Najważniejsze to powstawać.
Żyję i wciąż się kłucę. I wiem,że jestem zdana na siebie. Pomimo przyjaźni.
Takie poddawanie się ma sens. Bo później można powstawać. A im częściejtym więcej barier trzeba pokonać.
W szkole wystawianie ocen. Są to jedyne dni, w których nie cieprię mojej szkoły jako miejsca przebywania. Bo wszyscy się denerwują, nauczyciele zwlekają do ostatniej chwili a ja już nie mam siły na nic.
A i uruchamiam program naprawczy. Nie ma co się użalac nad sobą. Zawsze dobrze mi idzie, do momentu kiedy ktoś się nie zapyta jak się czuję. I wtedy od nowa. Muszą? No pytam się.