Credo
Mam 18 lat i dla mnie nadal wierzyć to znaczy, wiedzieć, że taka jest prawda. Bo tak mnie nauczono. Że przebywam z ludźmi, którym ufam, więc wierzę, bo wiem, że mówią prawdę. I dlatego...Tak właśnie... Tata, wiem, że jest. Nie mogłoby go po prostu nie być. Człowiek nie byłby wtedy taki. Kolorowy, wrażliwy, delikatny i z empatią. Świat mógłby wtedy kręcić się w drugą stronę. Nie moża byłoby ufać, wygadać się Komuś, kogo nie widzisz, a jest. Jest jak zegarmistrz, ale nie wolterowski, tak trochę może. Stworzył ten świat, ale nie poszedł sobie, musi dokonywać przeglądu mechanizmu, zmeniać stare części, ciągle być, żeby wartość tego zegara drastycznie nie spadła. Poza tym On przychodzi tak, że Go czuć. Kiedy sie zapala świeczki, jest cicho i w głowie pojawiają się słowa. Np. takie" Bóg miłością jest, moje serce tą miłością płonie..." No bo od kogo tej miłości się uczyć? Takiej trwałej, błogosławionej. Przecież to co tworzy człowiek, kiedy nie myśli wartościami tylko popędem, to się zbyt szybko rozlatuje. Nie ma wtedy rozmowy między ludźmi. On jest i dlatego zawsze wtedy, kiedy mówię, że życie nie ma sensu, to wiem, że mimo mojej prawdomówności kłamię. Bo ma...bo są takie niebieskie schodki do Nieba. A kiedy się nie udaje, kiedy tracę bycie człowiekiem, wtedy tak wtedy zdala od ciemnych budek z kratkami, szukam spowiedzi. To jakby On akceptował, że ja dziecko, ja człowiek, ja i moje wady. I wtedy z uśmiechem od nowa. Więc wiem, że jest. Bo ufam tylko tym, którzy są.