T ę s k n i ę.
Zapomniałam. Przez przypadek do porannej kawy dodałam za dużo smutków. Ubrałam się kolorowo, co miało w założeniu poprawić humor. Uciekłam od ludzi. Nie ci, co tydzień temu. Do t a m t y c h chę!! Rozumie to ktoś czy nie. Nikt nie zawinił. Zabawa losu. Ciągle nie ci ludzi obok mnie. Od kilku dobrych lat.
Wybiegłam. Szare ulice miasta, które nie jest moje. Jak naprawdę niemoje odczuwam dopiero teraz.Śnieg padał.Równomiernie i uspokojająco. Szybki krok donikąd przemienił się w powolny i z rozmysłem. Wróciłam. Żeby w takim mieście jak to nie było się gdzie wypłakać...Bez zbędnych pytań...Potem znalazłam ramię. Skwapliwie z niego skorzystałam. Będę zadawać się tylko z tymi ludźmi, którzy mają chusteczki.
Przepraszam. Po prostu znów(wciąż) cholernie tęsknię. Za czymś, czego już prawie nie ma...