Już nie płaczę.
Już nie płaczę
Życie łamie mnie
jak suchą trzcinę
już nie płaczę
Życie łamie mnie
dyskretnie
w rękawiczkach
z uśmiechem
już nie płaczę
I tak nikt
by tego nie zauważył
Łzy płyną w głąb
moje serce tonie.
I tak po cichu. Błądząc od drzewa do drzewa, od spojrzenia do następnego. Szukam sensu. Czasami udaję, że go juz mam. Trzymam w garści, a kiedy otwieram, by przyjrzeć się dokładnie, okazuje się, że jest pusta. Tak przeraźliwie p u s t a. I nie ma w niej nic. A może nawet nic nie było.
I jeszcze nic mi nie udało się naprawić. Nie przerwałam niczyich złudzeń. Nie powiedziałam ani dziękuję, ani przepraszam. Minął dzień. Zacznie się kolejny. Już po rekolecjach. To znaczy, że jutro będzie zupełnie inaczej.
Daj mi usłyszeć Twój głos...