Tak aksamitnie.
Taką dziwną i niespodziewaną jedność z tym sprzętem odczuwałam. Może, gdybym nawet spróbowała coś narysować...kto wie...Czasem, na ogół bardzo rzadko potrafię rysować, śpiewać i grać. Poźniej zostają mi tylko słowa. Ale...przecież i slowa znaczą. Choć czasem mniej niż czyny. Dzień dzisiaj strasznie leniwy. Nic mądrego nie zrobiłam. No może...dwa razy karmiłam Małego, kilka godzin z nim przesiedziałam, "kłuciliśmy" się...Dobrze jest miec takiego małego Smrodka.
I jeszcze. Tak bardzo się cieszę, że jest ktoś, czyim Tulipankiem jestem. To znaczy roszczę sobie do tego prawo. I że jej ufam, i że z wzajemnością. Jakie to szczęście, że znam ludzi od których bije takie wewnętrzne ciepło. Że można się przy nich grzać.(dzisiaj ktoś mi zadedykował w radiu piosenkę. Poczułam się wyróżniona.)