Przeplatane.
A świat obok? Walka na słowa. Że mam niby wyjść, bo ciśnienie skacze. Że nie mam prawa, że lepiej...i ten strach czy kiedy wrócę drzwi nie będą zamknięte od środka
Ale to, że nie zmarnowałam czasu.
Że jest moja przyjaciółka, że Q. spotkany przypadkowo ucieszony, rozgadany, że do Kierującego Drogą wpadłam tak zwyczajnie na kawę,
że nawet rano na przystanku rozmowa z dziewczynami,
że jest się z kim przywitać, uśmiechnąć do kogo. Że tam częśc mojego domu jest.
Niektórzy mają błędy młodości. Ja te dzieciństwa. Dziś tak dotkliwie wspominane w tej przychodni lekarskiej, i pani doktor taka miła, bo zdziwiona, że ktoś jak ja, że moim wiekiem, widziałam jak się stara, próbuje mi pomóc, mówi, że to rozwiązanie tymczasowe.
A przecież zdaję sobie sprawę z tego, tylko staram się o tym nie myśleć.
Potem, kiedy wracałam, ciągle jeszcze z duszą na ramieniu przypominałam sobie.
Dwanaście lat miałam. Jeszcze większa chudzina niż teraz, wzrostu umiarkowanego. Sobota była. Przeczuwałam, że tak się stanie, może teraz tak mówię? Raz zemdlałam na pewno, drugi raz prawie. Starszy podsunął mi jakiś spirytus żeby ocucić. Wszędzie krew. Na bluzce, spodenkach krótkich, na koszuli starszego, którą się stale wycieram. Młodszy ma po tym bliznę na ramieniu. Ja na brodzie. Cyba się wtedy bałam. Jabłka tak kusiły. Starszy, wtedy 18letni ciągle, że na niego będzie, bo pod jego opieką. To była chyba moja pierwsza dorosła decyzja, bo chyba nie wybór profilu klasy, nie, tamto. Powiedziałam, że to moje, że już nic nie zmieni. Choć może gdybym wtedy do lekarza, ale bałam się.
Ciągle się przeplata w życiu. I to co warto pamiętać, i to co trzeba pamiętać.