***
Nie jestem z siebie zadowolona. I wszytsko byłoby dobrze, gdybym umiała to zmianić. Muszę gdzieś wyjechać. Jechać, mieć nadzieję, rzucić wszystko, wracać. Tak się do tego przyzwyczaiłam. Do bycia obcą, że aż mi tego brakuje.
4 dni. Coraz bardziej nie chcę studniówki. Nie umiem się bawić całą długość imprezy. Wiem, ze jak zwykle przyjdzie do mnie mój smutek i wtedy zacznę pryglądać sie innym. Nie jestem pesymistką, tylko zmęczona ostatnio. Boję się, że będę wyglądać gorzej od innych dziewczyn. Że mama mnie nie pożegna, kiedy będę iść na studniówkę. Za chwilę jadę tańczyć poloneza z M. Pytał mnie, dlaczgeo często się uśmiecham. Bo kupuję nieodporny na łzy tusz i nie mogę płakać. Zasnąć...spać. Tracę jakąś cząstkę siebie i nie umiem na to zareagować inaczej niż narzekaniem. Używam słów uchodzących za wulgrane. I sama zauważam, że nie pasują do mnie. Dzisiaj trudno jest być mną.
A on mi mówi o mnie tak dobre rzeczy, że mogłabym uwierzyć. Że trwać tak długo jak to możliwe.
na wspomnienia bliższe
spoglądam
w te chwile wyciągnięte
z kleszczów wieczności
w pamięci odtwarzane
ciągle
jak to dobrze
chociaż raz być człowiekiem
taką małą kobietą