• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
31 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31 01 02 03

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003

Archiwum 03 stycznia 2008

Zabawa

Prawda jest taka, że wymyśliłam sobie pisanie o zabawie. Trochę po czasie bądź nie, ale kiedyś przeczytam i będę wiedzieć, co wtedy myślałam. Wtedy znaczy teraz.

Pamiętam, jechaliśmy wtedy i rozmawialiśmy. Jak się jedzie z kimś w blasznej skrzynce na czterech kółkach i możliwości wyjścia są ograniczone to się rozmawia, śpi albo słucha muzyki. Dobrze jest wtedy porozmawiać jak się jedzie z kimś wartościowym.

Wtedy m.in. rozmawialiśmy o alkoholu. Generalnie moim zdaniem wygląda to tak, że jeśli ktoś mówił, że można bawić się bez alkoholu, to znaczy, że wcześniej odkrył, że niekiedy lepiej jest mniej alkoholu niż więcej.

W moim domu alkohol nigdy nie był w jakiś sposób zakazany. M., czyli ja, tak po ukończeniu 10 roku życia to mogła decydować za siebie. I zawsze byłam odpowiedzialna za swoje wybory. Chyba mnie dobrze sformatowali na początku. Tak sobie teraz myślę. Choć w sumie, kiedy jechałam już na systemie awaryjnym, to ktoś zmienił mi tryby i było wszystko dobrze.

Szampana ja nie, wino od zawsze czerwone, koniak tylko dobry, rum nie, wódka tak, piwo albo bardzo ciemne albo bardzo jasne, w Polsce takich nie ma jako tradycyjnych. Więc ja tylko sprowadzane.

Czemu taki wstęp? Ze względu na artykuł w Zwierciadle na czytanie którego niedawno się przeniosłam. Piszą oni tam mądrze, że zabawa powinna być celem samym w sobie. I że mamy w sobie dziecko, które dawno temu odprowadziliśmy do przedszkola i zapomnieliśmy zabrać. I dlatego jestesmy tacy poważni, bo schowaliśmy się za takim murkiem. A potem, żeby wyjść do ludzi, kiedy chcemy się bawić, to pijemy. Kiedy wypijemy za dużo, to nasz moralny człowiek się wstydzi i to wcale nie jest już zabawą.

Trzeba się bawić po odebraniu dziecka z przedszkola, czyli w zgodzie ze sobą. Wtedy jest radość, okraszona winem chociażby.

Umiemy się bawić?

Muszę się jeszcze przyznać, że przytłacza mnie doświadczenie umowności.
Chociażby taki Sylwester. Świadomość, że wszyscy się przebierają, cieszą się, kupowali przed tem jakieś ciuchy przede wszystkim na ten wieczór. I rzeczy oddane do skrytek bagażowych w obcym mieście, z niedawno poznanymi ludźmi, za wyjątkiem dworca bez dachu nad głową. Z jedzeniem na szybko, rumem, herbatą, czekoladami i aparatami. Ze zdziwieniem dokąd wszyscy się śpieszą. I jedno z najprzyjemniejszych uczuć: kiedy o 21 wszystko zwiedziliśmy i został jeszcze czas do godziny zero, i nie trzeba było się śpieszyć, to był taki czas gratis. Że tyle się biegało, śpieszyło, czasami było się spóźnionym, a ten czas uciekał przez palce i tu się znalazł! I to było jedno z genialniejszych uczuć. I jeszcze rozmowa w domku na placu zabaw.

A potem fejerwerki i obserwowanie obcych ludzi na rynku jednego z ulubionych miast.

Było też w tym takie doświadczenie dystansowania się. A przecież tego szukałam. I tak się skończył rok 2007. I wódka była. Ale nie była aż tak potrzebna. To napisałam ja, z 4 litrami alkoholu w pokoju.

03 stycznia 2008   Komentarze (4)
Moje | Blogi