Drugi czwartek tego roku.
Zmęczona. Zła. Z obolałym pośladkiem, pieczącymi oczyma. Ten stan można nazwać jedynie: "dajcie spokój!" I wreszice podoba mi się moja sukienka studniówkowa. O niczym innym iprócz szkoły, a zwłaszcza historii nie mogę myśleć. Nawet M. się na to zgodzić. Zadał mi jedno pytanie, które świadczy o tym, że słuchał mnie od początku naszej znajomości. Tzn. gdzieś od października. Opowiedz mi o swoim byłym chłopaku. Myślałam, że mu chodzi o K. i przypomniał mi się temu rok. Potem dopiero zaczęłam unikać jakiegoś trwałego łączenia mnie z kimś. Chodziło mu o A. i moje niedojście na jego studniówkę. Potem on opowiadał. Nie wiem dlaczego, nie wiem kim on ma być w moim życiu, ale...nie zapomniał o niespodziance. Przyniósł mi dzisiaj zaproszenie na swoją studniówkę. Podoba mi się w nim to, że jest taki delikatny. Stanowczy a mimo to spontaniczny...I pewnie mogłabym jeszcze trochę napisać, ale przypomniało mi się, że przecież o niczym innym oprócz skzoły nie myślę...Jeszcze angielski na jutro.