Nastawienie....
Poraz kolejny dochodzę do wniosku,że wszystko zależy od nastawienia. Zabawa byla fajna...Udalo się zapomnieć o pewnych rzeczach, pośmiać się no i w ogóle :*)
Choć nie zmienia to faktu,że trochę rzeczy uwalilo mi się ostatnio...i jakoś znów się obwiniam...Wciąż wierzę,że dam radę.
I tak wiem,że są ludzi i parapety...No, ale ponoć to już nie moja sprawa.
Ah...no i pierwszy raz od dawna podobalo mi sie jak wyglądalam. W zasadzie nic szczególnego- ukochane glany(buźka dla nich), spodnie dżinsowe podwinięte w różnym stopniu, czarny golf i rozpuszczone wosy + uśmiech...Żadko kiedy tak wyglądam. Trzeba to zmienić.
A dzisiaj padlam ze zmęczenia i spalam dwie godzinki jak maly bobasek...Tak jak mój brat. Kocham jego oczy...Będą podobaly sie wielu dziewczętom...jego uśmiech..taki slodki...
No to dobrej nocy for all życzę i w ogóle...:*