, i jeżeli rozmawiamy to też tylko w autobusie, jeśli przez przypadek jedziemy tym samym :-)) Bo ja mam talent do zawierania dziwnych znajomości.
W szkole były zawody, więc na dwóch lekcjach mnie nie było.
Sczajcie se to((jakiż prziękny język ojczysty),że mam z fizy 5! a z chemii 4! uff przynajmniej to z głowy.
a później był basen i moje zmierzenie się ze starchami. To co usłyszałam później normalnie mnie zatkało. Pani powiedziała,że ejst ze mnie dumna!! A raczej z postępów najsłabszej pływaczki w szkole :=) Yupi!!!!
Po szkole poszłam sobie na miasto. To co zobaczyłam było drugim achodkiem prowadzącym w górę z tej jamki w której zasiedziałam się.
Był sobie gołąb. Chodził sobie grzecznie po ulicy. Na moich oczach facet kołami samochodu przejechał mu główkę. Przez kilka minut ptak się rzucał. Machał skrzydłami. Próbował ulecieć w swój ostani, bezgłowie lot. Umarł... Po kilku minutach zosatł kopnięty przez ślepych przechodniów. Jego życie skończyło się... W taki głupi sposób.
Gdyby był z innymi żył by... Może się zamyślał, rozmarzył. Może był głuchy. Nikt niczego nie zauważył. W tym momencie przypomniał mi Ikara. Nie mogę być tym gołębiem...Nie mogę ciągle samotnie. Mu nikt nie pomógł...

Mam gitarę. Tata mi kupił. Będę grać.

Poszłam ze Śmierdzielem do weterynarza. Jest w miarę zdrowy. A potem...potem poszliśmy na procesję do kościoła...Śmierdziel był grzeczny.
Może to głupie wziąć świnkę do kościoła. Nikt tak nie robi, ale powielanie schematów nie jest moją dobrą stroną.
Jak byłam na mieście byłam na chwilkę w innym kościele, znalazłam go przez przypadek.
Jak ludzie wychodzili w procesji, ja zosatłam w kosciele. Byłam zupełnie sama. Świetne uczucie. Przez jakiś czas zapomniałam gdzie jestem. Śmierdziel, dziedzący w plecaku mi przypomniał szturchnieciem w kolano. Pomyslałam wtedy Czy ja całkiem już poprzestawiałam sobie w głowie? Siedzę sobie ze świnką morską w kościele...Zabawne... Ale z drugiej stronynigdzie nie pisze,że śmierdziel nie może być w kościele, nikt go nie widział, nikomu nie przeszkodził. Nigdzie nie pisze,że na modliwie nie można przebywać z przyjaciółmi. Uważam,że pomimo wszystko to jest mój przyajciel: ktoś, kto mnie wspiera, kiedy tego potrzebuję. Jego ocz,wpatrzone z ufnością we mnie, tyle razy mi pomagały...Pokazywały,że przynajmnij ja muszę wytrwac. Zasłużył sobie...
Uświadomiłam sobie jeszcze jedną ważną dla mnie rzecz.
Jest już lepiej...
DZIĘKUJĘ...

17 czerwca 2004   Komentarze (11)

Anonim z bylekąd

Więc tak. Siedzę sobie w kładam do uzi, coś co nosiłoby miano kolacji, gdybym jadła to normalnie za stołem, a tak nazwę to przekąską."Kęs za mamusię, kęs za tatusia".Jak byłam mała(co nie znaczy,że teraz jestem duża), to nie cierpiałam jak ktoś mi mówił: "No zjedz, za mamusię" To było takie rozmazane słownie.
Nauczyłam się przynajmniej cześciowo ukrywać mój zły humor.Wystarczy tylko wejść do klasy uśmiechnięta, a później już nie ma pytań, typu: Co ci jest, czemu tak wyglądasz. No i dobrze. Wcale nie chcę specjalnie z nikim rozmawiać więcej niż to konieczne. I dobrze. Jakoś coraz więcej osób nie specjalnie przepada za rozmową ze mną. No i dobrze, przynajmniej nie muszę się za bardzo wysilać, myśląc o odpowiedziach na pytania.
Śpię po kilka godzin. Gdyby mi ktoś wcześniej powiedział,że tak będę robić nie uwierzyłabym.
Ja sie nie użalam. Nie wiem czemus taram siebie o tym przekonać, nawet jeśli, to przecież mam praw mamm prawo robić co mi się podoba byle to źle nie wpływało na innych.
Mam czysto destrukcyjny talent, ale nie zamierzam opisywać o co chodzi Nie chce mi się. Zresztą nic mi się nie chce. Co nei jest wcale nie zwykłe.
W sumioe dość dziwnie to musi wyglądać: siedzę sobie i sie rozpisuje jakto mi jest źle. Ale może za kilka dni(kilanaście) będę siedzieć i sie rozpisywać jak to mi dobrze? kto go tam wie :-)
Jedyne, co mi się kojarzy s tym wszystkim, to wiersz "chybione przytyczki"

