Bez tytułu
Noc się zaczęła o godzienie 17,15 wraz z połyknięciem tabletki na ból głowy. Ogarnęła mnie cisza. Zapadłam w błogi sen pustki. Takie są najlepsze-nie wymagają myślenia. I nagle ostry dźwięk zabuszował w mojej głowie-mama, odbierz. Cisza. Dzowni, dzwoni, więc się zrywam-mamy nie ma. Podnoszę słuchawkę, ;po to, by usłyszeć- Przepraszam. W głowie-ok, jest za co. I nagle myśli przerywa męski głos-To pomyłka. Ze znakiem zapytania odkładam słuchawkę. Ja i zdezorientowany brat patrzymy sie na siebie. Noc się skończyła? Godzina 18. Pieprzony mężczyzna. Osttanio sami tacy. Uciszam brata. Idę spać...NIe spię, jem, nie jem...
Mózg już przeszedł do kieszeni.
Na mje zgloszenie odpowiedziało dużo osób. Zaocznie i w oczy. Zapomniałam dopisać, że się nie nadaję. Bo...czasem tak bywa