Bo jeżeli...
The Muse "Sing for absolution". Wystarczy mi sam głos. Fragment rozmowy:
-Już dobrze, prawda?
-Nie, nadal mnie to trzyma.
-Wiesz, podziwiam Cię. Nic po tobie nie widać. Wyglądasz na całkiem szczęśliwą. (Nie powiedziałam: popatrz mi w oczy).
Staram się. W szkole, na szczęście, niezłe wirowisko, więc nie mam czasu, żeby myśleć. Zresztą...Pomimo, że myślą o mnie, że jestem otwarta, to tak nie jest. Cedzę im...Mówię, to, co jest mało ważne, to, co mnie gryzie zostawiając w sobie. Już bardzo długi czas. Głupio mi, że piszę, że się sypię, ale przecież po to jest to miejsce, żeby jakąś chwilę być szczerym. Nie mam siły. Ten miesiąc jest zbyt fatalny.
I tak jak prawie codziennie. Przychodzę tam, niemo wpatrzona w jeden punkt, do uszu docierają śpiewy i odpowiedzi ludzi, stoję. Tak naprawdę nie chcę ich ani widzieć, ani słyszeć, więc po co tam jestem? Nie wiem. Na zadużą ilość pytań mam taką samą odpowiedź- Nie wiem i nie chcę wiedzieć.
Szkoda, że nic nie jest takie jak dawniej. Brakuje zapachu, kolorów i tej łagodności dzięcięcego oczka. Zostało we mnie za to za dużo naiwności. Niech żyje i ta pani, ale dlaczego wybrała akurat mnie? Myślałam. Ja on, ten taki most, pochmurny dzień, sobota, tak bardzo dawno temu, że można by już nie pamiętać. Ten smak. Czemu on jest tak bardzo daleko? A nawet jeżeli...ciągle wracam do tej rozmowy po latach. Tak, jakby tej pieprzonej przerwy nie było...jakby to był zły sen i znowu jest ktoś, kto czeka, dba i wcale nie dlatego, że jest członkiem rodziny. Przypominam sobie tych wszystkich zastępczych, mających w sobie coś z niego. I co? Warto było? pytam się siebie. Tak. Jestem twardsza i bardziej zamknięta. Chyba o to chodziło. To dlaczego te dwie sprawy teraz tak nałożyły się? Czemu to tak boli? Choć było przyjemnością...Źle mi. Jeszcze popływam w tym smutku. Napoję nim wszystkie zmysły. Jeszcze nie wiem co będzie potem. Tak bardzo...zgrzyt żelaza po szkle, ściśnięte pięści, krople łez na wargach, chwila, silne dziewczynki nie płaczą, jakie łzy? To przecież deszcz. Majowy deszcz.
Bo jeżeli zawierzam Mu każdy dzień to może nie powinnam się dziwić, że mam najpierw do Niego pretensje?
Płynę w białej łódcetwoich ramion
przez głęboką ciemność
Rozczesujesz mi włosy
palcami
Przez okno wchodzą
granatowe fale nocy
Płynę w twoich ramionach
samotna
Wiem
powinnam wreszcie odejść
Lecz wciąż się boję
że utonę sama
w granatowych falach nocy
albo w białych falach dnia