przemyślenia ...takie...poważne
Zawaliłam :( to miała być jednostronna zabawa=moja zabawa...a tm razem wyszło,że ja nic nie rozumiem....ja myślałam,że on nic nie wie o mnie,że tylko ja wiem część rzeczy o nim...a zamiast tego wyszłó na to,że on pamięta moje błazeńskie wyczyny, które miałe miejsce tylko dlatego,że nie lubię faceta,który w tym momencie sprawował władzę i ją wobec mnie okazał w sposób, który mi nie odpowiadał za bardzo...no i wyszło,że najbardziej sieję rozwalazm , choć tak na prawdę nie jest...
Myślałam,że czasem się mogę zachowywać jak mi się podoba,że Ci, którzy mnie znają to wiedzą, co jest grane z której strony, a co jeżeli ktoś mnie nie zna i to widział, ten ktoś to wogóle wyciągnie wniosek,że... w każdym bądź razie wg tych ludzi będę całkiem innym człowiekiem niż jestem
Choć na prawdę nie wiem jakim człowiekiem jestem
Po prostu odkryłam,że moje życie tak na prawdę nie zależy ode mnie i że jest powiązane z innymi, i że pośrednio lub bezpośrednio wpływa na innych
I wogóle to jest za duże jak na mój mózg
w tym akurat momencie, kiedy to pisze to nie chce być sobą i nie chcę być...właśnie chciałabym być aniołem...aniołem z krwi i kości...prawdziwym...lekkim,żywym,dobrym, bez wad...ale to nie możliwe nawet w przyszłości...
I nie napawa mnie to zbytnim optymizmem
Nie wiem czy sobie poradze
A miała to być jednoosobowa zabawa, ale grać trzeba zawsze w dwójkę,albo więcej osób.
Pozostaje mi powtarzanie: I"M NOT GONNA CRACK!!!! I'M OKAY!!!
Ale czy to mi teraz pomorze?