Przyznajmy, że jego sytuacja jest
obecnie nieszczególna.

Anonim, który otrzymuje listy
z bylekąd

No więc...idę po te listy z bylekąd....

P.S. To nie moja wina, ale jakoś znów zapominam rozglądać się na boki przed przechodzeniem przez ulicę. Tak już bywa.
Aha i coś się dzieje, z moim biednym motylkowatym szablonem :(

16 czerwca 2004   Komentarze (11)

Czas i Życie

Zmęczona jeste. Zawarłam przyjaźń z pewną panią, która się popularnie nazywa Beznadzieja. Jeśli chodzi o stosunki towarzyskie to cała przyjemność jest po jej stronie. Nie chce mi się nic. W szkoel jeszcze jakieśtam sprawdziany. Snuję się poprostu. Jem bo muszę. Heh ciekawe. Najchętniej siedziałabym w jakimś ciemnym miejscu nie pokazując się ludziom na oczy. Do szkoły ubieram się w to, co pierwsze rzuci mi się w oczy. Wstaję 40minut przed dzwonkiem. Niedobudzona i nie wyspana. Wcale się nie użalam. A jak nawet użalam, to co? Mam przecież prawo.
WOLNOŚĆ!!!
głupi fant, z którym niewidomo co zrobić. Lepiej jest być zależnym, mieć wytyczoną jedną drogę niż możliwość wyboru spośród nieskończonej liczby dróg.
Mogę się nawet poddać. Przestać myśleć. Jak nie myśle, to przynajmniej mi to na dobrze wychodzi.
Muszę zmienić sposób traktowania mojego życia. Na jakiś inny.

Życie jest tak gwałtowne! Przerywa, nie słucha,
napada, krzyczy, tupie, męczy,zmienia maskę,
ża aż sen ma gorączkę śpiąc z różowych puchach
i bladym skrzydłem mocno bije o posadzkę.
Potrzeba tylko słowa, tylko gestu, listu,
by się złote pierścienie wygięły, skręciły,
by spłonęły tęsknoty, jak suknie z batystu,
i pękło serce z wielkiej słabości i siły.

                   [M.P-J.]

Muszę się schować w ciszy, w spokoju, bez żadnych planów, bez myśli. na jakiś dzień albo dwa. Im szybciej tym lepiej. Muszę się uspokoić, odnaleźć, przestać marzyć, zapłacić rachunki, wyrównać te cegły w mojej głowie, znaleźć, to co daje uczucie braku... a przede wszystkim zapomnieć. nie o czymś konkretnym, zapomnieć wogóle. I przestać filozofować, choć to bardzo lubię, ale to do niczego nie prowadzi. Ah i pochamować łzy, to przede wszystkim.......tyle tych zadań przede mną... wstrętny, smutny, egoistyczny leń siedzi sobie i to pisze, niech pisze, a co mi tam....to przecież...ooops, to przecież jest o mnie

Czas

on tylko
odmierza chwile
do nowego startu

        (06.06.04)

15 czerwca 2004   Komentarze (9)

hmm

Dzisiejszy dzień nie byl taki, jaki mial być. Glównie z mojej winy.( I to ma być powód do dumy?) Przede wszytskim wstalam o 8.10 zamiast o 7.45. Do szkoly mialam na 8.45. Jakoś tam się do kulalam. Przez caly dzień czulam się jakby ktoś mnie wywirowal.Ledwo ledwo doczkelam się godziny 15, aby  powrócić do domu z uczuciem kompletnej beznadziei. Zrobilam też tak o godzinie ok 19 jedną rzecz, której nie powinnam byla robić. Nie wiem, jakie tego będą konsekwencje. To się okarze.Wiedzialam co robię i dlaczego. Czekając na karę będę się usprawiedliwiać. Do końca tygodnia napewno zobaczę co z tego wyniklo.

