Bez tytułu
Wykończyłam się zupełnie. Kolorowo było. Nie zawsze. Lubię dni naładowane emocjami. Najlepiej tą lepszą ich stroną. Drepcząc ulicami osiedla powiedziałam do siebie w myślach, że kameleonem nigdy nie byłam, a ot moje uczucia tak. Zabawne nie być pewnym co się poczuje za chwilę. Korzystając z tego fotela, wchodząc po schodach zmienionych światłem, głównie z powodu jaśniejszego przemalowania, słuchając, przerywając, mówiąc, śmiejąc się, zauważając błysk w czyimś oku, taki z którego widać to bardziej dobre człowieczeństwo, przypominający o Pani od Tulipanka. Uśmiechnąc się. Nie za pogodna jestem ostatnio?
Mam problem z ubieraniem się: na chwilę przed wyjściem chcę wyglądać jak grzeczna dziewczynka, potem jak rozczochrana panna, a jeszcze później jak dziecię buntu. W końcu wychodzę łącząc w sobie wszystko na raz. A wokół, w tym pokoju, zostaje ślad, że tu byłam. A zafarbuję sobie włosy na bursztynowy kolor. Musi być ciepły, ale niespotykany. Mam nadzieję, że taki jest.