Bez tytułu
A ja naprawdę kocham panią A. Bo kto inny jak nie ona wyciągnął mnie dzisiaj na siatkówkę w piasku, który mógł być rozżażony, ale nie był. Jakże można moich znajomych nie lubić(o wiem, niektórych się jednak da, ale to całkiem inna sprawa). No i jeszcze był pan, który mnie nazywa ulubionym bramkarzem. Czasem ludzie mają poczucie humoru. Choć zła nie jestem, nie powiem. Opaliłam się ślicznie. Wygraliśmy.
Potem przyszłam do Taty. Dawno nie odwiedzałam tego konkretnego Jego domu. Za wiele się w nim nie zmieniło. Lubię tą ciszę, która tam czasami panuje. Niezakłócana niczym głosem, żadnymi organami. Jeszcze bez ludzi.
Spotkałam jednego znajomego. Chwilkę pogadaliśmy, potem znów pani A. zmierzała w moim kierunku wyciągając mnie na spacer. Jak to fajnie, kiedy przyjaciółki wracają z wakacji...Ja do P. formą smsową, oczywiście: sorki za tamto, może jutro wakacyjny spacerek wieczorową porą. Odpisał: ale wiesz, że lubię piesze wędrówki. O której mam przyjść pod Twój balkon?Rozwalił mnie tym.
Ja zreguły od ludzi, właściwie od przyjaciół nic nie chcę, oprócz chwili raz na jakiś czas. Nie potrzebuję żadnych wyrzeczeń, strasznie długich rozmów, albo relacji, które nie chcieliby mi powiedzieć. Czasami chcę tylko podparcia. Albo żeby w chwili słabości powiedzieć komuś przyjacielu...Jaka ja jeszcze jestem głupiutka...