Listy piszą.
Dostałam dzisiaj list. Sz. pisze niemalże zwiewnie i tak ciekawie, że czuję jakbym też tam była. W dodatku pisze tak jak myśli i dodaje jeszcze morał twierdząc, że amreyki nie odkrył. Tak mi się miło jechało autobusem czytając ten list. Potem spotkałam S. Nie widziałyśmy się od aż piątku. I kolorowych uśmiechów w związku z tym ile było, jakby miesiąc minął. Na biurku żółte klonowe liście. Na dworze coraz zimniej. Powietrze wręcz zaczyna zimę sugerować.
Oddycham. Wdychana mieszanina tlenu, azotu i innych takich pachnie wieczorem.