• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003

Archiwum 28 grudnia 2005

Święta.

Koniec świąt. Mniej więcej tyle wynika z mojego powrotu. A duży bałagan po wyciągnięciu zapakowanych przez mamę rarytasów świadczy, że w tym domu jestem sama. Sprawia mi to ogromną ulgę, bo...ale to nieważne, to ta jedna, gorsza rzecz, która mogła nam zepsuć tamte święta, które się już skończyły. Przyznaje nieuzasadnioność moich obaw. Uśmiech Darka, ciepło Mamy i Babci, porozumienie z tatą, wujkowanie i ciotkowanie. Do tego mały pies i krysia-śmierdziel. I załowałam, że muszę wyjeżdżać. Dobrze, że nie uciekłam od tych świąt. Tylko o jednej rzeczy zapomniałam-o obiadaniu się. Tymbardziej, że mama nie dała mi zrobionej specjalnie dla mnie ulubionej sałatki. Pyszna. I makowca. Bo głupia powiedziałam, że nie chcę nieść. I wiśni w słoiczku. Ale mam wino od taty. I czuję się jak już jakaś zupelnie samodzielna osoba odwiedzająca własną rodzinę tylko w święta. A Darek tęsknił jak pojechałam. Mamy swój język. Mądry zamiast odpowiadać tak czy nie zaznacza tylko nie milcząc stwierdzając tak. I jak promienieją jego oczy. Dla mnie, dla nas. Tak ciepło było....Bo my rodziną jesteśmy. Chociaż nie wsyztsko nam się udaje, ale poradzimy sobie.

A dzisiaj wracałam pksami. Ile męczenia się i jak zimno. Potem zamiast żeby odpocząć jechałam do media marktu autobusem, który nie przyjechał. Potem na mszy. Dzisiejsze święto zawsze miało dla mnie jakieś szczególne znaczenie. Nie mogłam zrozumieć jak można było pozabijać tylu małych dzieciaczków. Teraz niewyobrażam sobie tego tymbardziej, kiedy wiem, co to znaczy towarzyszyć takiej kruszynce od samego początku.

Potem poszłam na spacer. Wyprosiłam się i wprosiłam się na sylwka, choć nadal chcę zostać w domu. Patrzyłam się na moje osiedle z góry i nawet zdążyłam się pokłucić.(kto, ja?). I nie zrobiłam tego, co chciałam.

Ale Święta były cudowne. Bo wszyscy blisko.

28 grudnia 2005   Komentarze (11)
Moje | Blogi