• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

...

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
30 31 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 01 02 03

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003

Archiwum 14 czerwca 2005

W słoiczki wkręcone są wspomnienia.

Możliwe że byłby to wyjątkowy dzień. W moim bezkalendarzowym życiu przemkło się przez myśl, że to chyba jednak dzisiaj. No tak. Ma urodziny. Telefon do ręki. Wycharczał nieszczęsny, że nie ma takiego numeru. Ostatni raz pamiętałam o urodzinach 5 lat tamu. Ówczesny 18 letni przyjaciel i 13letnia jego prawie siostra. Tak mi się nasunęło, kiedy gotowałam dzisiaj obiad. Właściwie to nasze ostatnie spotkania można by też było przedstawić jako zetknięcie się człowieka pracującego fizycznie z dzięwczem, które żywi się marzeniami. Co mogłam wtedy zrobić? To, co najlepiej umiem, zabrałam go do krainy dzieciństwa.

Tak to wszystko dziwnie mija. Przez chwilę w nozdrzach zapach lipy. Kolejny przeblask. Śmiałam się wtedy. Zrywałam lipę. Pachniało. Później się suszyła. Miałam własną herbatę.

A co jeśli już nie powinnam wspominać? Ale po to to chyba jest?

A swoją drogą, jeszcze mi się pomyślało, że Bóg musi być niebywały talent pisarski. Jeśli  każdy ma swój los( nie że predestynacja, tylko podobno On wie, czego się mozna po każdym człowieku spodziewać) i w dodatku musiał jeszcze przewidzieć niepewności pomiarowe typu wolna wola. I układa te historie już bardzo długo i żadna Mu się nie powtórzyła...Trzeba przyznać-nieźle Mu to idzie. Za moją historię jestem wdzięczna. Nie zamieniłabym na inną. Nawet, kiedy mam wszystkiego dosyć.

Zjem kolejny słoiczek dżemu.

14 czerwca 2005   Komentarze (13)
Moje | Blogi