• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 01 02 03 04 05

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003

Archiwum 21 listopada 2004

spostrzeżenia

Z Babcią jest dobrze. Radzi sobie. Jest pełna nadziei. Zadowolona z moich wesołych słów.Przyjedzie na święta. Jest ze mnie dumna. Jest jedyną osobą, która we mnie wierzyła mimo wszytsko, co się ze mną działo. Jest jedyną osobą, którą okłamywałam. Ale ona mnie tego nauczyła. Nauczyła mnie, że jeżeli ma się jakiś problem, a ten drugi człowiek też nie ma za wesoło, nie trzeba go zamartwiać. Trzeba poczekać. Powiedzieć, jak sprawa się skończy. Jest osobą, którą znam najbardziej. Mimo,że dzieli nas czas i odległość. Opowiadała mi o swoim życiu. O wojnie. Dorastaniu. Czasach głodu. Śmierci syna. O ludziach dobrych i złych. Cieszyła się każdym moim krokiem, każdym moim uśmiechem. I kiedy byłam na tyle duża,żeby to ją prowadzić, podtrzymywać na duchu wywiało mnie. Było mi ciężko. Pisałam,że jest wspaniale. Uśmiechałam się dla niej. Wiem, że jak jest małe jakieś zmartwienie Babcia bierze to do serca i myśli. Tak bardzo chciałaby nam pomóc. A ja...ja bardzo chce ochronić ją przed smutkiem i chorobą.Żeby była szczęśliwa. Przez wzgląd na jej życie. Przez wzgląd na to, co mi dała i daje, czego nauczyła. Od jej słów można odbijać się w górę.

Dzisiejszy dzień. Z serii przeleżanych i w dodatku takich nie ma mnie dla nikogo.Wstałam po 12 godzinach snu. Zmęczona marami. Każdy sen się kiedyś kończy. Z braciszkiem na rękach oglądaliśmy Nothing Hill. Dobrze,że w bajki nie wierzę od dawna. Wolę myśleć,że będzie gorzej.A jak będzie lepiej to ogromna dawka pozytywnych emocji. Jeśli gorzej-nic nie tracę, tylko zostaję na tym samym poziomie.

Wieczorem poszłam do kościoła. Nie wiele pamiętam.Zastanawiałam się nad kazaniami, które pamiętam. Jedno, bo znałam jego treść dwa dni wcześniej, było o dawaniu dobra bez oczekiwaniu wzamian. Drugie, bo mnie zaskoczyło-było o tym,że w każdej pracy jest z nami Bóg. Nawet w tej najgorszej. Trzecie, bo był z cytatem W. Szymborskiej: tylko my oczytani analfabeci...ale pamiętam, bo nie podobała mi się jego interpretacja.

Przed ubraniem się zastanawiałam się jak chcę wyglądać. Na dziewczynkę, czy na kogoś, do kogo zwracają się"pani". Ha! Wybrałam tę drugą opcję. Lekki makijaż, uśmiech, długi czarny płaszcz. Glany. Moze bardziej pasowałyby buty na obcasie, ale na takie nie mam kasy. A i nawet gdybym je miała to i tak wybrałabym glany.

Spostrzeżenie z ostatnich dni: mogę się podobać facetom i wcale nie muszę się wysilać. Hehe, coś tu nie tak :-)

21 listopada 2004   Komentarze (10)
Moje | Blogi