O bez wiedzy.
Właśnie, mam napisać notkę, i ...ktoś mnie męczy, że nie pisuję listów i emaili...To przynajmnije notke napiszę. Bo to lubię. W przeciwieństwie do uczenia się, które w obecnej chwili powinnam praktykować, zważywszy na mój obecny poziom wiedzy, albo raczej niewiedzy.
Dzisiaj mieliśmy ćwiczenia poloneza. A ja? No cóż, kiedyś na lodowisko zaklepałam sobie faceta do tańca, sama o tym nie pamiętając, ale mi przypomniał, a ja mu na to, że nie idę, a on, że mogę się jeszcze przecież zastanowić. A ja wczoraj obejrzałam film pierwszy od tygodni i napisałam esa, że idę na studniówkę, póxniej taki dyg, a moze będę musiała tańczyc z dziewczyną, a potem wskocz do K. Mówiłeś coś o polonezie? No to wiesz, tańczymy razem :-) Na to A., że zdecydowałam sie dosłownie w ostatniej chwili, tak kobieco. P. też idzie. A ten polonez to taki dziwny taniec jest, bo K. musiał mnie pilnować, liczyć i podtrzymywać, a ja miałam spodnie za długie, i jeszcze musiałam się mu w oczy patrzeć, tzn. na niego, ale on je ma na równi z moją głową.
I co ja biedna pocznę, tatuś znowu mi o parę dych forsy mniej zostawił.
Wdepuję na przestrzeń realizmu. Nie przeszkadzać. Pozdrowienia dla edukujących się.