krytyka(?)
bbyłam w kościele...chociaż tak sobie myślę,może lepiej było zostać w domu.byłam sobie w zakrystii, gdzie ks. darł si ponas gorzej niż po niektorych własny ojciec.moim zdaniem to chore.rozumiem,że człowiek musi się czasem wyzyć, ale jak byłam małym, smarkatym kurduplem, to babcia zawsze tłumaczyła,że ksiadz ma być wzorem łagodności i dawać przykład innym.moim zdaniem to największy zawód(że tak powiem) społecznego zaufania.gdyby to jeszcze było nie wszystko powiedział,że dzisja jest zwykły dzień, wiec po co marianki sa w zakrystii(fajnie, to czemu w zwykły dzień zbierają kasę na tacę, albo po co jest kazanie) i jeszcze, coo najważniejsze za 40 dni będzie....boże narodzenie jak powiedział ksiądz na poczatku mszy.fajnie, nowe prezenty by mi się bardzo przydały ;) osobiście uważam,że mógłby zamiast się krzyczeć po nas lepiej zastanowić się nad tym co powie.
to jest moja pierwsza oficjalna krytyka kogokolwiek, ale zupełnie zasłuzona.
teraz sobie za plecami leci system of a down, co nie bardzo odpowiada mojej śwnce, ale niech ...
próbuję się uczyć, bo od 05.02 ksiązki nie tknęłam(mój geniusz mnie przeraża)
i rozum by nam wmówić,że serca jednak nie ma...