• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
26 27 28 29 30 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 01 02 03 04 05 06

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003

Archiwum 02 grudnia 2007

Od piątku do niedzieli. Z czwartkiem włącznie....

Odsuwam pieprz, deskę do krojenia, przed chwilą znalazłam myszkę na monitorze.

Tak sobie myślę, że powinnam zacząć od czwartku, który płynnie przeszedł w piątek. Wtedy właśnie w aka. była impreza andrzejkowa.Mieszkanie w aka. ma czasem te dobre strony, że np. niekiedy można za pokazanie albo i nie takiej karteczki ze zdjęciem uzyskać darmowe alkohole. Tym razem w liczbie dwóch. Plan był taki, że pojawiamy się na chwilę, a potem wracamy się uczyć. I wróciłyśmy i uczyłyśmy się, i nawet alkohol tak po prostu jakoś się zmarnował i został przykładowo wylany do zlewu. Ale piątek był na tyle dziwnym dniem, że np. prezentację z angielskiego, którą jeszcze w czwartek mówiłam 10 minut, wtedy mimo że wolniej i chyba więcej słów użyłam, to uwinęłam się w 6. Dzięki temu nie spóźniłam się na następne zajęcia, ale wątpię, czy aby na pewno o to chodziło. Potem poszłam na dyżur. I pierwszy raz w życiu zdarzyło mi się tak, że wiedziałam co do mnie się mówi, nawet wiedziałam, co chcę powiedzieć, ale np. zamiast krzyżowców wyszli mi krzyżacy, zamiast lampy oliwnej lampadka i skończyło się na tym, że może ja przyjdę za tydzień. Dziwnym trafem udało mi się wrócić do aka., ba po drodze kupiłam sobie jeszcze śliczny jasiek. Szczerze mówiąc, to ubiegły tydzień w ogóle przeszedł samego siebie-środa okres niesamowitej radości, czwartek wiadomość, o której wolałabym nic nie wiedzieć, nawet nie podejrzewać o jej istnieniu, a piątek taka po prostu zadziwiona reakcjami organizmu.

Natomiast dziś mi się bardzo podobał. Po pierwsze, na mszę trafiłam do jednego z ulubionych kościołów i to w dodatku na dosyć wczesną mszę. Kiedy tam idę, to po drodze mijam conajmniej 5 kościołów, ale tam czuję się jak u siebie, zawsze się spóźniam dwie minuty, pewnie dlatego, że wychodzę o te dwie minuty za późno. Jakoś strasznie się cieszyłam na tę pierwszą niedzielę adwentu. Ostatnio w ogóle staram się czuć jak dziecko. Być może dlatego, że więcej rzeczy tak po prostu spływa, wtedy i można iść chodnikiem z głową zadartą do góry. Po mszy, bo mi brakuje rudości na głowie, to wybrałam się jej szukać.

Miałam chwilkę czasu, to poszłam do takiej taniej księgarni i ze świadomością, że własnie wydaję moją najbliższą tygodniówkę wyszłam z dwoma książkami w reklamówce. Żeby było śmieszniej, przebiegając ulic.ę na niewłaściwym świetle omałobym nie zgubiłabym jednej. Więc ta większa jest bezpłciowym prezentem. Powinna ucieszyć tego, kto ma w sobie trochę z dziecka. Druga, to już zupełnie inna sprawa. Bo już powoli zmierzam do akceptacji mojego imienia, może dlatego, że jakoś tak jest, ale prawie się utarło, że rzadko kiedy ktokolwiek mówi do drugiego ktokolwieka po imieniu, a ostatnio mi często mówią. Więc druga książka jest z moim imieniem w tytule. Prawie wszystkie imiona bohaterów odpowiadają imionom ludzi, z którymi ostatnio obcuję.

Wracałam z książkami i czułam się prawie jak "idę młody genialny, trzymam ręce w kieszeniach" z tą jedynie poprawką, żem młoda, nie genialna, ale po prostu zadowolona.

Bo ja ostatnio praktykuję dietę mączno-czekoladową. W sensie czekoladki z oddania krwi już się kończą, a posiłek całodniowy zaiwera w sobie jak nie chleb to makaron. I odkryłam właśnie uwielbienie dla tuńczyka. Niestety, dziś się nim zatrułam, więc tak jak czekolada, chleb, krem czekoladowy i wędlina się przejadł. I mam problem z jedzeniem w przyszlym tygodniu.

Odliczam dnie do świąt. Może by tak kalendarzyk adwentowy kupić? Kalendarzyk bo malutki chcę, a nie że mi się z czymś kojarzy.

Zamiast siedzieć w latopisach lub w dostojewskich w zależności od literatury, milusio odstresowuję się czytaniem książki o tym jak ją zostawił mąż, jaka była przyjaciółka, że córka pojechała do Francji, że on jednak jest przystojny itd. Takie sobie życie w śmieszną formę obserwatorską ubranę.

No i piszę tę notkę i mimo wszystko dobrze się czuje, bo jeśli będę się czuć źle, to jeszcze mniej zmienię.

02 grudnia 2007   Komentarze (12)
Moje | Blogi