Spontanicznie,niedzielnie,beztroskowo.
No z samego rana rozwala mnie ta niedziela. Najpierw mama puścila dwa razy dłuższego sygnałka budząc mine i ciesząc nie, że dzwoni. Bo u nas to jest zawsze podział taki: mama dzwoni, a ja piszę.Później siedzę przy kompie i wszyscy mnie śmieszą. I łyżkę kawy(no bo ona szkodliwa jest w ilościach, nie?) no to ja tą łyżkę to piję już z półgodziny, kurcze, jak piwo w knajpie. No i rozmawiam teraz z Sąsiadem. Znając życie znów będziemy rozmawiać ggowo a ja go zobaczę z dwa tygodnie, mieszka kilka pięter niżej. Bo ja lubię to gadu, śmieszne jest. I chyba znów mi się coś plącze( w mojej głowie zrodziła się idea zamiany piżamy na cos innego, bo słoneczko mi przygrzewa i ciepło jest). A tak w ogóle to przez tą, jak to K. określił pogodę ducha. No i nie biorę sobie wszystkiego do serca. Dzisiaj jest dzień historii Polski po 1863. A potem...potem to ja będę znów Aniołka udawać. I niesłychanie mnie to cieszy.
Bo tak w ogóle to nie jest tak źle, żeby nie moglo byc gorzej. O! Kolejny powód do szczęścia!