• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
30 31 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 01 02 03

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003

Archiwum 23 listopada 2006

Łyżka kultury, ale takiej to ja chcę garściami....

12 godzin nieobecności w domu...Tzn. wpadłam na 4 minuty, ale to się chyba nie liczy, prawda?

I w biegu, ja i koleżanka z grupy, a tam czteropasmówka i przejście dopiero za mostem, no to my...na to przejście. A ludzie idą i idą. Wchodzimy, miejsca tylko stojące. Trudno, nie ma co narzekać, stoimy na schodkach, staram się przysłuchiwać rozmowom, bo właśnie o Krakowie sie toczą. W pewnym momencie oklaski-wchodzi Szymborska, idzie sceną, ktoś podaje jej rękę, schodzi, siada w pierwszym rzędzie. Pierwsza Dama. Opieram się już wygodnie o ścianę, kiedy okazuje się, że dostajemy kredyt zaufania, olbrzymi na przyszłość-zaproszona nas na miejsca vipowskie, co prawda tylko dlatego, że nie przyszli posiadający zaproszenia. I siedzimy obok tych wielkich dam, którzy nie wiem jeszcze czym są wielkie, ale sprawdzę, bo tą wielkość od nich czuć po prostu, wielkomiejskość i styl. Na scenę wchodzi Ryszard Krynicki. Mężczyzna w czarnej marynarce, podczas mówienia trzyma jedną rękę w jej kieszeni. Mówi o Staśku, później nazywanym także Staszkiem, który dziesięć dni temu miał 60. urodziny. Drugi czyta napisaną notkę o życiu jubilata-Poznaniak, intelektualista, wielbiciel słowa. Na scenę zaprasza tych, którzy do tej pory mieszkali jedynie w książkach. Ze znanych mi wchodzi wspomniana już Wisława Szymborska, potem Bronisław Maj, Adam Zagajewski i ci, których jeszcze nie znam. Panowie mają marynarki, w innym kolorze niż spodnie, koszule i krawaty zawierają w sobie kolor szary. Do czytania wierszy wkładają okulary. Więc tak wyglądają poeci? Bardzo konkretnie i wcale nie wpisują się w mój wyimaginowany obraz poety-proroka. Co innego Szymborska-subtelność i delikatność i ta łagodność w oczach. I potem czytają swoje ulubione wiersze tego poety, którego poznałam wydawałoby się przypadkowo, a który jest moim idolem. Określony "narkomanem słowa" Stanisłam Barańczak. Czasami powtarzam za nimi w myślach "Widokówkę z tego świata", "Już wkrótce" albo wiem kiedy będzie o wiewiórce, tej w kolorze szarym, a nie rudym. Bardzo szybko się kończy. Opuszczamy naszą lożę vipów, ustawiamy się w kolejce po płaszcze. A tam:
-Widzisz to co ja? Tam Chyra stoi! No patrz! Zrobił taki śmieszny grymas, o którego bym go nie podejrzewała, tzn. żadna z ról, w których go widziałam nie dawała mu do tego prawa.
A potem przeszedł tuż obok, w zasadzie się ocierając z powodu tego,że miejsca mało.
Zmierzwione włosy, marynarka w stylu sportowym... No, no,. no...
Więc pierwsze wyjście w kulturę Krakowa i od razu tak wielkie...No, no, no-to się porobiło.

I tak mi lżej jakoś dziś. Wczoraj, szłam już sobie ulicą powłócząc nogami, i smętnie myślałam, jakieś łzy próbowały się pojawić, ale ja nie płaczę. Łzy przychodzą, kiedy największa bezsilność, więc najpierw im nie pozwalam, a potem sobie. Bo dla kogo ja tu jestem? W imię czego? I być może troszkę się dostosuję, troszkę podbam o siebie, spróbuję być lepsza. Ale to jest mój wybór.

Bo ja sobie sterem, żeglarzem i okrętem

23 listopada 2006   Komentarze (7)
Moje | Blogi