Na jutro nie umiem za bardzo do budy. Tak, to moja wina, jestem śmierdzącym leniem, i co z tego???

poza tym muszę postrzepywać sól z ran. Już to zaczęlam robić, zobaczę, kiedy uda mi się to skończyć. Postaram się jak najszybciej.

I jeszcze mam naprawić stopę, bo mi się popsula.

14 czerwca 2004   Komentarze (9)

Dzisiaj, kamyk itd

Chcialam napisać ciekawą notkę. Jak zwykle mi się nie uda. No to może napiszę co robilam dzisiaj? No więc, obudzialm się w okolicach 10.  Jakieśtam śniadanko zjadłam. Czyatałm nawet książkę z historii. Później obiad. Później komputer.Cały dzień zastanawiałam się czy mam iść do kościoła. Czułam wewnętrzny opór. W końcu stwierdziałm,że spróbuję. Wyszłam sobie tak,żeby dojść punktualnie. Przyszłam 3 minuty przed. Chciałam przejść obok koscioła, ale nogi mnie skręciły. Weszłam,pomodliłam się, powiedziałam,że lepiej będzie jak sobie pójdę i...wyszłam. To nic,że poruszałam się w innym kierunku niz tłum. Tak jest lepiej. Przeszłąm się. Uspokoiłam myśli. wewnętrzny porządek jako taki się znalazł(taki jak na moim biórku, które wygląda no nie dko końca uporządkowane). Teraz siedzę. Boję się,że to uczucie pustki powróci.
W sumie to moje życie wygląda jak wygląda. Jeżeli mam go jakoś opisać, to jedyne skojarzenie, które przychodzi mi na myśl,że ktoś budował budynek. Miał być potężny gmach. Ktoś dobudował prawie do dachu, połowa domu jest pokryta, a druga jest wystawiona na działanie czynników atmosferycznych.
Ale to nic.
 Zastanawiałam się też dlaczego piszę zreguły o sobie. Jak jestem zła, to myślę "moje" - cholerny egoista. Wczoraj trochę wpadłam na pomysł dlaczego to tak wygląda. Pisząc oceniam siebie, a staram się nie robić tego wobec innych osób. Dlatego o nich nie piszę. W moim życiu są naprawdę ludzie bardzo ważni, których bardzo cenię, to za nich modliłam się wczoraj.
Ostatnio wierz w siłę modlitwy, czasem czerpię z niej siły. Zawsze trzeba w coś wierzyć. Dobrze, jeżeli robi się to z przekonaniem. Wiem,że to co piszę jest sprzeczne z tym, co napisałam przedtem,że nie było mnie w kościele, ale nie miałam siły an to,żeby być ocenianą przez kogoś, bo nie łudźmy się, częśc ludzi przychodzi do kościoła, tyulko po to, by ocenić innych. Ja pójdę jutro. Wiem,że to się nie równowarzy, ale nic wbrew sobie. Dziasja potrzebowałam maximum spokoju.
Jest już dobrze.
W sumie to olewające czasem podejście do życia częściowo mnie denerwuje, ale jak to się mówi: nie się dzieje, co chce. Jeżeli będzie jakaś potrzeba zmiany tej całej mojej hierarchii wartości to to zrobię, na razie moje życie można porównać, do kamyka, który leży w strumyku. Jest szlifowany przez wodę, poddaje się, ona go przenosi w różne miejsca itd.
Może to trochę nie logiczne, ale dobra. Zreszta, jest jak jest i tym się trzeba cieszyć.

Teraz z lekką świadomością,że trochę niedouczona po 4 dniach wolnego kladę sie spać. Niech się dzieje, co chce. Muszę dostać 4 z chemii, ale....kurczę, kiedyś nawet lubilam, tą calą chemię,a  teraz...

Milego tygodnia wszytskim!!!!!!!!

