czy ja kiedykolwiek....
huśtawki nastrojów ciąg dalszy. to chyba taka slabość.ciągle się uczę, lecz ktoś imieniem życie pozbawia mnie zludzeń,a nadziejami ży nie chcę.nie wiem czy jest jakaś różnica?może tylko w mojej glowie?hcialabym wierzyć,że kiedyś będzie dobrze, uśmiechać się wokól i być milą towarzyską rozmów.sytuacja rzeczywista wygląda tak:gg wylączonye,żeby przypadkiem nie chcialo się komuś ze mną pogadać, siedzę w domu,żeby nie mówić ciągle na ulicy cześ i marzę o dniach wolnych.muszę kupić drzwi do mojego pokoju.i muszę nauczyć siębyć dumnym z tego,że jestem czlowiekiem.i że...a zresztą po co ja to piszę?
chodzę po ścianach szukając siebierękami badam uwypuklenia dolki i rany życiaprzechodniów proszę o cement i odrobinę farbymoże być biala, zielona albo żólta byle nie szaraczasem ktoś uśmiechnie się lekko popatrzy odróci wzrok i pójdziebardziej lubię tych którzy czasem podzielą się cementemwtedy z przyjemnością pracuję nad ukrywaniem ran.