• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 31 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003

Archiwum 22 kwietnia 2005

A rzeczywistość swoje.

Dzień...Oddałabym dużo, żeby go przespać. Może nie to najcenniejsze, co mam, ale naprawdę dużo. Po słowach najgorsze jest przejście do czynów. I potem uniknąć momentu natrzaskania po palcach.

Chyba zaczynam umieć( a można tak) przekazywać własne poglądy w niezaawoalowany sposób.Cieszę się, że z bratem L. się wyjaśniło. To było dość ważne i późniejby mnie truło.Dobra, bo ja idealizuję ludzi. Dzielę ich na dobrych( z którymi rozmawiam), złych( z którymi nie), a reszta jest po środku. Ale tak jest od kiedy siebie pamiętam-to znaczy bardzo długo.

Poza tym okazało się, że to miejsce w olbrzymiej sieci przestało być tym, w którym mnie znają tylko z literek i zdań pisanych codziennie. Może by mi to i przeszkadzało, ale z drugiej strony, jeżeli mam być, jak to ktoś zapewne mądry powiedział, odpowiedzialna za to, co odczuwam, to niech tak pozostanie. Nie przeniosę się stąd, za bardzo jestem przywiązana do tego miejsca i ludzi wokół.

To dzisiejsze spotkanie było w dużej mierze wymuszone. A było tak rodzinnie. Ale..mimo to chciałam wyjść. Właściwie chciałam dwie rzeczy. Jedna wymagała kasy, a druga tylko krótkiego telefonu z wymienieniem godziny. Choć z drugiej strony nie chciałam człowieka obok...Bo z takim trzeba rozmawiać, albo udawać, że się chociaż słucha...Daruję sobie. Poszłam w to miejsce, gdzie chciałam być już bardzo dawno. Posiedzieć, poczytać.Spotkałam niesforne dziecko i jego matkę bez autorytetu. Miejsce utraciło magię. Poszłam na huśtawki. Wyciągnęłam książkę. Przyleciał ptak. Gołąb. Dałam mu drożdżówkę mamy, noszoną w torbie od rana. Ten to się ucieszył, że mnie spotkał. Był tak blisko, że prawie wchodził mi na buty. Spotkałam skina. Łypnął na mnie tym wzrokiem i poszedł dalej. Przeczytałam następne kilka kartek. Weszłam w osiedle, gdzie mnie jeszcze nie było. Kapnął deszcz. Wbiegłam do autobusu. Chciałam zmoknąć okrężną drogą do domu. Deszcz przestał. Godzina 20. Mój przystanek. "Za 10 minut pod Twoim blokiem, co?"

Jakby nie patrzeć to jego ramiona chciałam. Las. Jedyne miejsce w tym całym mieście do dupy, które lubię. I to jeziorko. Z zimową twarzą w pamięci. "Kocham Cię." "Paweł wiesz, że jak ja powiem to samo, to skłamię."Bo, do cholery jasnej, co miałam mu powiedzieć? Jestem świadoma jego kruchości. Imponuje mi delikatnością. Tym, że się troszczy itd. Ta rozmowa, tydzień temu, była ważna. Powiedziałam mu, jak uważam. Zostawiłam wyjście. Mógł przestać się odzywać."chodź, odprowadzę Cię już do domu". "Nie, wiesz, chcę jeszcze być sama"

Ja bardzo lubię noc. Jest mroczna i łagodna. Uwielbiam miejskie uliczki wieczorami. Nienawidzę spotykanych ludzi.Dlaczego tym całym osiedlem nie można przejść nie usłyszawszy zaczepki??? Przecież, ja tylko bardzo lubię noc...tylko tyle...

Pamiętam, wtedy, noc o wieczorze i o poranku i o północy. To poczucie bezpieczeństwa. Bo on jest obok, bo on obroni choćby nie wiem co, bo poniesie na rękach, bo mu ufam. Tak bardzo mi tego brakuje. Wtedy, w te kilkadziesiąt godzin, było jak dawniej...

Ja wiem, że bezradność mam wypisaną na twarzy. I chętnie zmienię tą twarz.

Powrót do domu zajął mi ponad 4 godziny. To był jeden z tych okrężną drogą. Teraz najchętniej najdalej od ludzi. Wszystkich. Noc, a potem nowy dzień. O każdym następnym, który się zdarzy, będę mogła powiedzieć, że jest lepszy niż ten.

22 kwietnia 2005   Komentarze (16)
Moje | Blogi