• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 31 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003

Archiwum 09 kwietnia 2005

Dni.

Wszystko się zaczęło jeszcze we wtorek. To był dizeń, w którym będąc w skzole od rana, mieliśmy tylko 3 ostatnie lekcje. Na geografii pisaliśmy zawiadomienie o Białym Marszu Wdzięczności, który miał się odbyć w czwartek. Potem zawieźliśmy je do wszystkich szkół ponadgimnazjalnych. W sumie 85 sztuk. Niektóre wisiały też przy kościołach, inne nie zawisły wcale. I czekaliśmy na czwartek. Baliśmy się, że przyjdzie tylko nasza szkoła...Pieczę nad tym miał MF i brat L.

W czwartek...Autobus do centrum był pełen młodzieży. Bardziej niż 1 września. Na rynku tłum ludzi. I świecie. Dochodzili w trakcie marszu. Policja naliczyła około 16 tysięcy. Jeszcze nigdy nie widziałam tyle ludzi w moim mieście w jednym miejscu...W kościele śpiewaliśmy...Śpiewali wszyscy. Tak głośno. Trzymając się za ręce. W świecach był przykościelny krzyż i mur. Po 23 wróciłam do domu. Poczucie jedności z obecnymi nasiliło się przy Abba Ojcze...Z tyłu ktoś wśpiewywał jeszcze Tatusiu...Płakałam.

Potem była msza pogrzebowa...

Umówiłam się. Spotkanie było najgorsze ze wszystkich możliwych. Pierwszy raz się obraziłam na kogoś. Nie odbieram telefonów. Ja myślałam, że szacunek do kobiet jest rzeczą wrodzoną, albo przynajmniej nabywaną. Potem poszłam na spacer. Lubię mój kawałek lasu. Moją ścieżkę...Rosły tam takie białe kwiatki i liście na drzewach. ziemia była usłana tymi uschniętymi...Kiedyś będę mieć dobry aparat fotograficzny, żeby mieć obrazy zamiast słów.

I było już dziś. Tym razem z kimś innym.Z nim zawsze jest fajnie...Tak jak wtedy w tym lesie, na zamarzniętym jeziorze. Dziś był komizm sytuacyjny i dużo błota, i elegancki parasol........I słowa...Teraz muszę pomyśleć. Czy może też być tak, że "my jesteśmy tylko przyjaciółmi, którzy czasem się całują"?

09 kwietnia 2005   Komentarze (15)
Moje | Blogi