Bo życie zaskakiwać potrafi, wiesz?
Nie uwierzysz. Gdybyś mnie znał na codzień namaclanie też byś nie uwierzył. Chociaż ze mną przecież różnie bywa. Tak, oczywiście, że wycieczka była planowana od połowy sierpnia. Tylko miałyśmy gdzie spać. A jak sie okazało w czwartek nikt nie przygarnie dwie dziewczyny. No i powstaje dylemat-realizować wymarzone czy zwiesić głowę na kwintę.Ten dylemat trwał w piątek na pierwszej lekcji. Dialogami typu:
-Szkoda,że tak wyszło.
-No...
-Ale już na przerwie:
-Jedziemy?
-Jedziemy!
-To czekaj, pojadę do domu po plecak.
To nic, że moja klasa miała w-f, a ja tylko 90 minut na dojechanie do domu, spakowanie sie, prysznic i takie tam inne. Fakt, że żadna z nas nie miała laci pod prysznic, no ale ręcznik przecież był.Tego dnia nic nie byo normalne i zaplanowane jak np. rozmowa z wychowawczynią, sam wyjazd, czekanie na pociąg nie an tym peronie, niewiadoma gdzie będziemy pać jawiała się jako problem drugorzędny. Była jedna rzecz, którą musiałymy zrobić. Znaleźć trzech Ulubionych Braci, o których też nie było wiadomo, ze są.Ale.Pociąg przyjechał z opóźnieniem. A Kraków...Moja miłość od pierwszego wejrzenia, zauroczenie z dawnych lat...Korzystałam z szlaków pokazanych przez P.( też jednego z favourite). I ten element zaskoczenia, kiedy Brat z ulubionym krzyżem był:
-Co wy tu robicie?
A w myślach: Jest na to odpowiedź?
Nie! Naprawdę niesamowite było to. Tyle radości, szczęscia i uśmiechu. Zapomnienia o tym, co było, jest, tam za zamknietymi drzwiami. Innych ludziach. Tylko 4 osoby liczące sie przez dwa dni. No i jeszcze ja. I ulubione oczy z uśmiechem, okulary z brodą, a przede wszytskim słowa, uśmiechy! Tak! Warto było.
Nazajutrz:
-Gdzie spałyście, w błocie?
-Pod mostem.
-Nie, w parku na ławce.
A tak naprawdę u szarytek. To też zostawię dla siebie. Chcę pamietać nienaruszone.
Na jakiś czas, Pamiętniczku, Twoja Pani jest wyleczona. Na długo, niech tak będzie. Bo ona chce B Y Ć. Z uśmiechem, szcześliwa, radosna, pokorna, a także kimś, kto zna odpowiednich dobrych ludzi. I nie ważne co ktokolwiek mysli.
Owszem, nie zmieniłam się. Bo mój stosunek do tych osób się nie zmienił, a więc model zachowania też nie, bo po co, jeśli jest tylko kilku takich ludzi, z czego właśnie mniejsze kilka jest blisko, a reszta-no, gdzieś w Polsce.
I wiem już, że: "To nieprawda, że masz pecha i zawsze ci się w życiu nie szczęści. Nie łudź się, że dla ciebie powinny być przygotowane optymalne warunki, żebyś mógł bez przeszkód rozwinąć wszystkie swoje możliwości i nie tracić czasu i energii na błąkanie się, na powroty w to samo miejsce, na zabezpieczenie sobie minimalnych warunków egzystencji." A więc trzymaj mnie, bo biegnę dalej. A właściwe pytanie-My nie damy rady?
Bo przecież dobry bieg nie jest zły.
I uśmiechnij się, jeśli właśnie skończyłeś czytać.
Bo Kraków nocą, pociąg nocą, Katowice nocą, moje zaspane osiedle nocą...Bo piękne to jest! A kraków nigdy przedtem tak jak dziś...Wiem, co mówię.