13 czerwca 2004   Komentarze (10)

Modlitwa

Boże, dziękuję Ci za tych ludzi, których spotykam na swojej drodze. Dziękuję Ci, za to,że ubogacają moje życie. Dziękuję Ci za nich . Pomagaj nam w naszych problemach. I nie gniewaj się na nas.

12 czerwca 2004   Komentarze (20)

Wszechpotężny obok mądrości temat, czyli......

-Ty, człowieku, tyś bliski jeden, tyś przemiły,
tyś mojej duszy żywność słodka-
M. Pawlikowska-Jasnorzewska

Dzisiaj myślałam o takim wszechstronnym pojęciu jak Miłość. Nie wymyśliałam nic nowego. Z jednej strony boję się powiązań jakie ze sobą niesie, z drugiej chciałabym mieć stały punkt oparcia, bo przyjaciel to nie wszystko. Nie wiem, co b ędzie kiedyś. Chcę tylko wierzyć,że będzie kiedyś kolorowo, teraz też jest, tylko kolor jest bardzije egoistyczny-czyli zimny. Nie napawa aż tak bardzo radością i nie szerzy się na innych. Może to przesenne głupoty, no ale rodzą się w moim mózgu, więc je pisze. Skoro są moje to powinnam się z nimi zaprzyjaźnić. To jest pierwszy krok do poznawania i akceptowania swojego środowiska!

 

P.S. Jak wam się tu teraz podoba?? Mam nadzieję,że jest w miarę przytulnie : =)

 

11 czerwca 2004   Komentarze (14)

święto plastikowej tandety

Dziś na moim osiedlu jest hucznie obchodzone święto kolorowej tandety popularnie zwane odpustem. Na ulicę wylęgly tlumy przechodniów, codziennie zaszywające się w swoich czterech ścianach, aby zlustrować kto jak i w co jest ubrany. Kościól byl sprawą drugorzędną. Ludzie z procesji tylko przeszkadzali oglądać stragany. Huk petard pozwala odczuć dla jakiej iloci osób to święto jest ważne. Swoją obecnością nie zaszczycilam ani obozów plastiku, ani kościola. Nie chcialam się patrzeć na ten ogrom ludzi. Bo i po co? Każdy kazdemu jest obojętny. Nie chcę widzieć tej udawanej sympatii.

W życiu trzeba robić wszystko zgodnie ze sobą(tak wygląda moje zdanie). Więc robię. Idę tam gdzie mi się podoba, rozmawiam z tymi, z którymi rozmowa nie będzie pustą przekladanką slowną, buduję mosty, zamykam się w skorupie - mam takie ladny kolorowy pancerz...

Podlegam prawie wylącznie sobie i swojemu kodeksowi. Tak na razie jest dobrze.

Przyjechali starsi. Tyle tekstów mialam do powiedzenia. Teraz jedyne uczucie to obojętność. Dziwne. Chce mi się ciągle plakać. Glównie chodzi o to,że w wyniku pewnej rozmowy przypomnięto mi o rzeczach o których tak bardzo nie chcialam pamiętać. Teraz postępuje znów proces zacierania pamięci.

Wiem jedno: dam sobie radę. I postaram się nie prosić nikogo o pomoc. Będę się uśmiechać. Przypomina mi się taki fragment: żeby nie plakać będę się śmiać.

10 czerwca 2004   Komentarze (17)

!

ponoć wyglądam na szczęśliwą... nie podtwierdzam i nie zaprzeczam... myślę...dorastam...do..stwierdzenia,że nigdy już nie będzie tak samo.

08 czerwca 2004   Komentarze (13)

I'm sorry

Znów plakalam... Powoli się zaczynam do tego przyzwyczajać. W sumie co to... to tylko lzy, które splywają.....Za ciasno im w mojej glowie... I tyle

Nie chce już więcej nic. Boję się tego, co będzie i placzę.....Póki jest jasno udaję,że wszystko w porządku, śmieję się... Zabierzecie mnie od siebie...

To takie trudne - być panem swego zagmatwanego świata. Jedynym wladcą i jedynym slugą....

To trudne...

Przepraszam.

07 czerwca 2004   Komentarze (13)

Wspomnienia...

