Kolorowy film, komedia...Ludzi w kinie tłum...
Kiedy czytałam książkę Louisa "Listy do nieznajomej" zazdrościłam mu tej korespondencji. Że przez 13 lat w chorobach i radościach pisał do kogoś, kogo nie znał. Z dobrą radą i ciepłem. Może wywołałam wilka z lasu, ale nagle zjawił się ktoś taki na czyj list( w formie elektronicznej, coprawda) czekam. Ktoś, kto zawsze mnie zaskakuje. Ktoś kogonie znam, ale poznaję.
"Mieszkając" na blogach nauczyłam się poznawać ludzi przez to, co piszą o sobie. Gdyby mi ktoś zabrał możliwość bycia tutaj byłoby źle. Bo ta społeczność to też moje miejsce. Dziękuję.
Kolejny tarapat. Ale to nic. Zmieniam się. Już się kłócę, przeklinam, plotkuję...Ironia nadal rozsadza.
Jest dobrze!