Prezent
Kiedyś, dawno temu, właściwie nawet już dobrze nie pamiętam tego moemntu, został dany mi prezent. I wszystko mogłoby być dobrze, ale on miał jakieś felery, w dodatku ja usilnie starałam się na niego zasłużyć, nie zniszczyć przedwcześnie i-o, zgrozo!-dobrze spożytkować. Prezenty, które zostają Ci dane na wyrost bywają nieco kłopotliwe, nigdy nie wiesz wyrzucić czy schować na dno szafy. No właśnie, dlatego tak siedząc i psując mój prezent coraz bardziej doszłam do wniosnku, że właściwie, nie jest mi potrzebne. Tak więc:
oddam w dobre ręce dobrze odchowane, ubrawione, kolorowe, nigdy nie szare, strasznie męczące 18 letnie z kilkoma miesiącami życie. Mogę nawet dopłacić. Znudziło mi się, nie mam na nie siły, zresztą, to jakiś wadliwy egzemplarz. Ale, potencjalny nabywcu, ono ma jakies walory, bo gdyby nie, czy czytałbyś teraz te słowa? Tak więc dobrze się zastanów, może się zdarzyć, że dobrze na tym wydziesz. Bo ja zrzekam się do niego praw.