Hej

Bylam dzisiaj w kościele. Dokonalam pewnej obserwacji - jeśli w sobotę idę spać po 22 to calą mszę na 10 przeziewuję. Świetnie.  Chyba już lepeij iść na 8.30, bo ziewać zacznę ok. 9.15 zawsze jak się nie wyśpię, to ziewam pomiędzy 9 a 10.30

Madzia zemdlala. Próbowalam ją ratować, ale mi się nie udalo. Boję się jak ktoś mdleje. Bardzo mi przypomina to "coś", co się stalo ze mną po wypadku 3 lata temu. Bylam przerażona konsekwencjami. Jedyna myśl to zamknąć oczy i poszybować. Olek mi nie pozwolil. Kazal wąchać spirytus. Pomoglo. Ale uczucie pewnego rodzaju krzywdy pozostalo. Musialam się patrzeć na moją cieknącą strumieniami krew. Niezbyt przyjemny widok. Tąbialą koszulkę później omijalam szerokim lukiem. Balam się jej. Jej wspomnień. Po tym zostaly mi tylko blizny. W tym jedna na brodzie. Dlatego wlasciwe bylo moje wczorajsze stwierdzenie,że jestem odporna na ból.

Wczoraj... Tak dawno... Ta droga na stację dużo mi dala. Zmierzylam się z wlasnymi lękami. Jedyny minus - kilka osób wie o mnie wiecej niż to przewiduje moja niepisana ustawa. Wiedzą to, czego o mnie nie wiedzą nawet bardzo bliscy mi ludzie, ale i tak to co oni wiedzą to jest maly pikuś w sumie.

Obudzilam się. Czekalam na jakąś pobudkę. Myślalam,że zobaczę Agatę, Iwonę i Sylwię, a bylam zamiast tego w moim pokoju, i żadnej jutrzni w perspektywie.

W domu mam dwa brewiarze dla świeckich - nie zmieścily się do malego księdza od brata :] poczytam sobie.

Bardzo się zmienilam od początku roku. Trochę bardziej się uodpornilam.

Dzwonil tata. Stęsknilam się za nimi. Obiecal zalatwić mi gitarę. Trzymajcie kciuki,żeby mu się udalo. Od 3 lat marzylam,żeby grać na gitarze. Książki Coehla przekonaly mnie,że trzeba urzeczywistniać marzenia. To będzie pierwszy krok.

Na ten nowy tydzień zyczę wszytskim wszytskiego dobrego.

No i oczywiście uśmiech na twarze!!!!

06 czerwca 2004   Komentarze (12)

Wróciłam!!! Spóźnione pozdrowienia niewiadomo...

Wróciłam... Było bardzo fajnie, choc taki sposób spedzania czasu jeszcze kilka miesięcy temu by mi nie odpowiadał.
No wiec po kolei.
Byłam sobie godzinkę na rynku w Krakowie, potem sobie ruszyliśmy w stronę Zakopca.Gdy wysiedliśmy w naszej małej wiosce była godzina 23 i nikt nie wiedział, w którą stronę mamy iść. Wokół ciemność i las, ale doszliśmy... Ten moment mi się najbardziej podobał. Co prawda doszliśmy już w czwartek o godzinie 00:40, no ale to nic. Poza tym nie spaliśmy na karimatach, ale na materacach.
Czwartek :jutrznia - śpiewanie psalmów po benedyktyńsku, śniadanie, łażenie po domu, wyprawa na Turbacz, do którego swoją drogą nie doszliśmy, bo zabrakło nam sił; powrót do domu, nabożeństwo radosne(dla mnie wcaletakie nie było) lekie złapanie przeze mnie doła, płacz na całą godzinę - spałam 5 godzin
Piątek: poszłam spac o 2 zapłakana i wogóle z wygasłymi jakimikolwiek emocjami, wstałam 15 minut przed jutrznią, smutna i wogóle, uciekłam ze śniadania, choć nie można tak, ale Duduś się nade mną ulitowała.Poszłam szukać moich ulubionych psalmów; poprawienie humoru, wyprawa do sklepów, potem 1,5 godz. w lesie na spacerku. Wieczrem psychologiczne zabawy.
Dziś: wstałam po 4 godzinach spania, spakowałam się zjedliśmy śniadanie i baj-baj, nasz pobyt się skończył. Jechaliśmy od 10 do 17 śpiewając różne piosenki.
Ogółem - był to jeden  moich najciekawszych, najdziwniejszych i najśmieszniejszych wyjazdów. POznałam mnóstwo ludzi. Trochę rozjaśniło mi się w życiu albo raczej w tym, co mam z nim zrobić- mianowicie nie schrzanić.
Wiem już czemu niektóre moje sprawy wyglądają jak wyglądają. Intuicyjnie podoba mi się ktoś, z kimnie mam szansy coś zbudować, a wszystko dlatego,że boję się odkrywać w ludziach ich wady.
Teraz staram się przezwycieży.
Mnóstwo osób stwierdziło, że lubi to zasmarkane z powodu płaczu chochlikowate stworzenie, które często się śmieje i ma dołeczki w policzkach uwielbiając przy tym piosenkę "IKAR" i szerzącą ją pomiędzy innych, ufne i miłe stworzenie, które przytulajac się sprawia,że wszystko staje się jaśniejsze.( o wadach nie gadaliśmy, na szczęście). Sama się zdziwiłam,że tyle ludzi mnie lubi, ja ic też bardzo polubiłam i będzie mi bardzo ale to bardzo brakować tego wszytskiego, co tam robiliśmy. Tego czarnego i zwykłego także humoru i tych serdecznych ludzi.
Spotkamy się w piątek na 2 godziny, tylko piątek będzie za tydzień.
Moje spostrzeżenie: zdziwiłam się, że potrafiłam z tyloma ludmi porozmawiać o rzeczach dla mnie waznych, o niektórych pierwszy raz nie płaczac przy tym, nie udając sierotki i wogóle. Duży krok do przodu jak na mnie.
Żeby teraz znów nie stać się tym zamkniętym w sobie żółwiem.

