ludziom przydałby się czasem dzień wolny...
W życiu nie zgadniecie o czym mogą rozmawiać dwie osoby- on i ona wieczorem przy pustym niebie. Rozmawialiśmy o tym jak on ma być z tą inną, a ona z tym innym. I co zrobić,żeby się zdecydowali.
W końcu nauczyłam się czekać...Ten dziwny spokój gdzieś w środku powoli zaczyna mnie przerażać. nie wiem skąd się wziął i jak długo zostanie. Cieszę się,że mnie w końcu odwiedził. Nie potrafię się zdołować-może zasmucić, ale nie nadługo. Nie umiem się radować tak-tylko się śmieję. Coraz więcej osób pyta się mnie czy jestem szczęśliwa. A jestem! bo nauczyłam się doceniać, to co mam. Traktuję to coś, jako rzecz gratis. Bo tak naprawdę jest. Może gdzieś w innym wymiarze, w gorszym świecie mogłabym nie mieć marzeń, nie mieć moich bliskich...
Zastanawiam się też dlaczego zawsze to ja jestem w opinii innych winna? Tak jest od zawsze. Jest to chyba cecha wrodzona. Może nie potrafię zareagować jak zwala się winę na mnie? Nie wiem. Nie chcę.
Chciałabym. Tak naprawdę, bardzo mocno zniknąć na chwilę. Nie,żeby był dzień wolny,żeby nie było obowiązku, bo i tak są. Chciałabym znaleźć się w półmroku. Siedzieć tam wygodnie, słuchać muzyki i żeby ten stan rozpłynął się po całym ciele. Później stęsknić się i wrócić. I żeby na mnie toś czekał.
Ze mną jest dobrze, póki nie myślę, możeby on tak w moim życiu...możeby zagościł na trochę, rozsiadł się wygodnie...ale nie...nie, to nie...nie on, to inny. niewłaściwy czas, niewłaściwy człowiek. poczekam. już umiem.