Dzień kolejny. Z ilu jeszcze?
Wydaje mi się, że zdarzy się coś niedobrego. Jakoś tak się juz przyzwyczaiłam skulona wewnętrznie. Dokładnie to tam w środku, gdzie nie wchodzę nawet kiedy mam czas.
Matura z historii...liczyłam kilka punktów więcej, ale zważywszy na to, że część pytań była z czegoś, co mnie nigdy nie interesowało(hoistoria bieżąca) to moje 73% w sumie mogą być. Rozglądałam się za biżuterią. Może do sukienki dopiąć broszkę? Gdzieś widziałam ładną, ale nie pamiętam gdzi i która. Nie chcę zostać z jednej chwili na całe życie na takim krażku, co to światła odbija.
Mój 10ciodniowy znajomy, który miał wczoraj wysłać mi już ostatni sms na koniec naszej znajomości od wczorajszego wieczoru pisze znowu. Bo to było tak, że rzuciłam na niego okiem i mi się wtedy spodobał, no na tym sylwestrze. I 1 stycznia tak sobie miarkuję, że można by go było zobaczyć, no nie? Zeby stwierdzić czy za jasności jest inny. No i widziałam go dwa razy. Raz sama chciałam, a drugi rz już sam przyszedł. W każdymbądź razie wczoraj już życzył mi udanej studniówki i powodzenia, bo podobno do siebie nie pasujemy. Ja mu napisałam, że nareszcie to zrozumiał i święcie uważałam sprawę za zamkniętą. Ale on mnie nie pojął tak własnie dokładnie. Jak mnie w takich strzegółach nie rozumie to jak chce mnie zrozumieć kiedy mi będzie źle? I dzisiaj się dowiaduję, że ja jestem ładna i że nawet mój sposób wypowiadania myśli mi się podoba. Tak szczerze mówiąc te ostatnie kilka miesięcy wiele mnie nauczyły. A zwłaszcza tego jak wyglądają ludzie, z którymi nie chcę mieć doczynienia.
Jutro robię sobie wolne. Napiszę pracę o barwach życia. A jak im się nie spodoba...To się tylko uśmiechnę do siebie. Barwy mojego życia podobają mi się. O!