Jadąc stwierdziłam,że moje życie przypomina koszulkę, którą kiedyś bardzo lubiłam. Teraz jest sprana, wytarta, pozszywana i poplamiona.
Mam już drugą - pomarańczowo-zieloną, z kwiatuszkami, lekkim odcieniem czerni, uśmiechniętą buźką. Ta koszulka jest oryginalna, tylko tak bardzo za nią się stęskniłam,że boję się ją nałożyć, więc ona czeka...Czeka aż dojrzeję do tego kroku.

Jestem już!!! I wiem juz co mam robić - żyć nadal jak mi się podoba, każdy czowiek ma wady, czerpać z życia moim ulubionym kubkiem: wiecznie kochać, wiecznie żyć!!! Sobą być!! Wolnym być!!!

05 czerwca 2004   Komentarze (14)

Jedzie pociąg z daleka...Czyli ludziq jutro...

WSZYSTKIM DZIECIOM WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI [hmm jak mialo dalej lecieć?;już wiem] z okazji jedynego niepowtarzalnego i wogóle...święta, które powszechnie nazywa się Dniem Dziecka

Dojechalam i wrócilam spokojnie. Wszystko się dziwnie pięknie i latwo ulożylo. Bardzo się z tego cieszę. Jest też inny powód do radości - znów widzialam M. tym razem rozmowa liczyla dwa zdania, ale on wypowiedzial więcej slów niż ja :=) [ten moj urok osobisty :P]

W szkole jak na wojnie raz jest szybciej, a raz dlużej (wiem,że nie o to chodzi w tym przyslowiu, ale dzisiaj wszytsko mi wolno). W każdym bądź razie na przerwach jest wesolo.

Jestem zanurzona w wielkim śmiechu, który niewiadomo gdzie ma swoje źródlo... nie będę go szukać, niech sobie tryska

Jutro jade gdzieś daleko, do nieokreślonego miejsca. Chyba w góry, ale kto to wie. Więc od jutra ślę serdeczne pozdrowienia niewiadomo skąd. Wracam w sobotę. 3 dni bez neta. No, ale dobra. Idę już spać. Bagaże mam prawie spakowan,e niektóre rzeczy się nie mieszczą, no ale je weochnę na chama :D

Pozdrowienia dla wszystkich wesolych i uśmiechniętych ludzi, dla tych smutnych z dodatkowymi życzeniami dobrego humoru; zwlaszcza dla zoo i warzywnika... no i detka też.

Wracam w sobotę!!! Papatki :*

01 czerwca 2004   Komentarze (18)
Moje | Blogi