Złożyło się tak, że wybrali mnie starościną roku. I szczerze- z jednej strony mnie to cieszy, bo ludzie zauważyli mnie no i kojarzą już trochę. Z drugiej strony, podobno w czasie sesji zajmuje dużo czasu uganianie się za pierdołkami. Nic, dożyjemy, zobaczymy.
Jutro zmywam się do swojego pokoju na dwa dni.
Zauważyłam wreszcie, co mi nie gra przy naszym pokoju-że w domu rozpoznawałam po zgrzycie klucza, kto przychodzi i już chciałam z radością, ze smutkiem bądź z entuzjazmem opowiadać, a jak byłam mała to nawet przyjść i się przytulić. A tu tak nie ma...