• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 31 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 01 02 03 04 05 06

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003

Archiwum 11 stycznia 2005

Days before you came.

„Gdzie jest prawdziwe życie?(…)Miłość nigdy nie była wytchnieniem, raczej jedynym sensownym pretekstem, pozwalającym na kontynuowanie egzystencji, jednym z rzadkich narkotyków zdolnych złagodzić jego radosny pesymizm.(…)Więzień publicznie demonstrowanej pogody, gromadził przyjemnosci, dostarczał otoczeniu okazji do zabawy i śmiechu ze wszystkiego być może po to, by przekonać samego siebie, że życie nie zasmuca go aż tak mocno”(Autobiografia pewnej miłości)

  Nie wiem dlaczego. Te słowa w pewny sposób odzwierciedlają moje podejście. Rzuciły mi się w oczy zmuszając do ponownego myślenia. Przede wszystkim środki stylistyczne(oksymorony?) radosny pesymizm. Bo można. Bo tak. Udowadnianie sobie. I ucieczka przed rutyną. Dlatego przestałam być smutna, bo to stawało się już nudne. Lubię mieć własny punkt widzenia. Nic na to nie poradzę. Ale jeden lipcowy tydzień nauczył mnie szanować chwilę. Przeżywać ją tak, żeby wspomnienia były przyjemne. Zastosowałam się do tego. Wymaga trochę samozaparcia.

Widziałam dzisiaj pewnego mężczyznę. Znam go z imienia i z przypadku. Coś mu się stało. Poukładany i pogodny dzisiaj sprawiał wrażenie roztargniętegi, nieuporządkowanego i zaniedbanego. Pogrążony w Pismie Świętym. My się nie znamy, a jednak się znamy. Widzę go raz na miesiąc, tak jak on mnie.Przez chwilę odbijałam się w jego oczach. To było dziwne, ja mu się przyglądałam. W pewnym moemncie zdałam sobie sprawę,że to są jego oczy i że patrzy na mnie, a ja odrobinę za długo. Chciałam coś powiedzieć, ale odwróciłam głowę. Bezsensowność sytuacji.

Uczę się uśmiechać.

11 stycznia 2005   Komentarze (17)
Moje | Blogi