smutna notka, bo ja już nie chcę nic
niech to cholera weźmie sobie gratis.nie chcę już nic.mój problem polega na tym,że czasem za dużo chcę. tak to jest rozwiązanie.nie chcieć nic.zupelnie nic.zatamować wszystkie pragnienia.jak krew, która toczy się z rany, a potem usycha.to bylby dobry pomysl. a problem wciąż ten sam"please fogive me, I cann't stop loving you"czemu to jest takim chorym i zamkniętym kolem? nie chcę.przepraszal najmocniej,że kiedykolwiek ośmielilam się marzyć, chcieć czegoś.przepraszam . za wyrządzone szkody ponoszę pelną odpowiedzialność.jestem glupia?-macie rację.chce ktoś się powyżywać, proszę bardzo.żadnej odpowiedzi z mojej strony nie będzie. chyba jednak jestem tym kameleonem.zbyt często zmieniam nastrój i wszystko inne.
"Czlowiek nie może kierować sobą.Potrafi-ale zewnętrznie,samym tylko postępowaniem,a i to nie zawsze:sam sobie stawia opór,robie na zlość.Nad uczuciami nie panuje wogóle.Nie pomaga perswazja,logika,najmądrzejszy arugment-czujesz,co czujesz i cześć.Zostaje wziąść sobie na przeczekanie.Uczucia wkońcu mijają,zwlaszcze te beznadziejne, jalowe. Co wtedy?Pustka? Nic gorszego od pustki.Już lepiej cierpieć..."